niedziela, 29 września 2013

Rozdział 25

Reprezentacja Polski niestety przegrała oba mecze z Bułgarią. Dzisiaj wracają do Polski. Około godziny 18 w domu pojawił się Krzysiek.
-Cześć kochanie. –przytulił cię na powitanie i namiętnie pocałował.
-Cześć. –odpowiedziałaś z uśmiechem. Sprawę z nieodbieranie telefonów mieliście wyjaśnioną, wiec wszystko było dobrze.
-Jak się czujesz? –zapytał z troską w oczach.
-Dobrze.
-Kiedy masz wizytę? –zapytał.
-Za tydzień jakoś. –odpowiedziałaś. –Krzysiek, bo jest sprawa. –powiedziałaś gdy usiedliście na kanapie w salonie.
-Jaka? –zaczęłaś mu wszytko opowiadać. Znów się popłakałaś. –Skarbie, nie płacz wszystko będzie dobrze. –mówił. Kołysał cię w twoich ramionach, nawet nie wiesz kiedy zasnęłaś.

Z perspektywy Krzysztofa

Asia usnęła w twoich ramionach. Delikatnie wziąłeś ją na ręce i zaniosłeś do sypialni. Położyłeś ją na łóżku i przykryłeś kołdrą. Ucałowałeś jej czoło i poszedłeś wziąć kąpiel. Po pół godzinie, kładłeś się spać. Asia wtuliła się w ciebie i po chwili już spałeś.


Miną dzień, tydzień i kolejny, kolejny… Przyszedł 8 sierpnia. Co się wydarzyło przez tyle czasu? Dowiecie się za chwilę.

-Asiu musimy już jechać. –powiedział Krzysiek.
-Już idę. -Odłożyłaś zdjęcie i ruszyłaś w stronę drzwi. Za trzy godziny mieliście samolot do Włoch. Jedziecie sobie na wakacje, ale ty nie masz na nie humoru. Po tamtej sytuacji, nie jesteś już tą starą Asią, którą byłaś. Zmieniłaś się. Podeszłaś do drzwi, ubrałaś buty i byłaś gotowa.
-Asiu…- zaczął Igła.
-Nie proszę.  Nie chcę już o tym myśleć, proszę. Niech te wakacje zmienią to wszystko, odreagujmy, proszę.
-Dobrze. –pocałowałeś ją w czoło i wyszliście z domu. Skierowaliście się do samochodu i ruszyliście na lotnisko. Przez cały czas, żadne z was się nie odzywało. Odprawa, lot, wszystko poszło idealnie, więc po 6 godzinach byliście już w hotelu. Rozpakowaliście swoje rzeczy i ruszyliście na kolację. Cały czas żadne z was się nie odzywało. Po zjedzonej kolacji udaliście się do pokoju. Położyłaś się na łóżku, a Krzysiek obok ciebie. Chwycił cię za rękę i mocno ścisnął. Nie musiał nic mówić, a ty wiedziałaś o co mu chodzi.
-Asiu, kochanie, nie płacz, proszę. –ucałował cię w czoło.
-Ale Krzysiek, ja nie potrafię. –mówiłaś płacząc.
-Potrafisz. Uwierz mi. –popatrzył ci w oczy. –Wiem, że poronienie to naprawdę nie miła sprawa, ale proszę nie płacz już tylko się uśmiechnij. Brak mi starej Asi.
-Mi też jej brak.
-No ! To proszę uśmiech. –wyszczerzył się. –A teraz idziemy na spacer. –wstał z łóżka i pociągnął ciebie za sobą.
-Ale…
-Nie ma żadnego ale. –powiedział stanowczo.
-No dobra. –uległaś mu. –Ale, daj mi pięć minut. –Krzysiek kiwnął głową i ruszyłaś do łazienki. Szybko poprawiłaś makijaż, włosy rozpuściłaś i uczesałaś. Spojrzałaś w lustro.
-Koniec tego. Musi wrócić stara Asia. –powiedziałaś do odbicia w lustrze i wyszłaś z łazienki z uśmiechem.
-Idziemy? –zapytał również uśmiechnięty Krzysiek. Kiwnęłaś głową. Szybko jeszcze zabrałaś torebkę i już po chwili znaleźliście się na dworze. Złapaliście się za rękę i ruszyliście przed siebie.
-Nie zgubimy się?
-Nie. Nie powinniśmy bynajmniej. –powiedział Krzysiek, na co się roześmiałaś. –O, a kto to się tak ładnie śmieje? –dał Asi pstryczka w nos. Humor dopisywał im przez cały spacer. Asia w końcu zaczęła się uśmiechać, śmiać, normalnie rozmawiać. Około 22 wrócili do hotelu. Asia szybko poszła się wykąpać i po pół godzinie jej miejsce zajął Krzysiek. O 23 leżeliście już w łóżku. Wtuliłaś się w Krzyśka.
-Asia, co jest? –zapytał obejmując cię. Podniosłaś głowę i spojrzałaś mu w oczy.
-Cieszę się, że cię spotkałam. Kocham cię. –powiedziałaś i mocno go pocałowałaś.
-Też cię kocham. –odpowiedział. Wtuliłaś się w niego. –I nigdy nie przestanę. –Usłyszałaś jeszcze i odpłynęłaś w krainę Morfeusza.

Kolejnego dnia wstaliście wypoczęci i pełni energii. Po zjedzeniu śniadania ruszyliście na basen, gdzie spędziliście cały dzień. Oczywiście po za obiadem. Po kolacji znów wybraliście się na spacer.
-No, ale Krzysiek… -uwiesiłaś mu się na szyi, gdy przechodziliście przez park.
-Nie ma mowy, powiedziałem.
-No chociaż na godzinę, proszę. –zrobiłaś kocie oczy.
-Powiedziałem, nie.
-No, ale ja muszę mieć jakieś nowe ubrania, a to są Włochy! –powiedziałaś.
-Nie…
-Proszę. –znów kocie oczy.
-Nie, powiedziałem i tego się będę trzymał.
-Krzysiek…
-Asia…
-Prooooooszę. –powiedziałaś najsłodszym głosem.
-Nie dasz mi spokoju?
-Nie. –pokręciłaś głową.
-Niech będzie. –uległ ci.
-Dziękuje ! –krzyknęłaś i pocałowałaś go mocno. To nic, że ludzie dziwnie się patrzyli na was. Mało cię to obchodziło. –Chodź. –chwyciłaś jego rękę i zaczęłaś biec do hotelu.
-Gdzie tak pędzisz?
-Do hotelu. –odpowiedziałaś.
-Po co? –zatrzymał się.
-Im szybciej się tam znajdziemy tym szybciej się dowiesz o co mi chodzi. –powiedziałaś. –No dalej ! –krzyknęłaś i zaczęłaś biec. Po chwili cię dogonił i znów trzymając się za ręce biegliście do hotelu. Całe szczęście daleko od niego nie byliście i po pięciu minutach byliście w pokoju. Szybko zamknęłaś drzwi na klucz i podeszłaś do Krzyśka. Zdziwiony spojrzał ci w oczy, a ty uśmiechnęłaś się cwaniacko i go pocałowałaś. Rozpięłaś koszulę Krzyśka i ściągnęłaś ją z niego. Zdziwiony przerwał pocałunki.
-Asia…
-Ciii. Chcę tego, naprawdę. –uśmiechnęłaś się. Krzysiek kiwnął tylko głową i znów zaczęliście się całować. Powoli pozbywaliście się swoich ubrań, aż zostaliście tylko w bieliźnie. Ta noc była pełna emocji, uczuć i namiętności. 

-------------------------------
Przepraszam, ze dopiero dzisiaj, ale wczoraj byłam na weselu i jakoś czasu nie było :( teraz muszę szybko zrobić zadania i na 15 poprawiny :D zapraszam do komentowania ! :)
Znacie jakieś opowiadania o Bartku Kurku? Jeśli tak to proszę o linki w komentarzu :)

czwartek, 26 września 2013

Rozdział 24

O 6 wyjechaliście spod bloku do galerii. Całe szczęście Iwona przywiozła ze sobą także foteliki. Po 20 minutach byliście na miejscu. Pomogłaś Dominice wyjść z auta. Zamknęłaś samochód i kluczyki wrzuciłaś do torebki. Chwycili cię za ręce i ruszyliście w stronę wejścia.
-To gdzie idziemy najpierw? –zapytałaś.
-Tutaj. –wskazała sklep Domi. Ruszyliście do sklepu H&M do części przeznaczonej dzieciom tak jak chciała Dominika. Pozwoliłaś im chodzić po sklepie i oglądać rzeczy, ale tak żeby nie uciekli. Cały czas miałaś je na oku. Sama oglądałaś ubrania dla małych dzieci. W końcu jesteś w ciąży. Całe szczęście, że brzuszka nie było aż tak widać.
-Ciocia ! Ciocia ! Patrz. –przybiegła do ciebie Dominika ze śliczną sukienką.
-Chcesz przymierzyć? –zapytałaś. Ta tylko pokiwała ochoczo głową. Ruszyłyście w stronę przebierali zgarniając po drodze Sebastiana, żeby gdzieś nie uciekł. Sam miał jakąś bluzkę, którą też przymierzył. Pomogłaś Dominice się ubrać. Wyglądała naprawdę ślicznie. Pomogłaś jej jeszcze ze zdjęciem sukienki i ubraniem się powrotem. Przed czekał na was mały Ignaczak.
-To co idziemy do kasy? –zapytałaś z uśmiechem. Niepewnie pokiwały głową. Podeszliście do kasy i już po chwili w torbie spoczywały ubrania. Wyszliście ze sklepu i udaliście się do kolejnego. Chodziliście tak od sklepu do sklepu przez jakieś 2 godziny. Dzieci wzbogaciły się jeszcze o bluzki i spodenki. Ty natomiast o zwiewną sukienkę, bluzkę, która bardzo spodobała się małym Ignaczakom i nalegali żebyś ją kupiła oraz spodnie. Ignaczakowi dużemu kupiłaś 2 koszulki. Niech się cieszy. Już kierowaliście się w stronę wyjścia, gdy Sebastian pociągnął was w stronę witryny jednego sklepu. Zdziwiona popatrzyłaś na niego.
-Ciocia, musisz kupić tą sukienkę! –powiedział uradowany. Dominika tylko przytaknęła bratu.
-No przestać. Po co mi ona? –zapytałaś. Była to czarna sukienka, u góry była obcisła, a od pasa w dół była zwiewna. Naprawdę była ładna, ale po co ci taka? Odpowiedź przyszła po chwili od Sebastiana.
-Jak tata będzie chciał cię zabrać do restauracji to przecież nie możesz ubrać spodni. –powiedział. Spojrzałaś na niego zdziwiona.
-Chociaż przymierz, ciocia. –mówiła Dominika. Zgodziłaś się. Weszliście do sklepu. Od razu podeszliście do miejsca gdzie one wisiały i wzięłaś odpowiedni rozmiar. Szybko udaliście się do przebieralni. Dzieci zostawiłaś na kanapie przed z zakupami. Zastrzegłaś, że mają ich pilnować. Powiesiłaś sukienkę na wieszaku. Niepewnie ściągnęłaś bluzkę i spodnie. Niepewnie też zakładałaś ją. Całe szczęście, że była na mały guzik. Plecy były prawie całe gołe. Spojrzałaś w lustro. Wyglądałaś naprawdę ładnie, mogłaś nawet powiedzieć, ze idealnie. A co ! Przecież skromność to podstawa ! Osunęłaś zasłonę i pokazałaś się małym kopią Ignaczaka.
-Wow. –powiedzieli równo.
-Wyglądasz naprawdę ślicznie. –powiedział Sebastian. Uśmiechnęłaś się. Obróciłaś się jeszcze kilka razy i wróciłaś się przebrać. Zasunęłaś zasłonkę i przebrałaś się. Wzięłaś torebkę i sukienkę i wyszłaś z przebierali. Miałaś odwiesić ją na miejsce, ale Sebastian z Dominiką ci zabronili. Sebastian wziął sukienkę od ciebie i ruszył w kierunku kasy. Biorąc zakupy szybko z Dominiką dołączyłaś do niego.
-Tą sukienkę, tak? –zapytała kasjerka.
-Tak. –odpowiedział młody. Wyciągnęłaś portfel. Nie dali ci innego wyjścia. Tyle, ze nie wiesz czy wejdziesz w nią za miesiąc czy dwa, ale to nic. Zapłaciłaś odpowiednią sumę i wyszliście ze sklepu.
-Tata będzie zachwycony, gdy cię w niej zobaczy. –powiedział Sebastian gdy byliście już w samochodzie. Po 20 minutach byliście na miejscu. Była już godzina 19 więc zaczęłaś przygotowywać kanapki na kolację. Twoje zakupy zostały zaniesione do sypiali, a swoje do pokoju. Już po pięciu minutach zajadaliście się kanapkami. Potem posprzątaliście i usiedliście przed laptopem w celu obejrzenia starych odcinków Igłą Szyte. Zaczęliście oglądać odcinki z Japonii. Śmialiście się cały czas. No bo jakby inaczej. O 21 skończyliście maraton z Igłą Szyte ponieważ czas iść spać. Szybko dzieci się wykąpały i mogły iść się położyć. Poszłaś z nimi do pokoju. Przed wejściem do lóżek podeszły do ciebie i powiedziały, ze dziękują za ubrania i za cały dzień. Dały ci buziaka w policzek i poszły spać. Posiedziałaś tam chwilę, a  gdy dzieci już spały udałaś się pod prysznic. Mokre włosy rozczesałaś i zostawiłaś rozpuszczone. Nie miałaś nawet sił na wysuszenie. Po wyjściu z łazienki zamknęłaś drzwi na klucz i poszłaś spać. Dopiero wtedy uświadomiłaś sobie jak zmęczona byłaś.

Kolejny dzień spędziliście na oglądaniu filmów, bawieniu się. Raz byliście na placu zabaw. Około dwudziestej rozmawialiście z Krzyśkiem przez skype. O 21 Ignaczak wygonił dzieci spać. Zaczęliście rozmawiać o tym jak się czujesz, o meczach. Po półgodzinie przyszły dzieci pożegnać się z tatą. Ty też się z nim pożegnałaś i wyłączyłaś laptopa. Poszłaś z nimi do pokoju. Po chwili dzieci smacznie spały. Poszłaś po swoją pidżamę i weszłaś do łazienki. Rozebrałaś ubranie tak, ze stałaś w bieliźnie. Obróciłaś się bokiem i ręką dotknęłaś lekko zaokrąglony brzuch.
-Cześć maleństwo. Tutaj mama. Niestety twój tata to niezły dupek i twoim tatą będzie facet, którego kocham. Mam nadzieję, że nie jest zły na mamę za to, że popełniła taki błąd. Ale gdyby nie on niebyło by ciebie. –powiedziałaś. Po tej „rozmowie wzięłaś prysznic i poszłaś spać. Obudził cię dzwonek do drzwi. Wstałaś i poszłaś otworzyć drzwi.
-Cześć. –uśmiechnęła się Iwona.
-O, cześć. Wejdź.
-Ja po dzieci. –powiedziała. Pokiwałaś głową i poszłaś do pokoju, w którym spały.
-Hej, wstajemy mama przyjechała. –powiedziałaś. Poczekałaś, aż wstaną i zaczną się ubierać i wyszłaś do Iwony.
-Napijesz się czegoś?
-Nie dziękuję. –kiwnęłaś głową. Stałyście w ciszy, którą przerwały dzieci witające się z mamą.
-Dziękuję, ze się nimi zaopiekowałaś.
-Nie ma za co. –uśmiechnęłaś się. Podeszły do ciebie dzieci i podziękowały ci. Dały ci buziaka w policzek i ostatni raz żegnając się wyszły ze swoją mamą z domu. Zamknęłaś drzwi i udałaś się do sypiali. Szybko się ubrałaś i poszłaś do kuchni zjeść jakieś śniadanie. Nastawiłaś wodę na herbatę i zaczęłaś robić sobie kanapki.  Wyciągałaś ser z lodówki gdy usłyszałaś dźwięk swojego telefonu, który dochodził z sypialni. Szybko ruszyłaś w tamtym kierunku. Spojrzałaś na wyświetlacz gdzie widniał napis „Nieznany”, lekko zdzwoniona odebrałaś.
-Słucham?
-Dzień Dobry, z tej strony Maria Kasprzyk, mama Filipa. Rozmawiam z Asia? –zamarłaś. Co ona od ciebie chce.
-Dzień Dobry. –wydukałaś. –Tak.
-Chciałam ci tylko powiedzieć, że Filip nie żyje. Przez ciebie. Nie chciałaś z nim być i zabił się. Popełnił samobójstwo. –powiedziała wściekłym głosem. –Gdyby nie ty i twoje fimery żyłby teraz. Bylibyście razem.
-Pani nie wie jaki on był! –krzyknęłaś.
-Dobry, drogie dziecko. –odpowiedziała.
-Dobry? Czy dobry człowiek zgwałciłby kogoś? -nie powiedziała nic. –No właśnie. Więc niech pani mnie nie oskarża. –powiedziałaś i rozłączyłaś się. Telefon rzuciłaś na łóżko, na którym usiadłaś. Schowałaś twarz w dłonie. Z twoich oczu leciały łzy. Dlaczego ona oskarża cię o to, ze przez ciebie on się zabił? Tyle razy mu mówiłaś, ze go nie kochasz, ze z nim nie będziesz. Z rozmyślań wyrwał cię dźwięk telefonu. Spojrzałaś na wyświetlacz gdzie widniała uśmiechnięta twarz Ignaczaka. Odrzuciłaś połączenie. Dzwonił jeszcze kilka razy, ale ty nie zwracałaś na to uwagi. Cały dzień spędziłaś w łóżku zastanawiając się nad telefonem od mamy Filipa.
-A może to naprawdę moja wina? –pomyślałaś. Z rozmyślań wyrwał cię dźwięk dzwonka do drzwi. Spojrzałaś na telefon gdzie widniała godzina 17. No tak! Ola z Martą miały przyjść do ciebie żeby wspólnie oglądać mecz.  Poszłaś szybko otworzyć drzwi nie zwracając uwagi na to jak wyglądasz. Czerwone od płaczu oczu, włos każdy w inną stronę.
-Cześć ! –krzyknęły radośnie gdy tylko otworzyłaś drzwi.
-Co się stało? –zapytała Ola.
-Hej. Wejdźcie. –weszły do środka i rozpoczęło się przesłuchanie.
-Dobra, czekajcie. Pójdę się ogarnąć i wam powiem o wszystkim, ok.? –te tylko przytaknęły głowami. Po 10 minutach byłaś gotowa i wróciłaś do salonu. Dziewczyny zrobiły kawę i położyły ciastka. Usiadłaś na fotelu i opowiedziałaś im o telefonie od mamy Filipa.
-No kretynka. –zdenerwowała się Marta.
-Nie przejmuj się nią. –powiedziała Ola i podeszła cię przytulić. To samo wykonała Marta.
-A wiecie co jest najgorsze? –nie czekałaś na odpowiedź. –Że Krzysiek do mnie dzwonił, a ja to ignorowałam. –powiedziałaś i znów w twoich oczach pojawiły się łzy.
-Asia… Krzysiek na pewno to zrozumie jak tylko mu wszystko wyjaśnisz. –powiedziała Ola.
-Nie, on mi nie wybaczy.
-Kurde Asia ! –krzyknęła Marta. –Przestań gadać głupoty. Na pewno ci wybaczy. Kto jak kto, ale Krzysiek na pewno. –powiedziała.
-O tak. Marta dobrze gada. –poparła ją Ola i przybiły sobie „żółwika”.
-Mówicie? –zapytałaś z nadzieją w głosie.
-Tak. –powiedziały razem.
-Dziękuję. –uśmiechnęłaś się i przytuliłaś je.
-Kiedy mu o tym powiesz? –zapytała Ola.
-Jak wróci. –odpowiedziałaś i spotkałaś się ze zdziwionym wzrokiem obu dziewczyn. –No bo nie chce go denerwować. Ma teraz ważne mecze.
-A co mu powiesz jak zapyta czemu nie odbierałaś?
-Że nie miałam przy sobie telefonu, który był wyciszony. I dopiero chwile przed meczem zobaczyłam, że dzwoni. –kiwnęły głowami.
-Dobra, mecz się zaczyna. –powiedziała Marta. Wygonie rozsiadłyście się w fotelach i kanapie. Czas zacząć mecz z Bułgarią.

-----------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że dopiero dzisiaj, ale miałam małe problemy techniczne. Polacy niestety odpali z ME :( czekam na wasze komentarze ! :)

poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział 23

Z perspektywy Joanny

Siedziałaś w kuchni, gdy podeszła do ciebie Dominika z telefonem i powiedziała, ze tata chcę z tobą rozmawiać. Podziękowałaś i zaczęłaś z nim rozmawiać. Pytał czemu dzieci są pod twoją opieką, ale ty mu powiedziałaś tylko tyle ile wiedziałaś. Porozmawialiście jeszcze chwilę i się rozłączyłaś. Telefon włożyłaś do kieszeni i poszłaś do pokoju, w którym obecnie przebywały dzieci Ignaczaka. Usiadłaś na dywanie, zaraz obok Dominiki, która bawiła się lalką, a Sebastian samochodem.
-Co dzisiaj będziemy robić? –zapytał Seba przerywając zabawę.
-A co chcecie robić? –szczerze nie wiedziałaś jak zorganizować im czas. Nigdy nie zajmowałaś się dziećmi. Przepraszam. Raz, ale to z kuzynką koleżanki i ta koleżanka też była. A teraz?
-Pójdziemy na plac zabaw? –spytała z nadzieją w oczach Dominika.
-Pewnie. A może popołudniu pojedziemy do galerii, na małe zakupy? –uśmiechnęłaś się.
-Tak. –krzyknęły radośnie. Pokiwałaś głową. Spojrzałaś na zegarek, który wskazywał godzinę 8:50.
-O 10 pójdziemy na plac zabaw, okej? –dzieci pokiwały tylko głową.
-Możemy pooglądać bajki?
-Pewnie, chodźcie. –wstałaś z miejsca i pokazałaś żeby wyszli z pokoju. Razem weszliście do salonu. Szybko włączyłaś telewizor i włączyłaś na kanał dla dzieci.
-Powiedzcie na co mam wam włączyć. Chyba, że chcecie jakąś z tych bajek. –wskazałaś na regał z płytami. Pokiwali ochoczo głowami. –Co my tu mamy. Smerfy?
-Nie. –odpowiedzieli chórem.
-Gumisie? –pokiwali przecząco głowami.
-Psoty Dudusia Wesołka?
-Tak ! –krzyknęły radośnie. –szybko włączyłaś im jeden z odcinków i usiadłaś obok nich na kanapie. Śmialiście się z niektórych scen jakie były w bajce. Oglądałaś tą bajkę nie po raz pierwszy. Obejrzeliście kilka odcinków, a na zegarze wybiła 10.
-Idziemy na ten plac zabaw? –zapytałaś. Pokiwały twierdząco głową. –To dalej zbieramy się. –powiedziałaś. Dzieci pobiegły szybko do pokoju, a ty wyłączyłaś telewizor. Stanęłaś w korytarzu i zabrałaś torebkę, do której włożyłaś telefon, chusteczki i portfel.
-Gotowi. –Dominika z Sebastianem znaleźli się obok ciebie. Uśmiechnęłaś się i otworzyłaś drzwi. Wyszliście na klatkę schodową. Szybko zamknęłaś drzwi i kluczyki wrzuciłaś do torebki. Dominika chwyciła cię z jednej strony za rękę, a Sebastian za drugą i zaczęliście schodzić ze schodów. Zrobiło ci się cieplej na sercu poprzez ten gest wykonany przez małych Ignaczaków. Po chwili byliście na już na zewnątrz, gdzie słońce ogrzewało wasze ciała. Ruszyliście w kierunku parku, w którym niedawno byliście z Krzyśkiem. Po 10 minutach drogi i rozmowie z dziećmi o słońcu, wakacjach dotarliście na miejsce. Niestety nie pozwolili ci usiąść na miejscu, lecz kazali ci się z nimi bawić. I jak tu odmówić takiej małej Dominice, która patrzy na ciebie słodkimi oczami. Po chwili biegałaś od zjeżdżalni do huśtawki, a to na jakąś inną część placu zabaw. Nawet nie wiesz jak niektóre rzeczy się nazywają. Ale to nic! Ważne, że dobrze się bawiłaś tak samo jak dzieci. Niektórzy ludzie patrzyli na ciebie jak na wariatkę np. jak zjeżdżałaś ze zjeżdżali mając ubaw po pachy. Na placu zabaw spędziliście jakąś godzinkę. Usiedliście na ławce.
-Świetnie było. –powiedział Ignaczak, a Dominika przytaknęła. Poczochrałaś mu włosy.
-Idziemy na lody? –zapytałaś z szerokim uśmiechem. Pokiwali twierdząco głową i już za chwilę zajadaliście się lodami o smaku czekoladowym. Dzieci opowiadały jak były na placu zabaw z tatą i jak kiedyś Ignaczak wkręcił się tak w zabawę, że prawie o nich zapomniał. Cały czas się śmialiście. Gdy zjedliście lody zaczęliście wracać do domu. Znów chwycili cię za ręce. Po 10 minutach byliście już w domu. Zegar wskazywał godzinę 11:34. Usiedliście na kanapie.
-Ciocia… -zaczął Ignaczak. Popatrzyłaś na niego. –A jak poznałaś się z tatą?
-To było w Spale. Jakoś na początku maja się tam zjawiłam. Trenowałam biegi. Szłam korytarzem gdy wasz tata na mnie wpadł i oblał mnie kawą. W sumie… Ani ja, ani on się nie widzieliśmy więc można powiedzieć, że była to wspólna wina. Zdenerwowana nakrzyczałam na niego. Na drugi dzień znów na siebie wpadliśmy. Tak jak i dzień wcześniej zaczął mnie przepraszać. Powiedziałam, ze wszystko jest porządku. Przedstawiliśmy się sobie. No i w sumie tak zaczęła się nasza znajomość. –powiedziałaś cały czas się uśmiechając.
-Wow. –powiedzieli.
-Ciekawie. –dokończył Seba. Pokiwałaś głową. Siedzieliście na kanapie i oglądaliście telewizję. Nie było nic ciekawego więc zostawiliście na meczu Niemcy-Włochy. Dzieci mówiły o wujku Jochenie. Nie umieli tylko się porozumieć, ale w tym pomagał im tata, albo, któryś z zawodników. Nieubłagalnie zbliżała się godzina 13.
-Co chcecie na obiad? –zapytałaś.
-Pizze ! –krzyknęły razem.
-Jaką chcecie?
-Margarite. –powiedział Sebastian. Kiwnęłaś głową i zamówiłaś dwie małe Margarity. Powiedziałaś, że chcesz z dowozem na godzinę 14. Podałaś jeszcze adres i wróciłaś do dzieci. Tyle co odłożyłaś telefon, a on zaczął dzwonić. Spojrzałaś na wyświetlacz gdzie ukazało ci się zdjęcie Ignaczaka.
-Słucham cię Krzysztofie. –powiedziałaś gdy odebrałaś telefon.
-Cześć. –usłyszałaś po drugiej stronie. –Dzwonię, żeby was poinformować, ze jesteśmy na miejscu.
-To dobrze. –uśmiechnęłaś się.
-I co robicie? –zapytał.
-Oglądamy telewizje. –odpowiedziałaś.
-Ignaczak już nie gadaj tyle ! –usłyszałaś w słuchawce.
-Winiar zamknij się. –powiedział Ignaczak. –Przepraszam.
-Spoko. –odpowiedziałaś i szeroko się uśmiechnęłaś. Dominika wyciągnęła rączkę, że też chce porozmawiać z tatą. Podałaś jej telefon.
-Cześć tato. –powiedziała słodkim głosem. Porozmawiała chwilę, a potem dała jeszcze na chwilę telefon bratu. Potem telefon znów wrócił do ciebie.
-Co będziecie robić popołudniu? –zapytał.
-Jedziemy do galerii. –odpowiedziałaś.
-A co mi kupicie?
-Nic.
-Jak to nic. –podświadomie widziałaś jak robi smutną minkę.
-Nie zasłużyłeś sobie.
-Ja? Ja nie zasłużyłem? –jaki bulwers.
-No, nie zasłużyłeś. –powiedziałaś próbując opanować śmiech.
-Jak tylko wrócę do domu to pożałujesz tych słów. –odpowiedział. Praktycznie przed oczami miałaś jego cwany uśmiech.
-Nie boję się ciebie.
-Zacznij. Dobra ja muszę kończyć. Pa. –powiedział.
-Pa. –odpowiedziałaś i się rozłączyłaś. Do 14 czas minął wam bardzo szybko. Równo o 14 zadzwonił dzwonek. Odebrałaś pizze i zapłaciłaś. Z 2 kartonikami pizzy weszłaś do salonu. Przyniosłaś talerzyki, sztućce i ketchup. Już po chwili zajadaliście się obiadem. Byliście strasznie głodni. Jedliście w skupieniu.
-To było pyszne. –powiedział Sebastian rozkładając się na kanapie. Zostały tylko 2 kawałki. Pozbierałaś naczynia i włożyłaś je do zmywarki. Te dwa kawałki przełożyłaś na talerzyk i włożyłaś do lodówki. Kartoniki wrzuciłaś do kosza na śmieci. 

------------------------------------------------
Mamy kolejny ! :) nie będę was prosić o komentarze, a dlaczego? Dlatego, ze jeśli na prawdę wam się podoba będziecie komentować pomimo wszystko :) 

sobota, 21 września 2013

Rozdział 22

Polska wygrała mecz we Wrocławiu i już jutro wylatują do Bułgarii. Będą to ciężkie dwa spotkania, ale damy radę, prawda? Prawda. Gotowałaś właśnie obiad, na który miała przyjść Ola i Marta- dziewczyna Grześka. Zaprzyjaźniłaś się z nimi z czego jesteś zadowolona, bo nie musisz siedzieć cały czas w domu. A co do obiadu, włączyłaś ziemniaki gdy zadzwonił twój telefon, nie patrząc kto dzwoni odebrałaś.
-Halo? –nic. Cisza. Zero reakcji. Znów to samo. Od soboty męczą cię takie głuche telefony. Numer nieznany. Zaczynasz się bać.
-Kto to do cholery może być? –zadajesz sobie takie pytanie. Odkładasz telefon na stół i bierzesz się za kończenie obiadu. O 15 masz już wszystko gotowe. Kładziesz jeszcze kompot na stół i słyszysz dzwonek do drzwi. Idziesz szybko otworzyć.
-Cześć. –witacie się. -Wchodźcie. –ruchem ręki zapraszasz je do środka. Zasiadacie do stołu. Przez cały czas rozmawiacie, śmiejecie się. Po skończonym posiłku dziewczyny pomagają ci z posprzątaniem wszystkiego. Kilka minut po 16 zasiadacie przed telewizorem z kawą i ciastem, które przyniosła Ola.
-I jak się czuje przyszła mama? –zapytała.
-Na razie dobrze. Mdłości na szczęście przeszły, więc nie mogę narzekać. –uśmiechnęłaś się lekko. –Mam pytanie.
-Wal śmiało. –powiedziała Marta.
-Dzwonił do ciebie Piotrek, albo do ciebie Grzesiek?
-Nie. Dzisiaj nie. –szybko odpowiedziała Marta. –A do ciebie, Ola?
-Do mnie też nie. A do ciebie Asia, dzwonił Krzysiek?
-No właśnie też nie, a tak to zawsze już były z dwa telefony i 10 sms i w prawie każdym „jak się czujesz”. –dziewczyny zaczęły się śmiać, a ty z nimi.
-Ciekawe czemu nie dzwonią. –zastanawiała się Marta.
-Może mają trening przed wylotem i nie maja czasu. –powiedziała Ola.
-Może. –odpowiedziałaś zgodnie z Martą. O 20 dziewczyny wróciły do swoich domów. Zamknęłaś drzwi na klucz i ruszyłaś do sypiali skąd wzięłaś pidżamę. Wzięłaś szybki prysznic i wyszłaś z łazienki. Swoje kroki skierowałaś do salo. Włączyłaś laptopa. Czekając aż się włączy zmieniłaś kanał na muzyczny. Zalogowałaś się na facebooka, a pierwsze co ci się wyświetliło to filmik dodany przez Piotrka i tytuł „tak dzieci biją się o telefon :D”. Szybko nacisnęłaś „play” i filmik się włączył. Zobaczyłaś goniących się na korytarzu Michałą Winiarskiego i Krzyśka. Zaczęłaś się śmiać tak jak było w tle. Usłyszałaś jak Ignaczak woła, żeby oddał mu telefon.
-To dlatego Ignaczak nie odpisywał. –przeszło ci przez myśl. Cały czas się śmiałaś. W końcu Michał się przewrócił, a Krzysiek na niego. Michał uległ i oddał mu telefon. Płakałaś ze śmiechu. Szczególnie wtedy gdy Ignaczak odzyskał telefon i z taką czułością na twarzy odczytywał wiadomość. Filmik skończył się słowami „Czy ty to.”. Jak łatwo idzie się domyślić pewnie było „nagrywałeś”. Śmiałaś się jak głupia. Jeszcze te komentarze siatkarzy i ich połówek. Ola napisała „Boże, wy nie macie co robić? :D” Łukasz : „co ta miłość robi z ludźmi… ehh.” Fabian: „Na żywo wyglądało jeszcze lepiej xd” itd. Kliknęłaś „lubię to” i skomentowałaś „Z kim ja się zadaję… Masakra. :D” W tym momencie zadzwonił twój telefon, który szybko odebrałaś.
-Cześ kochanie. –radosny głos Ignaczaka znów sprawił, że zaczęłaś się śmiać. –Asia? Wszystko porządku?
-He… He… Hej. –wydusiłaś ledwo.
-Asia, co jest? –zapytał. Chyba był lekko zdenerwowany, albo zdezorientowany? Trudno powiedzieć.
-Widziałam… Hahahaha, widziałam ten… hahahaha… filmik… hahahahaha. –nie mogłaś wydusić z siebie słowa, bo cały czas się śmiałaś.
-Zabije Pita. –syknął.
-Przestań, to jest fajne. –powiedziałaś opanowując śmiech.
-Taa. –mruknął.
-Czemu wcześniej nie dzwoniłeś? –zapytałaś.
-Trening był, a po za tym miałem zakaz używania telefonu.
-Cichy i Kosa też?
-Co? –zapytał zdezorientowany.
-Dzisiaj była u mnie Ola i Marta, mówiły, że do nich chłopacy też nie dzwonili.
-Mówiłem przecież, że trening był.
-Dobra. –powiedziałaś. Wylogowałaś się z facebooka i wyłączyłaś laptopa. To samo zrobiłaś z telewizorem.
-Co robisz?
-Idę do sypiali. –powiedziałaś.
-Przeszkadzam?
-Nie. –zagasiłaś światło i wyszłaś z salonu. Sprawdziłaś jeszcze czy drzwi są dobrze zamknięte i swoje kroki skierowałaś do sypialni.
-Na pewno? –chciał się upewnić.
-Oczywiście. –położyłaś się na łóżku.
-A jak się czujesz? –wywróciłaś oczami.
-Dobrze, Krzysiek, dobrze. A nawet bardzo dobrze.
-Nie kłamiesz?
-Krzysiek. –jęknęłaś.
-Dobra, tylko chciałem się upewnić. –powiedział. Rozmawialiście tak do 22.30. Gdy tylko się rozłączyłaś odłożyłaś telefon na szafkę. Przykryłaś się kołdrą i zamknęłaś oczy. Już za chwilę byłaś w krainie Morfeusza. Obudziłaś się kilka minut przed 8. A właściwie obudził cię dźwięk dzwonka do drzwi. Zdziwiona wstałaś. Nie miałaś pojęcia kto to może być o tej porze. Szybko znalazłaś się przy drzwiach. Przekręciłaś klucz w zamku i nacisnęłaś na klamkę. Zobaczyłaś tam Iwonę z dziećmi.
-Cześć. –powiedziała.
-Ee. Cześć.
-Dzień dobry. –powiedziały chórem dzieci.
-Cześć wam. –uśmiechnęłaś się do nich.
-Mogę mieć do ciebie prośbę? –zapytała Iwona.
-Jaką? –zdziwiona byłaś całą tą sytuacją.
-Muszę wyjechać na dwa dni do Wałbrzycha z Arkiem i nie mam z kim zostawić dzieci. Koleżanka jest chora. Mogłabyś się nimi zaopiekować? W piątek rano je odbiorę. –powiedziała. Zastanawiałaś się chwilę.
-Ok., zgadzam się.
-Dziękuje, ratujesz mi życie. –powiedziała. Widać, że to coś ważnego.
-Wejdź. –ruchem ręki zaprosiłaś ją doi środka. Dzieci weszły pierwsze, a ona za nimi.
-Dobra, dzieci mają wszystkie swoje rzeczy w plecakach. –kiwnęłaś głową. Kazałaś im iść do swojego pokoju. Od razu tam pobiegły. –Tutaj masz mój numer telefonu, dzwoń w razie czego. –podała ci kartkę.
-Dobrze. Czekaj, dam ci jeszcze mój, ok?
-Dobra. –weszłaś do kuchni i na kartce zapisałaś numer.
-Proszę. –podałaś jej kartkę.
-Dzięki. –schowała ją do portfela. –To ja idę.
-Miłej podróży. –powiedziałaś.
-Nie dziękuje. –uśmiechnęła się lekko. Dzieci wybiegły z pokoju i szybko pożegnały się z mamą. Zaraz po tym wróciły do pokoju.
-Aha, zapomniałabym. Tutaj masz pieniądze, na jedzenie. –powiedziała i wyciągnęła pieniądze.
-Przestań. Nie chcę pieniędzy. To są też dzieci Krzyśka, więc… -nie wiedziałaś co dalej powiedzieć. –Jedź już. –powiedziałaś.
-Ale.. –zaczęła.
-Nie ma, ale.
-Dziękuję, cześć.
-Nie ma za co, cześć. –i wyszła z domu. Teraz zamknęłaś drzwi i ruszyłaś do pokoju dzieci.
-Jedliście śniadanie? –zapytałaś.
-Tak. –odpowiedział Sebastian.
-Poczekacie na mnie? Tylko się ubiorę. –Dominika z Sebastianem kiwnęli głowami. Szybko poszłaś się ubrać. Po pięciu minutach byłaś powrotem w pokoju z dziećmi Ignaczaka. Usiadłaś na łóżku.
-Ciocia… Wiesz, o której tatuś wylatuje? –zapytała Dominika siadając obok ciebie. Spojrzałaś na telefon.
-Za godzinę ma samolot. –odpowiedziałaś. Dominika usiadła ci na kolanach, a Sebastian usiadł obok ciebie.
-Zadzwonisz do niego? –Sebastian popatrzył na ciebie słodkimi oczami. Kiwnęłaś głową. Mając cały czas Dominikę na kolanach wybrałaś numer Krzyśka.
-Cześć piękna. –powiedział głos w słuchawce. –uśmiechnęłaś się.
-Cześć. –odpowiedziałaś. –Mam dla ciebie niespodziankę powiedziałaś i podałaś telefon Sebastianowi. Zostawiłaś Dominikę na łóżku i wyszłaś z pokoju. Chciałaś, żeby porozmawiali sobie sami z tatą.
Z perspektywy Krzysztofa

Siedziałeś na jednym z lotniskowych krzesełek na Warszawskim Okęciu. Obok ciebie siedziała reszta siatkarzy. Cały czas się śmialiście i to z byle czego. Nagle usłyszałeś telefon. Spojrzałeś na wyświetlacz i zobaczyłeś zdjęcie Asi. Z Uśmiechem odebrałeś.
-Cześć piękna. –powiedziałeś.
-Cześć. –odpowiedziała. –Mam dla ciebie niespodziankę.
-Jaka? –zapytałeś, ale odpowiedzi nie usłyszałeś. Usłyszałeś za to młody głos.
-Cześć tato.
-Seba? –kilka głów odwróciło się w twoją stronę. –Co ty robisz u Asi?
-Mama musiała jechać do Wałbrzycha z Arkiem, a nie miała nas z kim zostawić. –odpowiedział. Byłeś zdziwiony.
-A po co mama musiała jechać do Wałbrzycha? –zapytałeś.
-Nie wiem, ale to coś ważnego. –odpowiedział. Cały czas się zastanawiałeś. Rozmawiałeś z Sebastianem jakieś 10 minut, a potem kolejne 10 z Dominiką. Oboje życzyli wam zwycięstwa. Poprosiłeś, żeby dali ci Asię. Zapytałeś o co chodzi. Powiedziała tyle co dzieci, ze musiała wyjechać, do Wałbrzycha, ale nie wiedziała po co. Na początku byłeś trochę zły, że się zgodziła, ale potem się z tego cieszyłeś. Dlaczego? Dlatego, że będzie miała lepszy kontakt z twoimi dziećmi. Porozmawialiście chwilę i się rozłączyłeś.
-Seba z Dominiką jest u Asi? –zapytał Winiar.
-Tak. –odpowiedziałeś.
-A po co? –powiedziałeś im tyle ile dowiedziałeś się od dzieci i Asi.

--------------------------------------------------------------------------
Mamy kolejny :) Polska wczoraj wygrała 3:1, a dzisiaj ? Też wygra? Oby :) Jaki wynik obstawiacie?
15 komentarzy nowy rozdział :)
zapraszam również na : http://moje-zycie-siatkowka.blogspot.com/

czwartek, 19 września 2013

Rozdział 21

Chwyciłaś jego twarz w swoje ręce. 
–Kocham cię. –powiedziałaś. On wstał i pociągnął cię za sobą. Zatraciliście się w namiętnym pocałunku. Nie przeszkadzał wam deszcz. W tej chwili liczyliście się tylko wy.
-Też cię kocham. –powiedział i oparł swoje czoło o twoje. –Chodźmy już do hotelu, bo się przeziębisz. –kiwnęłaś głową. Dał ci jeszcze bluzę, którą musiałaś ubrać i trzymając się za ręce ruszyliście w stronę hotelu.

Gdy tylko przekroczyliście próg hotelu zaatakowali was siatkarze i ich połówki.
-Gdzie wy byliście?
-Matko, ale jesteście mokrzy.
-Szybko do pokoju idźcie się przebrać.
-Co się stało? –Takie i inne pytania zadawali siatkarze.
-Asia idź do pokoju się przebrać, nie możesz się przeziębić. –powiedział Ignaczak. Spojrzałaś na niego dziwnie, ale ruszyłaś na górę ciągnąć go za sobą.
-Ty też. –pokazałaś mu język i zaczęliście się ganiać po schodach.
-A my nadal nie wiemy o co chodzi ! –usłyszeliśmy jeszcze krzyk z dołu. Szybko otworzyłaś drzwi do pokoju i do niego wpadłaś, a za tobą Ignaczak. Zaczęliście się całować.
-Idę pod prysznic. –powiedziałaś.
-Idę z tobą. –odpowiedział. Popatrzyłaś na niego jak na debila.
-Nie ma mowy. Przyjdź za pół godziny. –wyszczerzyłaś się.
-Dooobra. –jęknął i wyszedł z pokoju. Wzięłaś koszulkę i jakieś spodenki i weszłaś do łazienki. Po 15 minutach zaczęłaś suszyć włosy. Gdy wyszłaś z łazienki czekali na ciebie wszyscy. Zdziwiona popatrzyłaś na Ignaczaka, który zdążył się przebrać, a teraz leżał na twoim łóżku. Gdy tylko zobaczył twoją minę, wzruszył tylko ramionami.
-A wy co tu robicie? –zapytałaś.
-Żądamy wyjaśnień. –powiedział stanowczo Pit.
-Boże, Piotrek, od tej strony cię nie znałam. Jak widać już nie jesteś taki Cichy. –uśmiechnęłaś się.
-Nie zmieniaj tematu. –powiedzieli równocześnie Winiar, Pit i Łukasz.
-Mów o co chodzi? –jęknęłaś i usiadłaś obok Krzyśka. Wszyscy patrzeli tylko na was.
-Ale tu nie ma nic do gadania –przetarłaś twarz rękoma.
-Mów. –stanowczość Pita zaczęła cię przerażać.
-Muszę?
-Tak ! –krzyknęli wszyscy. O nie przepraszam. Nie wszyscy. Tylko siatkarze. Ty, Krzysiek i drugie połówki siatkarzy siedziały cicho.
-Nie powinniście już spać? Jutro jedziecie do Wrocławia, a właściwie dzisiaj. –powiedziałaś, ale zobaczyłaś tylko mordercze spojrzenia siatkarzy. Westchnęłaś. –Chwile zastanawiałaś się co im powiedzieć, ale w końcu stwierdziłaś, że powiesz to bez zbędnych ceregieli. –Jestem w ciąży. –wypaliłaś. –Ale nie. Nie z Krzyśkiem. –powiedziałaś i spuściłaś głowę.
-To z kim? –wypalił po chwili Pit. Wszyscy siedzieli w ciszy.
-Z największym idiotą na tym świecie. –odpowiedziałaś. Cały czas głowę miałaś spuszczoną. Krzysiek cię mocno przytulił. Znów cisza. Usłyszałaś trzaśnięcie drzwiami. Podniosłaś głowę. Jak mogłaś się domyślić nie było Łukasza,
-Czy on… czy on coś ci zrobił? –zapytał niepewnie Winiar. Wstałaś z łóżka podeszłaś do drzwi. Spojrzałaś po wszystkich i powiedziałaś.
-Tak, on mnie zgwałcił. –i wyszłaś. Na schodach siedział twój brat. Usiadłaś obok niego.
-Łukasz… -powiedziałaś cicho.
-Asia. Boże jaki ja byłem głupi, że nie zabrałem cię do Milicza. Gdybym wiedział o tym spotkaniu nigdy bym ci nie pozwolił na nie jechać. Teraz przeze mnie będziesz miała dziecko z takim idiotą. –powiedział.
-To nie twoja wina. To tylko i wyłącznie moja wina. Chciałam chronić moich najbliższych. –odpowiedziałaś, a on cię przytulił.
-Kocham cię siostra. –powiedział i czule pocałował cię w czoło.
-Ja ciebie też braciszku. –wtuliłaś się niego bardziej. Siedzieliście tak w ciszy jakieś pięć minut.
-Wracamy? –zapytał, spoglądając na ciebie.
-Tak. –wstaliście i udaliście się pod drzwi do twojego pokoju. Weszliście do środka. Rozmowy ucichły. Podeszłaś do łóżka, na którym nadal leżał Ignaczak. Położyłaś się obok niego, a ten od razu objął cię ramieniem.
-Hej, rozmawiajcie normalnie. –powiedziałaś.
-Ale… -zaczął Winiar.
-Nie ma żadnego ale. Wszystko jest okej. –kiwnęli tylko głową, że rozumieją. Porozmawialiście jeszcze chwilę i każdy udał się do swojego pokoju. No prawie każdy. Został Ignaczak.
-Wypad do siebie. –powiedziałaś wypychając go z łóżka, ale to i tak nic nie dało. Leżał jak skała.
-Zostaję tu na noc. –powiedział i zamknął oczy.
-To ja idę do twojego pokoju. Będę sobie spać z Łukaszem. Już wstawałaś, gdy ten pociągnął cię za rękę tak, że wylądowałaś na nim.
-Nie ma mowy. –powiedział i zaczął cię całować. Odwzajemniałaś pocałunki. Czułaś jak jego ręce na swoim ciele. Serce biło jak szalone, a jego dotyk sprawiał, że miałaś ciarki. Zwinnym ruchem obrócił was tak,. Że teraz ty leżałaś pod nim. Rękami objęłaś jego szyję, a Jergo ręce powędrowały pod twoją koszulkę. Jeździł nimi po twoim brzuchu wywołując u ciebie ciche jęknięcia. I już miał ściągać koszulkę, ale drzwi do pokoju otworzyły się i wszedł Winiar. Odskoczyliście od siebie. Krzysiek spadł na podłogę, a ty czułaś, że się rumienisz.
-Ee, przeprasza, ale zapomniałem telefonu. –powiedział speszony. Wziął telefon. Gdy był przy drzwiach powiedział. –Zachowujecie się jak dzieci w przedszkolu. –powiedział i wyszedł. –Spojrzałaś na Krzyśka czy żyje.
-Wszystko dobrze? –zapytałaś.
-Chyba. –odpowiedział. Wstał z ziemi. –I kurde popsuł taką chwile.
-Nadrobimy jeszcze. –uśmiechnęłaś się. –A teraz dobranoc. –powiedziałaś i położyłaś się wygodniej.
-Dobranoc. –pocałował cię w czoło. Przykrył cię jeszcze kołdrą i wyszedł z pokoju. Nie zauważyłaś nawet, że bierze klucz od pokoju, żeby cię zamknąć. Byłaś tak zmęczona, że gdy tylko przykrył cię kołdrą, zasnęłaś. Rano obudziłaś się, bo poczułaś jak ktoś gładzi twoją rękę. Otworzyłaś oczy i zobaczyłaś uśmiechniętego Krzyśka.
-Dzień dobry. –powiedział wesoło i pocałował cię.
-Dzień dobry. –odpowiedziałaś i ziewnęłaś. –Która godzina?
-Piętnaście po 9. –odpowiedział.
-Co? –zarwałaś się z łóżka i upadłaś na Krzyśka, bo zaplątałaś się w kołdrę. Ten tylko się zaśmiał. Szybko wstałaś tak samo jak Krzysiek.
-Spokojnie. –powiedział wciąż uśmiechnięty.
-Wy za jakieś 40 minut wyjeżdżacie, a ja śpię. –powiedziałaś.
-Nie marudź. –powiedział. Wzięłaś ubrania i weszłaś do łazienki. Szybko się ubrałaś, a włosy uczesałaś i zostawiłaś rozpuszczone. Także po pięciu minutach byłaś gotowa. Gdy wyszłaś z łazienki, Ignaczak leżał na twoim łóżku i szperał w twoim telefonie.
-A ty co robisz? –zapytałaś.
-Patrzę. –odpowiedział. –Ładna tapeta. –powiedział i obrócił telefon w twoją stronę. No tak. Zdjęcie przedstawiało Krzyśka w bardzo oryginalnej pozie.
-Kocham to zdjęcie. –odpowiedziałaś mu i zaczęłaś chować rzeczy do torby.
-A tego pana? –zapytał wstając z lóżka i odkładając telefon na szafkę.
-Może. –odpowiedziałaś.
-Ja ci dam może. –powiedział i wziął cię na ręce.
-Krzsiek ! Aaa ! Puść mnie !
-Ale, że tu na ziemie?
-Nie ! –krzyknęłaś. –Postaw mnie ! –krzyczałaś, a ten zaczął się kręcić w kółko. –Aaaa ! –do pokoju wpadli siatkarze.
-Boże co tu się dzieje ?! –krzyknął Pit. Stanęliście w miejscu. Popatrzyliście na siatkarzy i zaczęliście się śmiać.
-No mówiłem, jak dzieci. –westchnął Winiar,
-Dowiemy się co tu się dzieje? –zapytał poirytowany Kurek.
-Nic. –odpowiedzieliście zgodnie.
-Taa. –odpowiedział.
-Kręcimy, a właściwie kręciliście się w kółko. –powiedział Krzysiek.
-A Asia, za pewne się bała i krzyczała? –dopytywał Ziomek. Kiwnęliście głowami.
-Dobra nic tu po nas. Dajmy im nacieszyć się sobą. –powiedział Jarosz i wszyscy jak jeden mąż wyszli z pokoju. Cały czas byłaś w objęciach Krzysia.
-To jak kochasz? –zapytał uśmiechając się cwanie.

-Kocham najbardziej na świecie. –znów zatraciliście się w pocałunku. 

---------------------------------------
Proszę rozdział :) a teraz wracam do polskiego :) a u was jak w szkole? ciężko?

15 komentarzy nowy rozdział :)

wtorek, 17 września 2013

Rozdział 20

–Krzysiek… Ja… Jestem w ciąży. –powiedziałaś. Uciekłaś wzrokiem. Poczułaś jak jego uścisk się poluźnia. Popatrzyłaś na niego. Stał wpatrzony w jeden punkt na hali. Łzy zaczęły pojawiać się w twoich oczach. Wydostałaś się z jego objęć, wzięłaś torebkę i wybiegłaś stamtąd. Słyszałaś jeszcze jak Łukasz, Winiar, Dagmara i jeszcze kilka osób cię woła, ale ty nie zwróciłaś na to uwagi. Wyszłaś na dwór, a tam pada straszny deszcz. Założyłaś sweterek i udałaś się w nieznanym ci kierunku. Deszcz mieszał się z łzami. Kibice biegali. Chcieli jak najszybciej znaleźć się w domach. A tobie się nigdzie nie spieszyło. Usiadłaś na ławce. To nic, że była mokra. To nic, że możesz być chora. Straciłaś go. Wiedziałaś, że tak będzie, ale nie mogłaś ukrywać tego, prędzej czy później wyszłoby to na jaw. Twój telefon cały czas dzwonił. Jak nie Łukasz, to Winiar, jak nie Winiar to Kasia. Kilka obcych numerów, ale to pewnie, któreś z dziewczyn. Zero połączeń od niego. Zabolało.

Z perspektywy Krzysztofa

-Krzysiek… Ja… Jestem w ciąży. –po usłyszeniu tych słów zamarłeś. Twój uścisk lekko poluźnił się. Patrzyłeś się w dal. Nie wiedziałeś co powiedzieć, jak zareagować. Poczułeś, ze wydobywa się z twoich objęć i ucieka. Nie zareagowałeś. Nic nie zrobiłeś. Stałeś tam jak jakiś kołek. Nie pobiegłeś. Słyszałeś jak Łukasz, Winiar, Kasia i reszta dziewczyn i chłopaków ją wołają, a ty stałeś i nic.
-Krzysiek… -poczułeś czyjaś dłoń na ramieniu. Obróciłeś się i spojrzałeś na Winiara. –O co chodzi? Czemu Asia wybiegła? –patrzyłeś to na niego, to na Łukasza i resztę zgromadzonych. Nie wiedziałeś co im powiedzieć. A szczególnie Łukaszowi. Obiecałem mu, ze jej nie skrzywdzę, a w tym momencie to zrobiłem.
-Krzysiek. –powiedziała Kasia.
-Czemu ona wybiegła? –zapytał Pit. –patrzyłeś po wszystkich.
-Zostawcie mnie. –powiedziałeś i szybko ruszyłeś w dół biegnąc do szatni. Musisz ja znaleźć i to jak najszybciej. Słyszałeś jeszcze tylko jak cię wołają, ale ty zniknąłeś za wejściem na halę. Biegiem ruszyłeś do szatni, potrącając kogoś przy okazji. Rzuciłeś, krótkie „przepraszam” i biegłeś dalej. W końcu otworzyłeś drzwi i rzuciłeś się do swojej szafki. Niemal w kilka sekund się przebrałeś. Nie brałeś nawet prysznica bo to zbędny czas. Strój wrzuciłeś niedbale do torby tak jak resztę rzeczy i wybiegłeś z szatni trzaskając drzwiami. Pędziłeś w stronę wyjścia. W końcu byłeś na dworze. Kibiców już nie było. Powód był jeden. Deszcz. Deszcz, który niemiłosiernie padał. Zatrzymałeś się. Spojrzałeś w prawo, lewo, ale nigdzie jej nie było widać. Zastanawiałeś się, w którą stronę mogła pójść. Szybko skojarzyłeś, że do hotelu idzie się w prawo, dlatego tam też pobiegłeś. Biegłeś rozglądając się na boki czy przypadkiem jej gdzieś niema. W oddali zobaczyłeś postać siedzącą na ławce. Przestałeś biec. Szedłeś powoli w stronę tej osoby. Albo to seryjny zabójca, czekający na swoją ofiarę, albo to ona. Bo kto inny siedziałby na ławce w takim deszczu. Gdy byłeś blisko tej osoby, zauważyłeś, że to kobieta. Kilka kroków i wiedziałeś, że to ona. Stałeś tak kilka minut i patrzyłeś na nią. Bałeś się do niej podejść. Nagle ona podniosła głowę.

Z perspektywy Łukasza

-Krzysiek ! –krzyczałeś, ale on zdążył już wybiec z hali.
-A temu co? –powiedział Winiar.
-Cholera wie. –odpowiedziałeś. –Nie podoba mi się ta sytuacja. Najpierw Aśka wybiega, a potem on.
-Mógł powiedzieć o co chodzi. –powiedział Pit.
-Dokładnie, pomoglibyśmy mu. –poparł Piotrka, Bartek.
-Szczerze mówiąc, w jednym się oni dobrali. –powiedział nagle Grzesiek. Wszyscy popatrzyli na niego dziwnie. –Obydwoje są uparci i siłą z nich trzeba wyciągać niektóre rzeczy. –powiedział. Siatkarze przytaknęli tylko głowami. To była prawda. Ile razy musieli „torturować” Asię, żeby im coś powiedziała. To samo było z Krzyśkiem.
-No nic. Chodźcie idziemy do szatni. –powiedział Winiar. Pożegnaliście się i wyszliście z hali.


Z perspektywy Michała
-Nie ma rzeczy Ignaczaka. –powiedziałeś.
-Winiar, nie gadaj. –powiedział Marcin.
-No nie ma, patrz. –wskazał palcem szafkę.
-Faktycznie. –powiedzieli chórem Marcin i Piotrek.
-Musiało się stać coś poważnego. –powiedziałeś. Reszta pokiwała tylko głową i poszła wziąć prysznic.

Z perspektywy Joanny

Czułaś, że ktoś się na ciebie patrzy. Bałaś się podnieść głowę. Co jeśli to Filip? W końcu się odważyłaś. Podniosłaś głowę i zobaczyłaś Ignaczaka.
-Co on tu robi? –pomyślałaś. Patrzyłaś na niego, a on na ciebie. Podszedł do ciebie i ukucnął przed tobą. Wziął twoje ręce w swoje.
-Asia… -zaczął. –Milczał przed dłuższą chwilę. –Ja…
-Nie Krzysiek nic, nie mów. Spieprzyłam wszystko. Spieprzyłam nasz związek. Ale... –nie skończyłaś, bo poczułaś jego palec na swoich ustach.
-Daj mi coś powiedzieć. –kiwnęłaś głową. –Jestem totalnym idiotą. Nie wiem czemu tak zareagowałem. Byłem po prostu zdziwiony. A może zawiedziony? Zawiedziony, że to nie jest moje dziecko tylko takiego idioty. Wiem, że przez moją reakcje pomyślałaś, że to koniec, że nie będę cię chciał. Tu się mylisz. Kocham cię i będę kochał zawsze. To dziecko mimo, że nie jest owocem naszej miłości będę kochał jakby było moje. A dlaczego? Dlatego, że ty jesteś jego matką i nic nie poradzi, ze ma ojca idiotę. Pamiętaj, że nigdy cię nie opuszczę. Przepraszam. Przepraszam, że tak zareagowałem. –powiedział i położył swoją głowę na twoich kolanach. Zaczęłaś głaskać jego mokre włosy. –Proszę wybacz mi.
-Krzysiek...

------------------------------------------------
W tej chwili ucięłam kawałek zakończenia, no bo po co już macie się dowiedzieć wszystkiego? :) Dziękuję za wszystkie komentarze i pod tym rozdziałem byłoby miło zobaczyć ich również tyle :) Czyli 15 komentarzy i jest nowy rozdział :)