Z perspektywy Joanny
Siedziałaś w kuchni, gdy
podeszła do ciebie Dominika z telefonem i powiedziała, ze tata chcę z tobą
rozmawiać. Podziękowałaś i zaczęłaś z nim rozmawiać. Pytał czemu dzieci są pod
twoją opieką, ale ty mu powiedziałaś tylko tyle ile wiedziałaś.
Porozmawialiście jeszcze chwilę i się rozłączyłaś. Telefon włożyłaś do kieszeni
i poszłaś do pokoju, w którym obecnie przebywały dzieci Ignaczaka. Usiadłaś na
dywanie, zaraz obok Dominiki, która bawiła się lalką, a Sebastian samochodem.
-Co dzisiaj będziemy robić?
–zapytał Seba przerywając zabawę.
-A co chcecie robić? –szczerze
nie wiedziałaś jak zorganizować im czas. Nigdy nie zajmowałaś się dziećmi.
Przepraszam. Raz, ale to z kuzynką koleżanki i ta koleżanka też była. A teraz?
-Pójdziemy na plac zabaw?
–spytała z nadzieją w oczach Dominika.
-Pewnie. A może popołudniu
pojedziemy do galerii, na małe zakupy? –uśmiechnęłaś się.
-Tak. –krzyknęły radośnie.
Pokiwałaś głową. Spojrzałaś na zegarek, który wskazywał godzinę 8:50.
-O 10 pójdziemy na plac zabaw,
okej? –dzieci pokiwały tylko głową.
-Możemy pooglądać bajki?
-Pewnie, chodźcie. –wstałaś z
miejsca i pokazałaś żeby wyszli z pokoju. Razem weszliście do salonu. Szybko
włączyłaś telewizor i włączyłaś na kanał dla dzieci.
-Powiedzcie na co mam wam
włączyć. Chyba, że chcecie jakąś z tych bajek. –wskazałaś na regał z płytami.
Pokiwali ochoczo głowami. –Co my tu mamy. Smerfy?
-Nie. –odpowiedzieli chórem.
-Gumisie? –pokiwali przecząco
głowami.
-Psoty Dudusia Wesołka?
-Tak ! –krzyknęły radośnie.
–szybko włączyłaś im jeden z odcinków i usiadłaś obok nich na kanapie. Śmialiście
się z niektórych scen jakie były w bajce. Oglądałaś tą bajkę nie po raz
pierwszy. Obejrzeliście kilka odcinków, a na zegarze wybiła 10.
-Idziemy na ten plac zabaw?
–zapytałaś. Pokiwały twierdząco głową. –To dalej zbieramy się. –powiedziałaś.
Dzieci pobiegły szybko do pokoju, a ty wyłączyłaś telewizor. Stanęłaś w
korytarzu i zabrałaś torebkę, do której włożyłaś telefon, chusteczki i portfel.
-Gotowi. –Dominika z
Sebastianem znaleźli się obok ciebie. Uśmiechnęłaś się i otworzyłaś drzwi.
Wyszliście na klatkę schodową. Szybko zamknęłaś drzwi i kluczyki wrzuciłaś do
torebki. Dominika chwyciła cię z jednej strony za rękę, a Sebastian za drugą i
zaczęliście schodzić ze schodów. Zrobiło ci się cieplej na sercu poprzez ten
gest wykonany przez małych Ignaczaków. Po chwili byliście na już na zewnątrz,
gdzie słońce ogrzewało wasze ciała. Ruszyliście w kierunku parku, w którym
niedawno byliście z Krzyśkiem. Po 10 minutach drogi i rozmowie z dziećmi o
słońcu, wakacjach dotarliście na miejsce. Niestety nie pozwolili ci usiąść na
miejscu, lecz kazali ci się z nimi bawić. I jak tu odmówić takiej małej
Dominice, która patrzy na ciebie słodkimi oczami. Po chwili biegałaś od
zjeżdżalni do huśtawki, a to na jakąś inną część placu zabaw. Nawet nie wiesz
jak niektóre rzeczy się nazywają. Ale to nic! Ważne, że dobrze się bawiłaś tak
samo jak dzieci. Niektórzy ludzie patrzyli na ciebie jak na wariatkę np. jak
zjeżdżałaś ze zjeżdżali mając ubaw po pachy. Na placu zabaw spędziliście jakąś
godzinkę. Usiedliście na ławce.
-Świetnie było. –powiedział
Ignaczak, a Dominika przytaknęła. Poczochrałaś mu włosy.
-Idziemy na lody? –zapytałaś z
szerokim uśmiechem. Pokiwali twierdząco głową i już za chwilę zajadaliście się
lodami o smaku czekoladowym. Dzieci opowiadały jak były na placu zabaw z tatą i
jak kiedyś Ignaczak wkręcił się tak w zabawę, że prawie o nich zapomniał. Cały
czas się śmialiście. Gdy zjedliście lody zaczęliście wracać do domu. Znów
chwycili cię za ręce. Po 10 minutach byliście już w domu. Zegar wskazywał
godzinę 11:34. Usiedliście na kanapie.
-Ciocia… -zaczął Ignaczak.
Popatrzyłaś na niego. –A jak poznałaś się z tatą?
-To było w Spale. Jakoś na
początku maja się tam zjawiłam. Trenowałam biegi. Szłam korytarzem gdy wasz
tata na mnie wpadł i oblał mnie kawą. W sumie… Ani ja, ani on się nie
widzieliśmy więc można powiedzieć, że była to wspólna wina. Zdenerwowana
nakrzyczałam na niego. Na drugi dzień znów na siebie wpadliśmy. Tak jak i dzień
wcześniej zaczął mnie przepraszać. Powiedziałam, ze wszystko jest porządku.
Przedstawiliśmy się sobie. No i w sumie tak zaczęła się nasza znajomość.
–powiedziałaś cały czas się uśmiechając.
-Wow. –powiedzieli.
-Ciekawie. –dokończył Seba. Pokiwałaś
głową. Siedzieliście na kanapie i oglądaliście telewizję. Nie było nic
ciekawego więc zostawiliście na meczu Niemcy-Włochy. Dzieci mówiły o wujku
Jochenie. Nie umieli tylko się porozumieć, ale w tym pomagał im tata, albo,
któryś z zawodników. Nieubłagalnie zbliżała się godzina 13.
-Co chcecie na obiad?
–zapytałaś.
-Pizze ! –krzyknęły razem.
-Jaką chcecie?
-Margarite. –powiedział
Sebastian. Kiwnęłaś głową i zamówiłaś dwie małe Margarity. Powiedziałaś, że
chcesz z dowozem na godzinę 14. Podałaś jeszcze adres i wróciłaś do dzieci.
Tyle co odłożyłaś telefon, a on zaczął dzwonić. Spojrzałaś na wyświetlacz gdzie
ukazało ci się zdjęcie Ignaczaka.
-Słucham cię Krzysztofie.
–powiedziałaś gdy odebrałaś telefon.
-Cześć. –usłyszałaś po drugiej
stronie. –Dzwonię, żeby was poinformować, ze jesteśmy na miejscu.
-To dobrze. –uśmiechnęłaś się.
-I co robicie? –zapytał.
-Oglądamy telewizje.
–odpowiedziałaś.
-Ignaczak już nie gadaj tyle !
–usłyszałaś w słuchawce.
-Winiar zamknij się.
–powiedział Ignaczak. –Przepraszam.
-Spoko. –odpowiedziałaś i
szeroko się uśmiechnęłaś. Dominika wyciągnęła rączkę, że też chce porozmawiać z
tatą. Podałaś jej telefon.
-Cześć tato. –powiedziała
słodkim głosem. Porozmawiała chwilę, a potem dała jeszcze na chwilę telefon
bratu. Potem telefon znów wrócił do ciebie.
-Co będziecie robić popołudniu?
–zapytał.
-Jedziemy do galerii.
–odpowiedziałaś.
-A co mi kupicie?
-Nic.
-Jak to nic. –podświadomie
widziałaś jak robi smutną minkę.
-Nie zasłużyłeś sobie.
-Ja? Ja nie zasłużyłem? –jaki
bulwers.
-No, nie zasłużyłeś.
–powiedziałaś próbując opanować śmiech.
-Jak tylko wrócę do domu to
pożałujesz tych słów. –odpowiedział. Praktycznie przed oczami miałaś jego cwany
uśmiech.
-Nie boję się ciebie.
-Zacznij. Dobra ja muszę
kończyć. Pa. –powiedział.
-Pa. –odpowiedziałaś i się
rozłączyłaś. Do 14 czas minął wam bardzo szybko. Równo o 14 zadzwonił dzwonek.
Odebrałaś pizze i zapłaciłaś. Z 2 kartonikami pizzy weszłaś do salonu.
Przyniosłaś talerzyki, sztućce i ketchup. Już po chwili zajadaliście się
obiadem. Byliście strasznie głodni. Jedliście w skupieniu.
-To było pyszne. –powiedział Sebastian rozkładając się
na kanapie. Zostały tylko 2 kawałki. Pozbierałaś naczynia i włożyłaś je do
zmywarki. Te dwa kawałki przełożyłaś na talerzyk i włożyłaś do lodówki.
Kartoniki wrzuciłaś do kosza na śmieci. ------------------------------------------------
Mamy kolejny ! :) nie będę was prosić o komentarze, a dlaczego? Dlatego, ze jeśli na prawdę wam się podoba będziecie komentować pomimo wszystko :)
Jak zawsze super dobrze że dzieciaki mają taki kontakt z Joasią. Serdecznie zapraszam na nowy 8 rozdział http://odzawszenazawsze.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSuper;)
OdpowiedzUsuńŚwietne zresztą jak każde
OdpowiedzUsuńBoskie uwielbiam to opowiadanie
OdpowiedzUsuń