sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział 11

Weszłaś do ośrodka i od razu zaatakowali cię siatkarze.
-Jak się czujesz?
-Co się stało?
-Martwiliśmy się. –Takie i jeszcze inne pytania wypłynęły z ust siatkarzy.
-Dobra, cisza. Czuję się dobrze. –odpowiedziałaś krótko i ruszyłaś na górę.
-Ej, czemu sobie idziesz? –zapytał Winiar.
-Bo dzisiaj jedziecie do Milicza i macie się skupić na meczach, a nie na mnie. –odpowiedziałaś i szybkim krokiem ruszyłaś na górę. Siatkarze ruszyli za tobą. Otworzyłaś drzwi, ale ich nie zamknęłaś, bo do pokoju wpakowali się chłopacy.
-Boooże. –jęknęłaś.
-Nie podoba ci się nasze towarzystwo. –fuknął Kosok.
-Nie, ze mi się nie podoba, ale wy macie się skupić na meczach z Serbią, Anie tu siedzieć. –powiedziałaś.
-Ale i tak mamy wolne. –powiedział Kubiak.
-Gdzie mój telefon? –zapytałaś.
-Tutaj. –powiedział Łukasz i wyciągnął rękę. Chciałaś go wziąć, ale ten cofnął rękę.
-Ej ! –krzyknęłaś.
-Najpierw… powiesz co się stało, ze wybiegłaś ze stołówki.
-Szantaż?
-Tak. –odpowiedział pewnie.
-Nie twój interes. –powiedziałaś.
-Masz jakieś problemy? –zapytał Ruciak. Pokiwałaś przecząco głową.
-To co? –zapytał Pt.
-Nic.
-Bez przyczyny nie uciekłaś. –machnęłaś ręką.
-No powiedz.
-Nie.
-Wiesz… -zaczął Łukasz. –Mogę sprawdzić sms’y. –powiedział.
-Nie zrobisz tego.
-Ależ owszem.
-Mam hasło.
-Znam je.
-Skąd? –zapytałaś.
-Numer buta plus obecny wiek.
-Kuźwa. –czemu to musi być takie proste.
-A wiesz, dzwonił i pisał jakieś sms’y Filip. –powiedział.
-Odebrałeś?! –prawie krzyknęłaś.
-Asia… -zaczął Igła.
-Czekaj. –powiedziałaś nawet na niego nie patrząc. Cały czas mierzyłaś się wzrokiem z Łukaszem.
-Odebrałeś? –zapytałaś po raz kolejny.
-Nie. –odetchnęłaś z ulgą. –Dostaniesz telefon, ale odpowiesz mi na jedno pytanie, ale szczerze, zgoda?
-Zgoda. –przystałaś niechętnie.
-To jest ten Filip? –zapytał podkreślając dwa ostatnie słowa. Pokiwałaś twierdząco głową. –Zabiję go. –powiedział.
-Łukasz daj spokój. To i tak nic nie da. –jęknęłaś.
-O co chodzi? –zapytał Igła. W tym momencie na niego spojrzałaś.
-Nie mogę powiedzieć. –odpowiedziałaś. Ten zdenerwowany wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami.
-Zostawcie mnie samą. –powiedziałaś i twarz ukryłaś w poduszce. Łzy zaczęły w nią wsiąkać.
-Asia… -zaczął Winiar.
-Wyjdźcie! –krzyknęłaś. Posłusznie wyszli.
-Jak co jesteśmy obok. –powiedział brat i zamknął za sobą drzwi. Rozpłakałaś się. Kolejny raz przez niego możesz stracić bliską dla ciebie osobę. Osobę, którą kochasz. Nie zeszłaś na obiad, ani na kolację. Siatkarze zaraz po kolacji wyjeżdżali swoimi samochodami, bo potem mieli kilka dni wolnego, które chcieli spędzić z rodziną. O 19:30 poszłaś do łazienki. Wyglądałaś fatalnie. Oczy czerwone od płaczu. Szybko umyłaś twarz zimną wodą i wszyłaś z pokoju. Schodami zeszłaś na dół. Widziałaś, że siatkarze stoją już przed ośrodkiem i mają zbiórkę. Wyszłaś z ośrodka. Trener Anastasi właśnie zakończył swoją przemowę i siatkarze odwrócili się w twoją stronę. Posłałaś im lekki uśmiech. Podeszłaś do Łukasza
-Przepraszam. –przytuliłaś się do niego. -Życzę powodzenia. –powiedziałaś.
-Nie przepraszaj. I nie dziękuję. –uśmiechnął się i wypuścił cię ze swoich ramion. Podeszłaś do każdego siatkarza, przepraszając go i życząc mu powodzenia.  Na samym końcu stał Krzysiek. Podeszłaś do niego i spojrzałaś mu w oczy. Były smutne? Tak to był smutek.
-Krzysiek… -zaczęłaś.
-Asia… -zaczął w tym samym momencie.
-Przepraszam cię. –powiedziałaś. –Życzę powodzenia. –przytuliłaś go. Miałaś już odchodzić, ale ten ci na to nie pozwolił. Cały czas trzymał cię w ramionach. Czułaś się bezpiecznie.
-Asia, powiedz mi coś. Ale szczerze, dobrze? –zapytał. Kiwnęłaś głową. –Kto to ten Filip?
-Igła… Nie mogę ci powiedzieć.
-Dlaczego?
-Bo wiem jak zareagujesz. –powiedziałaś. Już nie patrzyłaś mu w oczy. Rozejrzałaś się wokół, chcąc zobaczyć jakiegoś siatkarza. –Nie miałeś jechać z Pitem?
-Jadę swoim samochodem, miał jechać ze mną, ale teraz pojechał z Bartkiem. –odpowiedział. Kiwnęłaś głową. –Nie zmieniaj tematu.
-Krzysiek, odpuść. Proszę. –powiedziałaś błagalnym tonem.
-Nie to nie. –powiedział i wypuścił cię ze swoich ramion. –To cześć. –obrócił się i ruszył w stronę samochodu.

-Krzysiek ! –krzyknęłaś za nim, ale ten ani drgnął. Łzy zaczęły spływać po twoich policzkach. –Krzysiek ! –głos coraz bardziej ci się załamywał. Po chwili zobaczyłaś jak odjechał z parkingu z piskiem opon. Cała w łzach pobiegłaś do swojego pokoju gdzie szybko zamknęłaś drzwi na klucz. Runęłaś na łóżko i po raz kolejny zaczęłaś płakać. Nawet nie wiesz, w którym momencie zasnęłaś.

---------------------------------------------
No to mamy 11 :) 

czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 10

Siedziałaś cicho. Może dana osoba, a może zwierzę przejdzie nie zauważając, że tu siedzisz. Na całe szczęście przestałaś płakać. Szmery zrobiły się głośniejsze. Po chwili usłyszałaś głos.
-Nigdzie jej nie ma. –powiedział osobnik. To był głos siatkarza. Najprawdopodobniej Kubiaka.
-Gdzieś musi być. –powiedział chyba Grzesiek. Wstałaś z ziemie, otrzepałaś spodnie. Rozejrzałaś się wokół. Chciałaś zobaczyć gdzie są chłopacy.
-No cholera nie ma jej nigdzie. –powiedział Kosa.
-Wracamy? –zapytał Zibi.
-Tak. –powiedzieli chórem.
-Nie. –powiedziałaś ledwo.
-Ej słyszeliście? –zapytał Dziku.
-Co? –znów chórem.
-Czyjś głos. –powiedział.
-Misiek przesłyszało ci się.
-Nie ! –krzyknął. –Naprawdę coś słyszałem. –Rozglądałaś się wokół chcą zobaczyć gdzie oni są, ale było za ciemno.
-Misiek, choć już. –powiedział Zibi.
-Chcecie to idźcie ja ją znajdę. –powiedział. W tym momencie zrobiło ci się duszno. Nie wiesz od czego. Zaczęłaś kaszleć.
-Cholera. –usłyszałaś niewyraźnie. Upadłaś na ziemię. Powoli zaczynałaś się dusić. Łzy wypływały z twoich oczu.
-Asia ! –krzyknął któryś z nich. Już teraz nie rozpoznawałaś ich głosów.
-Tutaj. –krzyknął i uklęknął przy tobie. –Asia ! Asia, słyszysz mnie?
-O cholera. –powiedział jeden z nich.
-Asia. –mówił, a ty coraz bardziej się dusiłaś.
-Dobra biorę ją i idziemy. –poczułaś, że ktoś bierze cię i rusza do przodu. Otworzyłaś oczy i zobaczyłaś, że to Grzegorz cię niesie.
-Asia. –powiedział Kosa. Czułaś, że tracisz kontakt z rzeczywistością. –Asia.
-Co jest. –poczułaś, że ktoś chwyta cię za rękę. Popatrzyłaś w prawo i zobaczyłaś Kubiaka. W tym momencie czułaś, że odpływasz. Twoje powieki zaczynały robić się ciężkie.
-Asia ! –krzyknął Dziku. –Nie zamykaj oczu. Proszę ! –krzyczał cały czas.
-Dzwoń na pogotowie. –to było ostatnie co usłyszałaś.

Z perspektywy Krzysztofa

Nigdzie jej nie było. Chodziliście cały czas, ale nigdzie jej nie było.
-Wracamy? –zapytał Ziomek.
-Może ktoś ją już znalazł. –powiedział o dziwo Łukasz.
-Przecież to twoja siostra. –powiedziałeś lekko zdenerwowany.
-Igła… O co ci chodzi? –zapytał Pit.
-O nic. –fuknąłeś. Usłyszałeś dzwonek telefonu Łukasza.
-Tak. –powiedział. –O cholera. –jego wyraz twarzy zaczął się zmieniać. –Nie wiem. Gdzie jesteście. Ok. zaraz tam będziemy. –rozłaczył się. –Biegniemy do ośrodka, ale tak Fast. –powiedział i zaczął biec. Szybko ruszyliśmy za nim.
-Co się stało ? –krzyknął Pit.
-Znaleźli ją, ale zaczęła się dusić. –powiedział Łukasz. Zamarłeś. Przeklinałeś się w myślach za to, ze od razu za nią nie pobiegłeś.
-Zaczęła się dusić. –powiedział Ziomek.
-Tak, chłopacy już zadzwonili po pogotowie. –Na te słowa przyśpieszyłeś. Nie ważne czy będziesz miał zakwasy, czy połamiesz nogę, teraz liczy się tylko ona. Chcesz być przy niej.

Z perspektywy Joanny

Poczułaś straszny ból w klatce piersiowej. Czułaś także, że ktoś trzyma cię za rękę. Powoli zaczęłaś otwierać oczy lecz szybko je zamknęłaś, bo zobaczyłaś ostre światło. Po chwili znów spróbowałaś. Powoli przyzwyczajałaś się do światła. Rozejrzałaś się wokół i zobaczyłaś, że leżysz w białej sali.
Jesteś w szpitalu. Od razu przypomniało ci się wszystko. Sms, bieg, las, zgubienie się, czyjeś głosy i ostatnie co pamiętasz to Kubiego, a potem już nic. Spojrzałaś na prawo, gdzie siedział Łukasz i trzymał cię za rękę. Spał. Na przeciwko na kanapie spał Krzysiek i Pit. Lekko się poruszyłaś, chcąc zobaczyć jaka jest pogoda za oknem. Słońce świeciło. Spojrzałaś na zegarek, który wskazywał godzinę 9. Mocniej ścisnęłaś rękę Łukasza, a ten od razu się obudził. Podniósł głowę i zaspanymi oczami spojrzał na ciebie. Lekko się do niego uśmiechnęłaś.
-Asia… -zaczął. –Boże, wiesz jak się o ciebie baliśmy. –powiedział i cię przytulił.
-Przepraszam. –powiedziałaś czując łzy w oczach. Zdałaś sobie sprawę, że musiałaś nie tylko jemu czy Krzysiowi sprawić dużo zmartwienia.
-Nie przepraszaj. Ważne, że się obudziłaś.
-Jak to? –zapytałaś wycierając policzki.
-Spałaś dwa dni. –odpowiedział. Wytrzeszczyłaś oczy. Że co?
-Co się stało?
-Chłopacy znaleźli cię jak leżałaś na ziemi i zaczynałaś się dusić, wezwali pogotowie i ruszyli w stronę ośrodka. Pogotowie dojechało gdy chłopacy dochodzili, wzięli cię do szpitala. Już wtedy nie kontaktowałaś. My zapakowaliśmy się w auta i ruszyliśmy za karetką. W szpitalu okazało się, że to przez jakieś uczulenie czy coś. Powiedzieli, że możesz wybudzić się za kilka dni. –powiedział. Łzy pojawiły się w twoich oczach. –Hej, nie płacz siostra. –przytulił cię. W tym momencie obudzili się pozostali siatkarze.
-Asia. –powiedział prawie, że szeptem Igła. Podbiegł do łóżka i przytulił cię. –Nie strasz mnie nigdy więcej. –wyszeptał do twojego ucha. Po chwili przytulił cię także Pit.
-Jak się czujesz? –zapytał.
-Dobrze. –powiedziałaś.
-Idę po lekarza. –powiedział Łukasz. Na jego miejscu usiadł Igła i chwycił cię za rękę. Uśmiechnęłaś się do niego. Po chwili skapnęłaś się, ze Piotrek też tu jest. Niezauważalnie dałaś znak Igle, że Piotrek widzi, już chciał coś powiedzieć, ale do sali wszedł lekarz i Łukasz.  Powiedziałaś tylko niesłyszalne „później”, a Piotrek odszedł na bok.
-Dzień dobry, Pani Joanno. –powiedział. –Jak się Pani czuje?
-Nawet dobrze. Czuję tylko ból w klatce piersiowej. –odpowiedziałaś.
-Może tak jeszcze boleć kilka dni.
-Kiedy stąd wyjdę? –zapytałaś.
-Wyniki są w porządku, czujesz się też dobrze chyba, że mnie kłamiesz… -w tym momencie lekarz spojrzał na ciebie podejrzliwie, ale ty zaprzeczyłaś głową. –Także, nawet zaraz.
-Dziękuję.
-Proszę. Możesz się spakować i przyjść po wypis do 12. –powiedział i wyszedł. Szybko zaczęłaś wstawać z łóżka.
-Powoli dziewczyno. –powiedział Pit i szybko cię złapał, bo o mało co, a miałabyś bliskie spotkanie z podłogą.
-Dzięki. –posłałaś mu uśmiech. Chłopacy spakowali twoje rzeczy, a ty poszłaś do łazienki przebrać się w normalne ubrania. Gdy wyszłaś skierowałaś się do pokoju numer 12. Tam lekarz dał ci wypis i mogłaś śmiało wracać do Spały. Chociaż zapewne Adam jak i siatkarze zabronią ci trenować. Wsiedliście do samochodu Łukasza. Usiadłaś z tyłu z Igłą. Spojrzałaś na wypis, zobaczyłaś datę 22.05.2013r.
-Cholera chłopaki. –powiedziałaś.
-Co jest? –zapytał twój brat.
-Wy przecież dzisiaj jedziecie do Milicza, a wy tu ze mną. –odpowiedziałaś.
-Nie przesadzaj. Jedziemy pod wieczór. –powiedział Pit.
-Powinniście przygotowywać się do meczu. –burknęłaś.

-Nie marudź. –powiedział Igła. Przez cała podróż nie odzywałaś się do nich, bo byłaś na nich „obrażona”. Chłopacy co chwile się śmiali, a ty podziwiałaś widoki. Po niecałej godzinie byliście już w Spale. 

----------------------------------------------
Mamy 10 rozdział ! :D jak przygotowania do szkoły? xd
Dziękuje za komentarze i zachęcam do dalszego komentowania :) 

wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 9

Rano obudziłaś się przed 8. Prawie zaspałaś na śniadanie. Wszystkie czynności wykonałaś w biegu, ale z uśmiechem na ustach. Dlaczego z uśmiechem? Dlatego, że jesteś z Ignaczakiem. Trzy minuty po 9 wpadłaś do stołówki, gdzie znajdowali się już wszyscy siatkarze. Wzięłaś swoją porcje i dosiadłaś się do nich. 
-Cześć wszystkim. –przywitałaś się z nimi z wielkim bananem na twarzy.
-Cześć. –odpowiedzieli. Życzyliście sobie smacznego i zaczęłaś jeść.
-A co ty taka szczęśliwa jesteś? –zapytał podejrzliwie Winiarski po kilku minutach.
-Yy… ee… -nie wiedziałaś co powiedzieć.
-Tutaj coś się wydarzyło pod nasza nieobecność. –powiedział Grzesiek.
-Że tez musieliśmy jechać. –powiedział Dawid.
-Co miało się niby wydarzyć? –powiedziałaś nerwowo.
-Nie spinaj siostra. –powiedział Łukasz, którego spiorunowałaś wzrokiem. Poczułaś czyjąś rękę na kolanie, a była to ręka Krzyśka, który siedział obok ciebie.
-To co tu się wydarzyło? –zapytał Marcin.
-Nic. –powiedziałaś.
-Krzysiek? –dopytywał Pit.
-Nic. –odpowiedział.
-I ty i on jesteście w dobrych humorach. –zaczął Winiar.
-Więc tu naprawdę się coś wydarzyło. –dokończył Dawid.
-Was chyba coś boli. –powiedziałaś, ale nikt cię nie słuchał tylko każdy knuł jakieś historyjki.
-Wiem ! –krzyknął po chwili Kubiak. –Tak zwane, chyba. –podrapał się po głowie.
-No dawaj. –powiedział Michał W.
-A może oni są razem i nie chcą się przyznać? –powiedział. Zamarłaś. Krzysiu chyba tak samo. Żeby wybrnąć z sytuacji zaczęłaś się śmiać.
-Ja z nim? Hahahahaha, ale joke. –powiedziałaś.
-No właśnie. Ja z nią? –Krzysiek także zaczął się śmiać.
-Muszę już iść. –wstałaś od stołu.
-Gdzie? –zapytał Kurek.
-Do sklepu. –szybka odpowiedź i już cię nie było na stołówce. Ruszyłaś szybko schodami na górę. Okłamałaś ich, ale musiałaś to zrobić. Kto Wie co byłoby dalej? Weszłaś do pokoju, zamknęłaś drzwi i runęłaś na łóżko. Za kilka dni siatkarze wyjeżdżają do Milicza na mecz towarzyski z Serbią. Potem mają kilka dni wolnego i znów wracają do Spały. Potem jadą do Warszawy i rozgrywają pierwszy mecz w LŚ. Ty zostajesz tu do końca sierpnia. O 17 poszłaś na trening, który odbył się na stadionie przy ośrodku. Biegałaś kilka razy na 60, 100, 800. Poprawiałaś swoje wyniki. Gdy skończyłaś była 19. Zaczynała się kolacja, więc razem z Adamem udaliście się w stronę ośrodka. On poszedł zanieś różne papiery do pokoju, a ty się odświeżyć i przebrać. 15 minut później byłaś już w stołówce. Szybko poszłaś po swoją porcję i usiadłaś na swoim stałym już miejscy – koło siatkarzy. Życzyłaś im smacznego, a oni tobie.
-Co tak długo? –zapytał braciszek.
-Trening miałam. –powiedziałaś.
-I jak? –zapytał Ruciak.
-Dobrze. Chyba. –odpowiedziałaś.
-Chyba?
-Nie wiem. –powiedziałaś i w tym momencie zaczął dzwonić twój telefon, zerknęłaś na ekran i szybko zakończyłaś połączenie.
-Kto dzwonił? –zapytał Ignaczak.
-Nikt ważny. –odpowiedziałaś.
-Znam go? –dopytywał.
-Krzysiu, a po co ci takie informacje? –zapytał podejrzliwie Bartek.
-Jestem ciekawski. –odpowiedział. Dostałaś sms, którego szybko odczytałaś.
„Nie odbierasz moich telefonów. Ok. Chcę żebyś wiedziała, że i tak będziesz jeszcze moja, a jeśli nie to ten twój siatkarzy też nie będzie cię miał, ani ty jego. Zrozumiano. Spotkamy się 24 o 20:30 w Łodzi przed wejściem do Manufaktury. Jeśli się nie zjawisz będziesz mieć kłopoty – ty oraz on ni i twoi bliscy znajomi ze Spały. Twój Filip :*”
Twoja mina musiał wyglądać nie za ciekawie.
-Co się stało. –zapytał Łukasz. Zero reakcji z twojej strony.
-Asia. –powiedział Igła i cię szturchnął. Zerwałaś się ze swojego miejsca i wybiegłaś ze stołówki. Słyszałaś jeszcze jak siatkarze cię wołają, ale nie interesowało cię to. Wybiegłaś z ośrodka i pobiegłaś w stronę lasu. Biegłaś przed siebie, a łzy spływały po twoich policzkach. Zatrzymałaś się po jakiś 15 minutach, rozejrzałaś się wokół przez łzy. Nie wiedziałaś jak wrócić do ośrodka. Przeklinałaś siebie w myślach za to, ze pobiegłaś, a nie zostałaś w ośrodku lub przed nim. Usiadłaś na ziemi, pod drzewem i rozpłakałaś się na dobre.

Z perspektywy Krzysztofa

-Co to było? –zapytał Winiar.
-Nie wiem, ale to przez tego sms’a. –powiedziałeś.
-Idę jej szukać. –powiedział Łukasz i wstał z miejsca.
-Czekaj. –powiedział Ziomek. –Może jest w pokoju. –powiedział.
-Idę sprawdzić. –powiedział i szybko wybiegł ze stołówki. Wszyscy siedzieliśmy w ciszy. Po chwili wbiegł Łukasz.
-Nie ma jej. Pytałem ochroniarza, powiedział, ze wybiegła z ośrodka.
-Musimy iść jej poszukać. –powiedziałeś. Wszyscy wstaliśmy z miejsc i praktycznie biegnąc wybiegliśmy ze stołówki, a potem z ośrodka. Podzieliliśmy się na grupy. Byłeś z Łukasze, Ziomkiem i Piotrkiem. Marcin, Dziku, Zibi i Grzesiek poszli z nami w stronę lasu po czym rozdzieliliśmy się i każda grupa poszła w innym kierunku. Powoli zaczynało robić się ciemno.
-Asia ! –krzyknął Łukasz. –Asia ! –znów. –Co jeśli coś jej się stało?
-Nic jej się nie stało. –powiedział pewnym głosem Pit. Rozglądałeś się na wszystkie strony patrząc czy czasem ktoś gdzieś nie chodzi, nie siedzi. Nic. Nic nie widziałeś.
-Asia ! –chłopacy zaczęli krzyczeć. Tylko ty jedyny tego nie robiłeś. Bałeś się cholernie o nią. Mimo, że znaliście się krótko, wiedziałeś, że jest dla ciebie ważna, wiedziałeś, że ją kochasz. To może być nie dorzeczne, ze po tak krótkiej znajomości już ją kochasz, ale masz swoje lata i wiesz, że kochasz ją bardziej niż kiedyś swoją już byłą żonę.

Z perspektywy Joanny

Płakałaś. Płakałaś cały czas, nie przestając. Dlaczego on znów musi niszczyć twój związek, szantażując cię. Tym razem nie dasz się. Nie pozwolisz mu na to żeby popsuł twój związek. Krótki, ale związek. Kochałaś Krzysztofa. Nie wiedziałaś do końca czy to zauroczenie czy miłość na całe życie, ale chciałaś z nim być i nie pozwolisz nikomu na zniszczenie tego. Po chwili myślenia jak pozbyć się Filipa usłyszałaś jakieś szmery. Twoje serce zaczęło szybciej bić. Przestraszyłaś się nie na żarty.

---------------------------------------------------------
Hej :) mamy kolejny rozdział :) bardzo się cieszę, bo coraz więcej osób tu zagląda :D gdybyście mogli wyrażajcie swoją opinię w komentarzach :)

niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 8

-Nie wiem jak ty, ale ja czuję do ciebie coś więcej niż przyjaźń. –powiedział patrząc głęboko w moje oczy.
-Ja wiem, że czuję do ciebie coś więcej niż przyjaźń, ale nie umiem jeszcze tego określić. –powiedziałaś ze smutkiem.
-Rozumiem cię. Będę czekał. –pocałował mnie czule w czoło i wyszedł z pokoju. Rozpłakałam się. Przecież go kocham. Dlaczego tak mu powiedziałam? Przeklinałam w myślach samą siebie. Do wieczora leżałam w łóżku i myślałam o całej sytuacji. Muszę mu powiedzieć co czuję. Patrzę na zegarek -22. Pewnie śpi. Jednak coś mnie kusi. Szybko otarłaś łzy, poszłaś do łazienki i przemyłaś twarz zimną, a wręcz lodowatą wodą. Po chwili zamykałaś drzwi pokoju. Udałaś się do pokoju Ignaczaka. Stanęłaś przed nimi i nie pewnie zapukałaś.
-Chwila ! –krzyknął. Serce biło jak szalone. Już miałaś zawrócić, ale drzwi się otworzyły.
-Tak? –zapytał. –O cześć Asia, wchodź. –powiedział gdy cię zobaczył. Szybko weszłaś do środka i podeszłaś do okna.
-Miałeś kiedyś tak, że chciałeś komuś coś powiedzieć, ale bałeś się. Nie miałeś odwagi? –wypaliłaś prosto z mostu.
-Miałem. –odpowiedział niepewnie siadając na łóżku. Obróciłaś się w jego stronę, wasze spojrzenia się spotkały. Nogi się pod tobą ugięły.
-Kocham cię. –powiedziałaś cały czas patrząc w jego oczy. Milczał. Chciałaś wyjść, gdy ten wstał podszedł do ciebie. Ujął twoją twarz w swoje ręce i wpił się w twoje usta. Odwzajemniłaś pocałunek. Wasze serca biły jak szalone. Gdy oderwaliście się od siebie po chwili powiedział.
-Też cię kocham. –staraliście się unormować swoje oddechy. Uśmiechaliście się do siebie.
-Pójdę już. –powiedziałaś po chwili.
-Możesz tu zostać. –odpowiedział.
-Nie. –uśmiechnęłaś się. Szłaś w stronę drzwi gdy ten pociągnął cię za rękę i znów namiętnie pocałował.
-Dobranoc. –powiedział uśmiechnięty, gdy się od siebie oderwaliście.
-Dobranoc. –odpowiedziałaś i zadowolona wyszłaś z jego pokoju. Z wielkim uśmiechem weszłaś do pokoju, brałaś prysznic i kładłaś się spać. Wstałaś o 8. Czyli za godzinę jest śniadanie. Zaczęłaś powoli się ubierać. Kilka minut przed 9 wyszłaś z pokoju i wcześniej go zamykając ruszyłaś do stołówki. Tam czekał już na ciebie Krzysiek ze śniadaniem.
-Cześć. –przywitałaś się z nim dając mu buziaka w policzek.
-Witaj. –powiedział. –Proszę to twoje śniadanie.
-Dziękuję. Smacznego.
-Smacznego. –zaczęliście w ciszy konsumować swoje śniadanie. Po zjedzeniu śniadania ruszyliście do pokoju Ignaczaka trzymając się za ręce. Usiadłaś na łóżku, a on obok ciebie.
-Co dzisiaj będziemy robić? 
-Już wszystko zaplanowane. –powiedział.
-Co? –zapytałaś zdziwiona.
-No tak. Wszystko już zaplanowałem. Popołudnie i wieczór. –odpowiedział.
-To co będziemy robić? –spojrzałaś się w jego oczy.
-Niespodzianka.
-Nie lubię niespodzianek. –burknęłaś.
-Tą polubisz. –dał ci całusa w policzek. Czas do obiadu spędziliście na rozmawianiu. Poznawaliście się coraz lepiej. O 15 zeszliście na obiad, który także minął wam na rozmowach. Gdy wracaliście na górę powiedział.
-O 17 masz być gotowa.
-Mam godzinę? –zapytałaś.
-Godzinę dwanaście. –wyszczerzył się.
-A w co mam się ubrać?
-W coś ładnego. –powiedział. Odprowadził cię pod drzwi pokoju i ruszył do swojej komnaty. Gdy znalazłaś się w pokoju od razu zaczęłaś przygotowania. Kompletnie nie wiedziałaś co ubrać. W końcu zdecydowałaś się na beżową sukienkę z koronką. Włosy lekko pofalowałaś, zrobiłaś delikatny makijaż. Gdy kończyłaś malować rzęsy usłyszałaś pukanie do drzwi. Spojrzałaś na telefon, który wskazywał 17. Odłożyłaś tusz i szybko poszłaś otworzyć drzwi. Za nimi stał Krzysiek ubrany w ciemne jeansy, koszulę w kratę i czarną marynarkę.
-Gotowa? –zapytał dając ci na powitanie buziaka.
-Już prawie. –odpowiedziałaś. Szybko założyłaś marynarkę i baleriny, zabrałaś torebkę. –Gotowa powiedziałaś i razem z Krzyśkiem wyszłaś z pokoju. Szybko zamknęłaś drzwi, a klucz wrzuciłaś do torebki.
-Ślicznie wyglądasz. –powiedział Igła i objął cię w pasie.
-Dziękuję. –odpowiedziałaś. –Ty też niczego sobie. –dał ci całusa. Zeszliście po schodach i po chwili byliście już na zewnątrz. Świeciło słońce, ale wiał wiatr. Złapaliście się za ręce i ruszyliście w nieznanym ci kierunku.
-Gdzie idziemy? –zapytałaś po chwili.
-Zobaczysz. –odpowiedział. Dalej szliście w ciszy. Po kilku minutach skręciliście do lasu.
-Co ty… -zaczęłaś.
-Nie mam zamiaru cię wykorzystać, zabić i zakopać. –powiedział.
-Skąd wiedzia…-znów nie skończyłaś.
-Trochę cię już znam. –uśmiechnął się cwanie i zakrył ci oczy. –Chwilę poczekaj. –kiwnęłaś głową. Kierował cię powoli do przodu. Nie wiesz ile szliście, straciłaś orientację. Po chwili Krzysiek zabrał ręce. –Możesz już otworzyć. –powiedział, a ty otworzyłaś oczy. Ujrzałaś przepiękny widok. Naprzeciwko zobaczyłaś las, który kończył się przepaścią. Świecące słońce dodawało urok temu miejscu. Chciałaś zrobić krok do przodu, ale powstrzymał cię on.
-Nie. –powiedział. Odwróciłaś się do niego. –Popatrz w dół. –szybko wykonałaś jego polecenie. Stałaś nad przepaścią. Jeden krok do przodu i mogłaś zginąć. Dlatego przez cały czas cię trzymał i nie wypuszczał ze swoich objęć. Rozejrzałaś się wokół. To wyglądało jak jakaś wielka dziura. Na dole rosły jakieś krzewy.
-Tu jest magicznie. –powiedziałaś.
-Fakt. –odpowiedział.
-Skąd znasz to miejsce? –zapytałaś.
-Kiedyś bawiliśmy się w podchody z chłopakami i znalazłem to miejsce. –wzruszył ramionami.
-Któryś z nich Wie jeszcze o tym miejscu?
-Nie. Raczej nie. –powiedział. –Ode mnie na pewno nie wiedzą.
-Rozumiem. –powiedziałaś. Zrobiliście rundkę w koło, rozmawiając o urokach tego miejsca.  
-Teraz idziemy na kolację. –powiedział Krzysiek gdy wyszliśmy z lasu. Po kilkunastu minutach byliście w restauracji. Krzysiek zamówił jedzenie dla nas. Kelner nalał nam białego wina. Zaczęliśmy rozmawiać o zbliżających się meczach. Po chwili kelner przyniósł nam kurczaka w pomarańczach. Był naprawdę wyśmienity. Po 20 opuściliśmy lokal. Do ośrodka zaczęliśmy wracać najdłuższą drogą jaka się dało.
-Zimno ci? –zapytał.
-Nie. –skłamałaś.
-Nie kłam. –powiedział i ściągnął swoją marynarkę i założył ją na twoje ramiona.
-Przestań, bo będziesz chory. –mówiłaś.
-Ty też. –powiedział.
-Trener mnie zabije.
-Nie i przestań się ze mną kłócić. –powiedział stanowczo.
-No dobra. –jęknęłaś. Znów chwyciliście się za ręce i tym razem w ciszy ruszyliście do ośrodka. Przechodząc przez park, Krzysiek się zatrzymał.
-Kurde, zapomniałem. –powiedział.
-Czego? –zapytałaś.
-Zostaniesz moją dziewczyną? –zapytał nieśmiało.
-Tak. –powiedziałaś z uśmiechem, a ten cię namiętnie pocałował. Po chwili znów ruszyliście do ośrodka. Gdy tam dotarliście było kilka minut przed 22. 

--------------------------------------
No to Krzysiek i Asia są razem ! Cieszycie się? :)

piątek, 23 sierpnia 2013

Rozdział 7

Wzięłaś łyk kawy i poczułaś się jak w niebie. Takiej kawy nigdy w życiu nie piłaś.
-Chyba jej smakuje. –powiedział rozbawiony Pit.
-Skąd znacie to miejsce? –zapytałaś.
-Kiedyś się szlajaliśmy i tu trafiliśmy, teraz przychodzimy tu w każdym wolnym czasie. –powiedział Winiar. Każdy zaczął pić kawę i jeść sernik, który swoją drogą też był dobry.
-Wyjeżdżasz na weekend? –zapytał Piotrek. Pokiwałaś przecząco głową.
-Czemu? –to pytanie zadał Grzesiu.
-Bo nie chcę. –odpowiadasz krótko.
-To zostaniesz hotelu ty, Krzysiek, Dawid, Andrzej i Grzesiek. –powiedział Marcin.
-Spoko. –powiedziałaś.  Rozmawialiście w knajpie jeszcze dobre pół godziny. Wyszliście z knajpy to była godzina 14:50.
-Kurde, za 10 minut obiad. –powiedział Zibi.
-Dalej biegniemy. –powiedział Marcin. Tak wszyscy siatkarze zaczęli biec.
-A wy nie biegniecie? –zapytał podejrzliwie Kuba.
-Nie mam sił. –powiedziałaś.
-Mnie coś Kosta boli, nie chcę jej nadwyrężać, więc wiesz. –powiedział Igła. Kuba pokiwał głową, że rozumieniem i dołączył do reszty siatkarzy.
-Kostka cię boli? –powiedziałaś wybuchając śmiechem.
-Przestań. Ktoś musi ci towarzyszyć. –powiedział szturchając cię.
-Jestem dużą dziewczynką. Nie zgubie się.
-Ale ja się o ciebie martwię.  Przecież ktoś musi.
-Dobra. –powiedziałaś. Szliście w milczeniu. Nie była to krępująca cisza. Wręcz przeciwnie. Po jakiś 5 minutach drogi, Krzysiu złapał cię za rękę. Spojrzałaś na wasze ręce, potem na niego. Ten niepewnie się uśmiechną, odwzajemniłaś uśmiech. Dalej szliście w ciszy. Po 12 minutach byliście w ośrodku. Już byliście przy drzwiach, kiedy puściłaś jego rękę.
-Co? –zapytał Igła.
-Przecież nie mogą nic wiedzieć. –powiedziałaś zakłopotana.
-Ah, tak. –powiedział. –Przepraszam.
-Nie masz za co. –weszliście na stołówkę, siatkarze już siedzieli przy stole i pochłaniali obiad. Gdy usiedliście zaczęło się.
-Nasze zguby się pojawiły! –krzyknął radośnie Winiar.
-Myśleliśmy, ze jakieś dzikie zwierzę was napadło. –powiedział Łukasz teatralnie chwytając się za serce.
-Boże, nie przesadzajcie. Jak widać żyjemy i żyć będziemy. –powiedziałaś. –Smacznego.
-Smacznego. –odpowiedzieli chórem. Obiad jak i trening minął wam w wybornej wręcz atmosferze. Chłopacy chcieli żebym zagrała z nimi, ale nie miałam na to ochoty. Obiecałam im jednak, ze w poniedziałek z nimi zagram. Nie ma to tamto. Część siatkarzy wyjechała do domów po kolacji, a część w sobotę rano. Okazało się także, że Dawid i Grzesiu muszą jechać do klubu załatwić jakieś sprawy. Andrzej musi jechać do Warszawy na życzenie Karola. Także w hotelu zostałam tylko ja i Krzysiu, ale także inni sportowcy.
-Witam! –krzyknął Krzysiu wpadając do pokoju o 12.
-Puka się! –krzyknęłaś. –Co by było jakbym była akurat naga? –zapytałaś.
-Mi by to odpowiadało. –odpowiedział. Szybko wzięłaś pierwszego lepszego buta i rzucałaś nim w Ignaczaka. Ten jednak szybko się uchylił.
-Chciałaś mnie zabić? –zapytał z udawanym smutkiem.
-O jednego głupka na świecie mniej. –pokazałaś mu język.
-Ja ci dam głupka. –powiedział i zaczął mnie gonić po pokoju. Chciałaś wybiec na korytarz, ale drzwi były zamknięte, a kluczyk jak się okazało miał Ignaczak. Kiedy on zamknął te drzwi, nie mam pojęcia.
-I co moja droga? –zapytał z cwanym uśmieszkiem. –Jaką karę wybierasz? –podszedł jeszcze bliżej. Przygryzłaś wargę i opierałaś się o drzwi. Twoje serce biło szybko.
-Żadną? –spytałaś cicho.
-Że wyrzucenie przez okno? –powiedział i przerzucił cię przez ramie. –Nie ma sprawy.
-Nie ! Krzysiek, nie ! –krzyczałaś, a ten zmierzał w stronę okna. –Przepraszam ! Boże puść mnie ! Ja chcę żyć ! Jestem młoda ! –nadal krzyczałam. Nic. Zero reakcji. –Łukasz cię zabiję ! –powiedziałam groźnie, ale ten argument też nic nie dał. Ignaczak zatrzymał się przed drzwiami na balkon, które otworzył. Wyszliśmy przez drzwi. Przerzucił mnie, że wyglądaliśmy jak para młoda. Ręce oplotłam wokół jego szyi. Ten wykonał zamach.
-Nie ! –krzyknęłaś i zamknęłaś oczy. Po chwili usłyszałaś jego śmiech. Otworzyłaś oczy i ujrzałaś jego.
-Ty naprawdę myślałaś, że cię wyrzucę? –zapytał nadal się śmiejąc. Nie wypuszczał mnie z objęć.
-To nie jest śmieszne. –powiedziałaś z wyrzutem.
-Oj nie gniewaj się. –dał ci buziaka w policzek i postawił na płytkach. Szybko weszliście do środka. Krzysiek położył się na łóżku i poklepał miejsce obok siebie. Bez zastanowienia położyłaś się obok niego. Złapaliście się za ręce. Przyglądaliście się im z każdej strony. Leżeliście tak przez dobrą godzinę, cały czas milcząc. Ta cisza wam nie przeszkadzała.
-Mogę zadać ci pytanie? –powiedziałaś po chwili.
-Pytaj. –odpowiedział.

-Co tak naprawdę między nami jest? 

------------------
Hej :) Dzisiaj jest wcześniej dlatego, że jadę na kilka dni do cioci, ale rozdziały będą się pojawiać :D 

środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział 6

-Resovii. –mówisz cicho pod nosem.
-Komu? –dopytuje Ruciak.
-Resovii. –odpowiadasz tym razem głośniej.
-Nasz człowiek. –powiedział Krzysiu i przybił piątkę z Piotrkiem i Grzesiem.
-Ale czemu im? –pyta Łukasz.
-Byłam kiedyś na ich meczu i tak wyszło, że spodobało mi się to co tam się dzieje. Ta atmosfera. Zakochałam się w tamtym miejscu. –powiedziałaś.
-Łukasz chyba musisz pomyśleć nad transferem do Resovii. –śmiał się z niego Drzyzga.
-Z Pitem i Kosą nie mam szans. –powiedział „załamany”.
-Nie martw się braciszku, Zaksa jest na drugim miejscu. –wyszczerzyłaś się.
-Co za pocieszenie. –ironizował.
-Dobra chłopaki ja się zbieram już prawie północ. Dobranoc.
-Dobranoc. –odpowiedzieli chórem. Wyszłaś z pokoju, reszta siatkarzy tez zaczęła się powoli zbierać do swoich lokum. Weszłaś do swojego pokoju, wzięłaś szybki prysznic i szybko się położyłaś. Szybko udałaś się w krainę Morfeusza.

Ty stoisz na moście. Chcesz skoczyć. Nie masz już po co żyć. Po chwili dobiegają cię jego krzyki.
-Asia ! Asia nie rób tego ! –krzyczy do ciebie. Szybko do ciebie podbiega i łapie za ręce. Odwracasz się w jego stronę i zatapiasz się w jego tęczówkach. Lecz szybko się opamiętujesz.
-Asia ja cię kocham rozumiesz. –mówi o ciebie, patrząc głęboko w twoje oczy. –Chcę tego dziecka tak samo jak ty !
-To dlaczego tak zareagowałeś? –pytasz po czym łzy zaczynają spływać po twoich policzkach. –Nie zasługuję na ciebie.
-Jeżeli ktoś na kogoś nie zasługuje to ja na ciebie. A to jak się zachowałem, po prostu byłem w szoku, ale szybko się opamiętałem i pobiegłem cię szukać. Proszę przejdź do mnie.
-Kocham cię. –mówisz.
-Ja ciebie też Asiu. –mówi po czym cię całuje. –Chodź. –wyciąga rękę żeby ci pomóc przejść przez barierkę. Nagle tracisz grunt pod nogami i spadasz. On nie daje rady cię utrzymać. Ty spadasz jedyne co słyszysz. To jego sowa.
-Asia ! Nie ! –po chwili nie słyszysz nic, nie czujesz nic umarłaś.

Budzisz się z krzykiem w środku nocy. Włączasz lampkę nocną. Patrzysz na zegarek 2:58. Jeśli kogoś obudziłaś to jest na prawdę świetnie. Czujesz, ze jesteś cała mokra. Co ten sen miał znaczyć? Nie wiesz nawet co to za miejsce. Rozpoznałaś tylko jego. Czy to znaczyło, ze będziesz z nim w ciąży? Twoje krótkie rozmyślenia przerywa pukanie do drzwi. Super! Obudziłaś kogoś. Wstajesz łóżka i idziesz otworzyć drzwi. I co widzisz? Zgraje siatkarzy.
-Co się stało? –pyta Łukasz przytulając cię.
-Nic. Koszmar. –mówisz ziewając. 
-Na pewno? –pyta podejrzliwie Michał K.
-Tak. Wszytko okej. Naprawdę.
-Jakby coś się działo to śmiało przychodź do każdego z nas. –mówi Krzysiek. Na jego słowa wszyscy siatkarze kiwają głową.
-Dobra, a teraz mogę iść spać? –pytasz.
-Tak. –mówi Łukasz.
-Wy też idźcie spać, dobranoc.
-Dobranoc. –odpowiadają. Zamykasz drzwi i wskakujesz do łóżka. Cały czas obracasz się z jednego boku, na drugi. Oznacza to, że już nie zaśniesz. Leżysz tak do 5:30 po czym idziesz do łazienki, bierzesz zimny prysznic. Włosy związujesz w niedbałego koka. Ubierasz się w dresy do biegania. Bierzesz trochę pieniędzy i telefon ze słuchawkami. Zamykasz drzwi i po schodach zbiegasz na dół. Witasz się z recepcjonistką i wybiegasz z ośrodka. Zakładasz słuchawki, włączasz pierwszą lepszą piosnkę. Biegasz tak przez prawie 2 godziny. O 8 jesteś w spalskim ośrodku. Szybko biegniesz po schodach na górę, aby się przebrać. Pięć minut później schodzisz na stołówkę. Idziesz po swoją porcję i dosiadasz się do siatkarzy.
-Cześć wszystkim. –mówisz z uśmiechem.
-Cześć. –odpowiadają. Całe śniadanie mija wam na opowiadaniu kawałów. Jak zauważyłaś żaden z siatkarzy nie ruszył kawy.
-Czemu nie pijesz kawy? –zapytał Kuba.
-Przecież ona jest pyszna. –dopowiedział Pit.
-Przepyszna ! –poprawiasz go. Ten rozbawiony kiwa głową. –A wy czemu swojej nie pijecie? –pytasz.
-Nam nie wolno pić kawy. –mówi Łukasz.
-Tak, na pewno wam nie wolno. –mówisz ironicznie.
-Oj tam. –machną ręką twój brat.
-Kurde, napiłabym się naprawdę dobrej kawy. –westchnęłaś.
-Panowie trzeba ją zabrać do kawiarni na dobrą kawę. –powiedział Jarosz.
-Możemy iść po treningu. Pasuje ci? –to pytanie skierował do ciebie Fabian.
-Może być. –odpowiadasz.
-No to załatwione. –Po śniadaniu idziecie przygotować się do treningu. Ty niestety też. Jeszcze kilka dni i wrócisz do swoich treningów. Na treningu przebiegłaś 300 kółek, a siatkarze ćwiczyli zagrywkę i ataki. Krzysiu, Paweł i Damian ćwiczyli odbiory. Tak minął trening. O 13 mieliście być przed ośrodkiem. Zjawiłaś się tam pięć minut wcześniej i ku twojemu zaskoczeniu byli tam wszyscy siatkarze.
-To gdzie idziemy na tą kawę? –pytasz ciekawa.
-Zobaczysz. –odpowiada Winiarski. Szliście dobre 15 minut po czym weszliście do knajpki. Zajęliście duży stolik przy, którym o dziwo zmieścili się wszyscy. Marcin i Dawid poszli zamówić kawę i coś słodkiego. Po chwili wrócili. Zaczęliście rozmawiać na różne tematy. Po 5 minutach na stole pojawiła się kawa i sernik. Wzięłaś kubek z kawą do ręki, a wszyscy siatkarze się na ciebie patrzyli.
-Co tak patrzycie? -spytałaś zdziwiona.

-Czekamy na twoją reakcję. –odpowiedział Winiar. Wzięłaś łyk kawy i…

----------------------------------
Późno, ale wcześniej nie mogłam :<

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 5

Wasze twarze zbliżały się do siebie. Po chwili Krzysiek wpił się w twoje usta. Odwzajemniłaś pocałunek. Przycisnął cię do ściany. Nie przeszkadzała wam lodowata woda. Jego ręce znalazły się na twoich biodrach. Swoje ręce oplotłaś wokół jego szyi. Pocałunek był długi i pełen namiętności, żadne z was nie chciało przerwać tej chwili. Gdy w końcu oderwaliście się od siebie patrzyliście sobie głęboko w oczy. On oparł swoje czoło o twoje. Wasze oddechy były przyśpieszone.
-Krzysiek.. –zaczęłaś.
-Cii. Nic nie mów. –odpowiada. –Przepraszam. –mówi ze smutkiem w oczach i chce wyjść. Ty przyciągasz go do ciebie i znów go całujesz. On wydaje się zdezorientowany, ale odwzajemnia pocałunek.
-Gdybym tego nie chciała to bym chyba nie odwzajemniała pocałunku, prawda? –mówisz po oderwaniu się od jego ust.
-Prawda. –odpowiada. –Może wyjdziemy stąd, bo będziesz chora. –kiwasz głową. Wyszliście spod prysznica.
-Trzymaj. –rzucasz mu ręcznik, a ty bierzesz drugi.
-Dziękuję. –odpowiada i się wyciera. Jesteście cali mokrzy, ale zbytnio wam to nie przeszkadza. –Idę się przebrać. –mówi.
-Widzimy się na kolacji? –pytasz.
-Pewnie. –odpowiada, daje ci jeszcze całusa w policzek i wychodzi z łazienki, a potem z pokoju. Z uśmiechem na twarzy przebierasz się, włosy znów związujesz w koka. Schodzisz na stołówkę chwilę spóźniona. Szybko idziesz po swoja porcję i siadasz z siatkarzami. Ignaczak też jest na stołówce.
-Smacznego. –mówisz uśmiechnięta. Wszyscy dziękują i tobie też życzą smacznego. Chłopacy opowiadają jakieś śmieszne historyjki. Co chwila wybuchacie śmiechem. Gdy skończyłaś jeść poszłaś oddać naczynia. Wchodziłaś po schodach gdy dogonili się siatkarze.
-A wy co? –pytasz rozbawiona.
-Po masażach gramy w butelkę, przyjdziesz? –zapytał Grzesiu.
-Zastanowię się. –odpowiadasz.
-Ok. –odpowiadają chórem. Wchodzisz do swojego pokoju i nie wiesz co robić. Idziesz do łazienki, patrzysz na prysznic. Uśmiech sam ciśnie się na usta gdy przypominasz sobie to co działo się tam niedawno. Wychodzisz z łazienki i włączasz laptopa. Logujesz się na pocztę, ale nie ma tam jakiś interesujących wiadomości, same reklamy. Wchodzisz na facebooka. Kilka zaproszeń od siatkarzy, które od razu przyjmujesz. Parę powiadomień, wiadomości, na które szybko odpisujesz. Sprawdzasz jeszcze nowości i wylosowujesz się. Wyłączasz laptopa. Odkładasz go na szafkę. Kładziesz się na łóżku i myślisz o wszystkim. O Łukaszu, o Krzysiu, o biegach. Z rozmyślań wyrywa cię pukanie do drzwi.
-Proszę! –krzyczysz bo nie masz siły żeby wstać.
-Cześć. –wchodzi do pomieszczenia Ignaczak.
-Witaj. –uśmiechasz się i siadasz na łóżku. –Co chcesz?
-Przyszedłem po ciebie. –odpowiada.
-Hm? –pytasz nie wiedząc o co mu chodzi.
-No grać w butelkę będziemy. –mówi jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
-A no tak. –przybijasz sobie face palma. Kompletnie o tym zapomniałaś.
-To co? Idziesz?
-Pewnie. –odpowiadasz z uśmiechem, zabierasz telefon i wychodzicie. Zamykasz drzwi i idziecie do pokoju jak się potem okazuje Piotrka i Grzegorza. Jest godzina 22, a im się chce grać.
-Cześć wszystkim. –mówisz gdy tylko wchodzisz z Ignaczakiem do pomieszczenia.
-Cześć. –odpowiadają chórem. Siadasz koło Łukasza, a miejsce obok ciebie zajmuje Krzysiek.
-To kto kręci pierwszy? –pyta Grzesiu.
-Ja mogę. –zgłaszasz się.
-Dobra. –odpowiada. Kręcisz butelką i wypada na twojego brata.
-Pytanie czy zadanie?
-Pytanie.
-No to, kiedy bierzesz ślub z Kasia? –zadajesz pytanie z uśmiechem na twarzy.
-Co za pytanie. –odpowiada.
-No dalej mów. –śmiejesz się z niego.
-Może za rok, może za dwa. –mówi.
-To szykuje się wesele, ale czemu nie w tym?
-To ty znajdź sobie kogoś i weź ślub szybciej. –mówi do ciebie Winiar.
-Żeby ktoś mnie chciał. –odpowiadasz.
-Zdziwiłabyś się. –mówi Łukasz i kręci butelką. Wypadło na Kubę. Ten wybrał zadanie, więc musiał iść do Olka i powiedzieć mu, że jego masaże są słabe.
-Zabije was. –powiedział gdy tylko wszedł do pokoju. Wszyscy mieliśmy z niego niezły ubaw jak opowiadał o tym, ze teraz będzie miał ekstremalne masarze. Potem wypadł Pit, który musiał powiedzieć kiedy chce spłodzić potomka. No i potem wypadali inni. Ja i Igła na razie nie musieliśmy odpowiadać do czasu gdy Winiarski go nie wylosował.
-Pytanie czy zadanie?
-Pytanie. –powiedział pewnie Ignaczak.
-Kiedy możemy się spodziewać, że wyrwiesz jakąś kobietę? Bo chyba nie zamierzasz być sam do końca życia? –zapytał Winiar.
-Nie, nie zamierzam być sam. –odpowiedział. –Jestem w trakcie poszukiwań. –powiedział jeszcze mając wielkiego banana na twarzy.
-No Krzysiek, mamy nadzieję, że poznamy ją jako pierwsi. –mówi Grzesiu K.
-Pewnie. –powiedział i zaczął kręcić. I na kogo wypadło? Rzesz jasna na mnie.
-Pytanie. –uprzedziłaś jego pytanie. Nie chcesz robić z siebie idiotki wykonując zadanie. Ten pokiwał tylko głową.
-Jakiemu klubowi kibicujesz? –zapytał. I co masz powiedzieć?
-To chyba oczywiste. –powiedział Winiar. –Zaksie.
-Nie. –mówisz.

-Nie? –zapytali jednocześnie Łukasz, Paweł, Michał i Marcin. –To komu? 

sobota, 17 sierpnia 2013

Rozdział 4

-No nareszcie, myśleliśmy, że się zgubiliście. –lamentował Jarosz.
-Bez przesady. –odpowiada Krzysiek. Podaliśmy wszystkim zakupy. Swoje miałam w reklamówce.
-Łukasz, możemy porozmawiać? –pytasz się.
-Jasne. –wstaje i wychodzicie z pokoju. Wchodzicie do twojego pokoju. Odstawiasz zakupy na szafkę i siadasz na łóżku. Miejsce obok ciebie zajmuje Łukasz.
-Świetnie się dogadujecie z Krzysiem, prawda? –zaczął.
-Tak, jest naprawdę świetny. –uśmiechasz się na myśl o nim. –Ale chciałam porozmawiać o nas. Przepraszam, ze tak się zachowywałam. –powiedziałaś i zaczęłaś płakać. Łukasz cię przytulił.
-Nie płacz. –uspokaja cię. –Rozumiem dlaczego się tak zachowywałaś, sam pewno tak bym postąpił. –mówi. –Ale zrozum też, że się martwię, zawszę będę.
-Rozumiem. –odpowiadasz, wycierając łzy. –Kocham cię braciszku. –mówisz. Uśmiecha się.
-Ja ciebie też siostra. –mówi i czule całuje cię w policzek. –IO przepraszam, ze czułaś się tak jak się czułaś przeze mnie, przez siatkówkę. Gdybym mógł cofnąć czas… -przerywasz mu.
-Nie, żadne cofnąć czas. –mówisz. –Gdyby nie to poświecenie nie byłbyś teraz jednym z najlepszych środkowych.
-Są lepsi.
-Doszkolisz się i będzie dobrze.
-Yhym.
-Obiecasz mi coś?
-Tobie? Wszystko.
-Już mnie nie opuszczaj, zawsze bądź blisko mnie. Nie chcę żebym znów straciła brata.
-Obiecuję. –mówi. –A teraz chodź na obiad.
-Ok. –mówisz. Idziesz tylko do łazienki szybko się ogarnąć i z bratem wychodzicie z pokoju. Schodzicie na stołówkę. Chcesz usiąść sama, ale Łukasz ci nie pozwala siedzieć samej i prowadzi cię do stolika przy, którym siedzą wszyscy siatkarze. Cały czas opowiadają kawał, a ty się śmiejesz. Nie mają nic przeciwko, ze z nimi siedzisz, a wręcz przeciwnie są zadowoleni, że pogodziłaś się z Łukaszem. Siedzisz obok brata i Krzyśka, który co jakiś czas popija sobie twój sok.
-Masz swój. –mówisz do Igły gdy po raz kolejny bierze łyka z twojej szklanki.
-Ale twój lepszy. –szczerzy się, a wszyscy siatkarze wybuchają śmiechem
-Masz taki sam.
-Ale twój lepszy.
-Nie powtarzaj się.
-Zabronisz? –pyta zadziornie.
-Tak. –odpowiadasz pewnie.
-Dobra, zobaczymy po treningu.
-I co mi zrobisz?
-Nie powiem ci tego.
-Czemu? –pytasz ze smutną minką.
-Bo to będzie niespodzianka. –mówi.
-Doobra. –przeciągasz i wracacie do jedzenia. Po zjedzeniu idziecie do pokoi przygotować się na trening. Musisz z nimi grać w siatkówkę, chociaż nie grałaś już od kilku lat. Mimo, że powinnaś biegać. Na całe szczęście Adam nie ma nic przeciwko. Wiesz, że dasz radę, musisz. Jeszcze męczy cię sprawa z Ignaczakiem. Co on wymyślił? O 16:30 jesteś na sali z siatkarzami i się rozgrzewacie. Dzisiaj gracie mini mecz. W pierwszej drużynie jesteś ty – jako przyjmująca, Igła, Fabian D. , Łukasz W. , Piotrek, Michał W. i Kuba. W drugim składzie jest Michał R. , Michał K. , Grzesiu, Marcin, Zibi, Łomacz i Zatorski. Mecz zaczął się od zagrywki Winiara. Zatorski odbiera, Guma wystawia do ZB9 i ten po bloku atakuje, szybko biegniesz za piłka, odbijasz, Igła wystawia do Kuby i ten atakuje w sam narożnik boiska.
-Dobra obrona. –chwali się Andrea. Uśmiechasz się pod nosem. Cały mecz mija nawet spokojnie. Twoja zagrywka sprawiała kłopoty po drugiej stronie siatki, ale bynajmniej zdobyłaś kilka punktów co doprowadziło twoją drużynę do zwycięstwa.  Pierwszy set wygrany do 20, drugi do 23, a w trzecim było najłatwiej bo do 15. Szczęśliwi zaczęliście wykonywać rozgrzewkę tzw. „po meczową” przegrani biegali 30 kółek dokoła sali. Po chwili podziękowałaś za trening i wyszłaś z sali. Weszłaś do ośrodka i skierowałaś się do pokoju. Wzięłaś szybki prysznic, mokre włosy związałaś w koka. Siedziałaś na łóżku, gdy usłyszałaś pukanie do drzwi.
-Proszę ! –krzyknęłaś.
-Witaj Asiu. –do pokoju wszedł Ignaczak.
-Co chcesz? –pytasz znudzona. Za pół godziny kolacja.
-Niespodzianka. –przypomniał mi.
-No i? Co to takiego?
-Wstań. –jak polecił tak zrobiłaś. Zakrył ci chustą oczy i gdzieś zmierzaliście. Czułaś zimno pod nogami. Na chwilę cię podniósł, jakby cię nad czymś przenosił. Postawił i szybko odwiązał chustę. Otworzyłaś oczy i nie zdążyłaś nic powiedzieć, bo na twoje ciało zaczęła lecieć lodowata woda spod prysznica.
-Niespodzianka. –krzyknął uradowany Igła.
-Tak się bawić nie będziemy. –powiedziałaś i wciągnęłaś go do prysznica.
-Ej. –powiedział oburzony.

-Jak moknąć to razem. –powiedziałaś. Wasze oczy się spotkały, patrzeliście na siebie, nie mogąc oderwać wzroku. 

----------------------------------------------
Mamy 4 :) dzisiaj później rozdział, ale to dlatego, że miałam mały wypadek, ale żyję i żyć raczej będę :) to do zobaczenia za dwa dni :)