Czas mijał bardzo, bardzo szybko. Minął sierpień, wrzesień... Polska reprezentacja zdobyła złoty medal na Mistrzostwach Świata. Wszyscy nie spodziewali się, że nowy trener szybko osiągnie taki sukces. Wielkimi krokami zbliżał się także ślub Łukasza i Kasi. Właściwie to już jutro. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Całe wesele i ślub miał odbyć się w Kędzierzynie. Większość osób miała wynajęty pokój w hotelu, ale wy mieliście to szczęście i spaliście u Łukasza. Rano obudziłaś się o 8. Zeszłaś na dół gdzie byli wszyscy.
-Dzień dobry. -przywitałaś się.
-Dzień dobry. -odpowiedzieli. Usiadłaś obok Krzyśka i zaczęłaś jeść śniadanie.
-Jak się czujesz? -zapytała twoja mama. Wasze kontakty może nie były idealne, ale było o wiele lepiej niż rok temu.
-Dobrze. -uśmiechnęłaś się.
-Ciekawe czy to będzie chłopiec czy dziewczynka... -zastanawiał się Łukasz. Chwyciłaś ręką brzuch, bo maluszek zaczął cię kopać jakby wyczuł, że mowa jest o nim.
-Ważne, żeby było zdrowe. -powiedział Krzysiek.
-No wiadomo, a jakieś imiona już macie wybrane?
-Tak. -uśmiechnęłaś się. -Ale nie powiemy. -wyprzedziłaś brata.
-Ale dlaczego? -zrobił smutną minkę.
-Dowiecie się gdy mały będzie na świecie lub mała.
-No i foch. -powiedział, a ty się zaśmiałaś tak samo jak reszta. O 9 przyjechała fryzjerka wraz z kosmetyczką więc razem z Kasią, mamą i panią Mariola-mamą Kasi. udałyście się do pokoju tak aby panowie was nie widzieli. Pierwsza poszła mama, potem Kasi. Twoja
fryzura to nie było nic specjalnego, ale tylko ty tak uważałaś. Usiadłaś do makijażystki i za jakiś czas ujrzałaś swój
makijaż. Na końcu była Kasia, jej
fryzura była śliczna. Tak samo jak
makijaż. Spojrzałaś na zegarek i nie dowierzałaś była już 12:30. Twoja mama poszła się przebrać, a ty pomagałaś Kasi ubrać
sukienkę co było dla ciebie wielkim wyczynem z brzuszkiem. Poszło wam to nawet szybko. Wpięłaś jej jeszcze tylko
welon we włosy i była prawie gotowa. Założyła
buty i już wszystko było idealnie. Prezentowała się przepięknie.
-I jak? -zapytała.
-Przepięknie. -uśmiechnęłaś się.
-To teraz ty musisz się ubrać. -powiedziała. Zdjęłaś
sukienkę z wieszaka i założyłaś ją. Do tego ubrałaś
buty oraz
marynarkę.
-Ślicznie wyglądasz. -powiedziała Kasia gdy stanęłaś przed lustrem.
-Nie prawda. -uśmiechnęłaś się lekko. -Która godzina? -zmieniłaś temat.
-13:25. -powiedziała.
-Powoli idziemy na dół, nie? -zapytałaś.
-Możesz iść ja jeszcze chwilę zaczekam. -uśmiechnęła się.
-To będziemy czekać. -przytuliłaś ją i wyszłaś z pokoju. Zabrałaś jeszcze z waszej sypialni torebkę i powoli schodziłaś na dół. Na korytarzu stał Łukasz i Krzysiek. Uśmiechnęłaś się do nich. Szczęka im opadła gdy cię zobaczyli.
-No, no no, ale mam piękną narzeczoną. -powiedział Krzysiek i cię pocałował.
-Pięknie siostra. A gdzie moja, przyszła żona? -zapytał.
-Zaraz przyjdzie. -powiedziałaś. Weszliście do salonu. Usłyszałaś od każdego, że ślicznie wyglądasz. Za chwilę znów wyszliście na korytarz, lecz tym razem wszyscy. Łukasz podszedł do schodów i wtedy Kasia zaczęła schodzić na dół. Pięknie razem wyglądali. Szybko odbyło się błogosławieństwo i zostało jeszcze kilka minut do wyjazdu. Wyszłaś z Krzyśkiem na dwór. Stali tam prawie wszyscy siatkarze z małżonkami, narzeczonymi lub dziewczynami wraz z dziećmi oraz Łukasza i Kasi rodzina.
-Krzysiek, a z kim ty jesteś? Gdzie Asia? -zapytał Winiar gdy podeszliście do nich.
-Hahaha, co? -Krzysiek zaczął się śmiać ta jak reszta. -Przecież to jest moja Asia. -powiedział i cię przytulił.
-Michał starzejesz się. -poklepał go po plecach Piotrek i znów zaczęliście się śmiać. Za chwilę wyjeżdżaliście do Kościoła. O 14:40 byliście już na parkingu. Wszyscy udali się do środka, tylko ty, Kamil -brat Kasi oraz para młoda zostaliście na zewnątrz. Było ciepło jak na październik. Przyszedł do was fotograf i kamerzysta. Pozowaliście do zdjęć, a Pan Mirek wszystko uwieczniał swoją kamerą. O równej piętnastej wchodziliście do kościoła. Organista grał marsz weselny. Szliście za młodymi. Żeby dziwnie nie wyglądało byłaś świadkową Kasi, a Kamil Łukasza. Po drodze uśmiechałaś się do każdego. Ceremonia bardzo szybko się skończyła. Poszliście do zakrystii podpisać dokumenty i wychodziliście z kościoła.Para Młoda została obrzucona ryżem, pieniążkami oraz płatkami róż. Siatkarze wystrzelili konfetti w żółto-niebieskim kolorze. Za chwilę jechaliście na salę. Łukasz przeniósł Kasię przez próg. Wtedy zaczęła się zabawa. Składanie życzeń, toast, a wcześniej wiadomo śpiewanie "sto lat". Siatkarze byli najgłośniejsi, szczególnie duet - Krzysiek i Michał W. Nic nie pili, a już się bawią. Ciekawe co z tego będzie. Pierwszy taniec i już każdy był na parkiecie, no prawie każdy. Starsze osoby siedziały oraz ty i Krzysiek.
-Idź tańczyć. -powiedziałaś.
-Nie zostawię cię.
-Spokojnie pójdę porozmawiać z ciociami. -zaśmiałaś się. Krzysiek pocałował cię w czoło i poszedł tańczyć w tzw. kółeczku. Wstałaś i poszłaś porozmawiać z ciociami. Pytały się prawie o wszystko. Całe wesele minęło wszystkim bardzo szybko. Tańczyłaś z Krzyśkiem, Łukaszem i innymi siatkarzami, ale tylko do wolniejszych piosenek. Z Krzyśkiem wyrwaliście się z wesela około 3. Reszta bawiła się do 5. W niedzielę o 15 wszyscy goście zjawili się na poprawinach. Tym razem dla was impreza skończyła się po 22, a inni bawili się do 1 w nocy.
Minął miesiąc... Był dokładnie 15 listopada 2014 roku...
Zeszłaś po schodach, na dół do Krzyśka.
-Krzysiek... -ledwo powiedziałaś. -Zaczęło się.
-Dobrze spokojnie. -szybko poszedł po torbę i zaniósł ją do samochodu. Wrócił po ciebie i wolno szliście do samochodu. Gdy usiadłaś Krzysiek pobiegł zamknąć drzwi i wrócił odpalił samochód i pojechaliście do szpitala. Mieliście szczęście, że nie było korków i po 15 minutach byliście pod szpitalem. Krzysiek pomógł ci wysiąść i szliście do środka. Pielęgniarki szybko się tobą zajęły.
Z perspektywy Krzysztofa
Wróciłeś po torbę i zarejestrowałeś Asię. Potem szybko poszedłeś usiąść przed porodówką. Wyciągnąłeś telefon, a on zaczął dzwonić. "Andrzej"
-Tak?
-Krzysiek gdzie ty jesteś? Trening jest!
-Nie będzie mnie... -nie dokończyłeś.
-A to niby czemu?
-Jestem w szpitalu, Asia zaczęła rodzić.
-To było trzeba mówić od razu. Trzymaj się, cześć.
-Cześć. -zadzwoniłeś jeszcze do Łukasza, rodziców Asi i do swoich rodziców. Siedziałeś już 2 godziny i nic. Nikt nic nie wiedział. Po chwili obok ciebie usiadł Piotrek i Fabian.
-I jak?
-Nikt nic nie wie.
-Będzie dobrze. -nie rozmawialiście siedzieliście w ciszy. Minęły kolejne 2 godziny.
-Jedźcie, nie siedźcie tu tak, dam sobie radę.
-No przestań. -powiedział Fabian. Po godzinie wyszedł lekarz, a wy wstaliście.
-Czy ktoś z rodziny pani Joanny? -zapytał.
-Jestem jej narzeczonym. Niech pan mi powie co z nią?
-Pani Joanna urodziła zdrowego synka.-odetchnąłeś. -Waży 3870g i ma 58cm.
-Panie doktorze, nich pan przyjdzie. -powiedziała pielęgniarka. On przeprosił i wszedł do sali. Po chwili inna z pielęgniarek wyszła z dzieckiem.
-Pan jest ojcem? -pokiwałeś głowa. -Proszę oto pański syn.-podała ci go. Chwilę go trzymałeś, ale zaraz musiała go zabrać na badania. Za chwilę z sali na łóżku wywozili Asię.
-Co tu jest grane? -zapytałeś.
-Pani Joanna straciła bardzo dużo krwi, po zaszyciu puściły szwy i doszło do krwawienia, musimy przeprowadzić operację. -powiedział szybko lekarz i poszedł na salę operacyjną. Załamałeś się.
-Krzysiek wszystko będzie dobrze. -powiedział Pit. Chłopaki cię wspierali. Co jakiś czas pielęgniarki wychodziły i wchodziły. Strasznie się denerwowałeś. Po jakimś czasie wyszedł lekarz.
-Panie doktorze i co z nią? -zapytałeś.
-Pani Joanna straciła dużo krwi. Udało się zatrzymać krwotok, ale nie wiemy ci dalej. Zdecydują 24 godziny o jej stanie zdrowia. -już miał odchodzić. -Aha, panie Krzysztofowie, dlaczego nie mówił pan, że żona ma białaczkę?
-Co? Słucham? Jaką białaczkę.
-Robiliśmy szybkie badania, takie podstawowe i wyszło, że pani Joanna ma białaczkę. Dlatego stan życia jest w zagrożeniu. -powiedział i odszedł. Załamałeś się kompletnie. Chłopaki cię wspierali jeszcze bardziej. Zadzwoniłeś do rodziców, Łukasza. Za chwilę wyjechała Asia. Była strasznie blada. Szedłeś obok niej. Pozwolili ci wejść do sali. Piotrek i Fabian pojechali już do domów, ale obiecali, ze jeszcze przyjadą. Usiadłeś przy łóżku i czekałeś. Chwyciłeś ją za rękę i zacząłeś płakać.
-Kochanie proszę cię nie umieraj. ja cię kocham. Mamy syna-Filipa. Będziemy z nim chodzić na spacery. Proszę nie umieraj. -płakałeś. Siedziałeś kilka godzin, straciłeś rachubę czasu. Poczułeś, ze się poruszyła. Podniosłeś głowę i zobaczyłeś, że otwiera oczy.
-Krzysiek... -powiedziała po cichu. -Kocham cię, zaopiekuj się naszym synem. -zamknęła oczy.
-Nie Asiu, nie umieraj, nie zostawiaj mnie. -płakałeś. Usłyszałeś ten cholerny dźwięk. Jej serce stanęło. -Asiu, dlaczego? -cały czas płakałeś. Przyszła pielęgniarka.
-Musi pan wyjść. -spojrzałeś na nią zapłakanymi oczami.
-Żegnaj Asiu. -pocałowałeś ją po raz ostatni i wyszedłeś z sali.
--------------------------------
Czekam na wasze komentarze ! Także do dzieła !
Ps. Nie akceptuję komentarzy minuta po minucie !