wtorek, 31 grudnia 2013

Życzenia. Informacja. Konkurs.

Życzenia:
Szczęśliwego Nowego Roku Kochani! Chciałabym wam, życzyć na ten rok wielu wspaniałych chwil z siatkówką, szczęścia, miłości i czego sobie życzycie! :*
No i oczywiście zajebistej imprezy! :*



Informacja:
Wczoraj założyłam nowego bloga! :D Ten zbliża się do końca, więc już postanowiłam założyć nowy :)
 http://bede-walczyc-do-konca.blogspot.com/ <-- tutaj macie link :) dzisiaj pojawi się prolog :)



Konkurs
Z okazji nowego roku, ogłaszam konkurs na napisanie jednego rozdziału w moim opowiadaniu! :) Mówię z góry, że jeszcze nie wiem czy będzie to rozdział na tym blogu, czy na tym nowym :)

Zasady konkursu są proste należy na moją pocztę : wisniowaaa97@wp.pl odpowiedź na pytane:
Dlaczego to właśnie ty masz napisać ten rozdział? 

Czas macie do 5 stycznia 2014 roku do godziny 23.59. 
Potem ja wybiorę najlepszą odpowiedź!
No to do dzieła moi drodzy! 
Powodzenia! :)




niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 53

-Chciałbym was zabrać na wakacje. -powiedziałeś.
-I co w tym złego? -zdziwiła się.
-Myślałem, że będziesz przeciwna, żeby Filip jechał z nami na wakacje.
-Oj Krzysiek. -zaśmiała się. -Zgadzam się i wydaje mi się, że będą to nasze najlepsze wspólne wakacje. -rozmawialiście jeszcze trochę o wakacjach i ślubie po czym poszliście spać.

Z perspektywy Joanny

Mijały kolejne dni. Czułaś się coraz gorzej. Rafał, bo tak nazywał się owy mężczyzna codziennie rano przynosił ci butelkę wody i jakieś kanapki, mówiąc, abyś nie umarła z głodu. Cholernie tęskniłaś za Krzyśkiem i Filipem. No i rzecz jasna za resztą siatkarzy i ich partnerkami również. Codziennie modliłaś się, aby ten koszmar się już skończył, żeby okazał się jakimś głupim snem. Nic takiego nie miało miejsca. Kolejnego dnia rano obudziłaś się i zobaczyłaś Rafała.
-Pij i jedz słoneczko. -powiedział uśmiechając się.
-Nie chcę. -próbowałaś wstać, ale miałaś bardzo mało siły.
-Gdzie idziesz?! -krzyknął i poderwał się z krzesła.
-Do łazienki? -spojrzałaś na niego "z byka".
-Ah, no to idź. -powiedział. -A może ci pomóc?
-Daruj sobie. -powiedziałaś i poszłaś do łazienki. Całe szczęście, że ona tutaj była. Po dłuższej chwili wróciłaś.
-Ja muszę gdzieś jechać i jak wrócę to wszystko ma być zjedzone, zrozumiano? -nie odpowiedziałaś. -Zrozumiano?! -krzyknął. Pokiwałaś tylko głową. Jak tylko wyszedł z pomieszczenia wręcz rzuciłaś się na jedzenie. Byłaś głodna i miałaś bardzo mało energii. Gdy zjadłaś 2 kanapki popiłaś je wodą. Usiadłaś i myślałaś co teraz robi Krzysiek. Poczułaś się słabo, powoli wstałaś, ale upadłaś. Nie pamiętałaś już nic.

Z perspektywy Rafała

Wyszedłeś z domu i przez okno obserwowałeś jak Asia rzuca się na jedzenie. Po tym jak napiła się wody uśmiechnąłeś się triumfalnie. Po niedługim czasie upadła. Wtedy wróciłeś. Wiedziałeś, że tabletka zadziałała. Teraz musiałeś tylko ją rozebrać. Podszedłeś do niej i zacząłeś ją rozbierać. Od góry do dołu. W końcu została naga. Wszystkie jej ubrania porozrzucałeś po całym pomieszczeniu. Gdy wykonałeś całą swoje robotę napisałeś sms'a.

"Tabletka zadziałała, plan wykonany."

Z perspektywy "Joanny"

Siedziałaś sama w domu, ponieważ Krzysiek był na treningu. Kilka razy był u was Piotrek i patrzył na ciebie jak na coś gorszego. Nie przejmowałaś się tym. Był jeden co nie uwierzył, że ty to prawdziwa Joanna. Reszta uwierzyła, że jestem tą Joanną. Musiałaś nakarmić Filipa. To dziecko tez wyczuwało, że coś jest nie tak, bo gdy brałaś go na ręce zaczynał płakać. Denerwowało cię to. Po tym jak włożyłaś Filipa do łóżeczka dostałaś sms'a od Rafała. Pisało, że plan wykonany. Uśmiechałaś się pod nosem. Po 2 godzinach do domu wrócił Krzysiek, ale nie był on sam...


Z perspektywy Krzysztofa 

Rano udałeś się na trening. Gdy wszedłeś do szatni byli już wszyscy. Przywitałeś się z chłopakami i również zacząłeś się przebierać. 
-I jak Krzysiek przygotowania do ślubu? -zapytał Alek. 
-Dobrze, dzisiaj mamy robić listę gości. -odpowiedziałeś. 
-No to czuje się zaproszony. -powiedział Joechen.
-No oczywiście! -zaśmialiście się. 
-Ciekawe czy Asia będzie wiedziała kogo zaprosić ze swojej rodziny. -prychnął Piotrek, a wszyscy się na niego spojrzeli. 
-O co ci do cholery chodzi?! Odkąd wyszła Asia ze szpitala stałeś się do niej uprzedzony! Wcześniej jakoś nic do niej nie miałeś. -zdenerwowałeś się. 
-Bo to nie jest Asia! -krzykał.
-O czym ty mówisz! Przecież to jest Asia. 
-Nie, nie wmawiaj mi, że to ona. Ty, ani nikt nie widzi, że to nie ona? -zapytał, ale nie oczekiwał na odpowiedź. -To nie ona. Coś jest nie tak. 
-Ale Piotrek. -odezwał się Grzesiek. -Kto to niby jest jak nie Asia? 
-Nie wiem jeszcze tego, ale dowiem się. 
-Kurwa. -powiedział Krzysiek. -Przepraszam Piotrek, że tak na ciebie najechałem. -powiedział i uścisnęli się z Piotrkiem. 
-Nie ma sprawy, ale...
-Nie, ty masz racje to nie może być ona, nie zgodziła by się na wakacje z Filipem tak szybko i...
-I...? -oczekiwali odpowiedzi. 
-Gdy się całowaliśmy, nie czułem tego co zawsze, a przecież jeszcze w szpitalu tak było. 
-Idziemy dzisiaj razem z tobą do domu. -powiedział Alek i wszyscy przytaknęli. Po tym wszyscy udaliście się na salę, aby odbyć trening. 3 godziny niemiłosiernie ci się dłużyły. Gdy w końcu trening się skończył szybko wszyscy się przebraliście i pojechaliście za Krzyśkiem do jego domu. Po 20 minutach byliście na miejscu. Weszliście do domu i w salonie stała Asia. 
-Cześć. -powiedzieliście równocześnie. 
-Cześć, a co wy tu wszyscy robicie? -zapytała zdziwiona. 
-Musimy porozmawiać, poważanie. -powiedziałeś, a na twarzy Asi pojawił się strach. 


--------------------------------------------------
Witam! Rozdział miał być wczoraj, ale nie szło mi. Nie chciałam aby był on napisany na tak zwanego "chama". Także dodaje dzisiaj! :)
Zapraszam do komentowania! :)
Pozdrawiam! 

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Informacja

Witam! Na początku chciałabym was przeprosić za to, że nie ma kolejnego rozdziału, ale to wszystko przez problemy osobiste. Postaram się do końca tygodnia dodać nowy rozdział. Mam nadzieję, że mi wybaczycie! :)

A druga sprawa:

Jako, że jutro święta chcę wam życzyć wszystkiego co najlepsze! Zdrowia, szczęścia, pieniędzy, dobrych ocen., miłości, aby wasza drużyna wygrywała zawsze, więcej wyjazdów na mecze i tego co sobie zażyczycie! :) 

Pozdrawiam! 

sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 52

Ubierałaś bluzkę, gdy usłyszałaś trzask drzwi i słowa, które cię sparaliżowały. Obróciłaś się i zobaczyłaś... siebie? Nie to niemożliwe.
-Co tak patrzysz laluniu? -powiedziała nieznana ci osoba.
-Kim ty jesteś? -zapytałaś.
-Jestem tobą. Pamiętasz list, który dostałaś? To ode mnie. Teraz już nie będziesz z Krzyśkiem. -perfidny uśmiech widział na twarzy dziewczyny.
-Co ty mówisz. Przecież Krzysiek nie uwierzy, ze ty jesteś mną! -krzyknęłaś.
-Nie krzycz skarbie. -zabrała ci ubrania i zaczęła się przebierać.
-Oddaj to. -rzuciłaś się na nią. Ale niestety, byłaś słaba. Popchnęła cię i uderzyłaś głowa w ścianę, osunęłaś się w dół.
-Nie tak będziesz ze mną pogrywać, idiotko. -prychnęła. Nie miałaś na nic siły. Modliłaś się, aby Krzysiek nie uwierzył, że ona jest tobą. -Masz ubierz się, a ja idę do mojego narzeczonego. -uśmiechnęła się perfidnie i wyszła. Chciałaś wstać, ale nie mogłaś. Do przebieralni wszedł jakiś facet.
-Dalej ubieraj się! -krzyknął. Powoli wstawałaś, ale kręciło ci się w głowie. -Sama się ubierzesz czy mam ci pomóc. -poczułaś jego ręce na swoich biodrach.
-Zostaw mnie. -powiedziałaś po cichu. Ale on nie odpuścił i macał cię po ciele. Odwróciłaś się i uderzyłaś go w twarz.
-Tak nie będziesz pogrywać. -powiedział. Nie wiedziałaś co ci może zrobić. Bałaś się. -Pożałujesz, ale w swoim czasie. -powiedział. Gdy się ubrałaś szarpnął tobą i wyszliście ze szpitala. Chciałaś uciec, ale za każdym razem szarpał tobą coraz mocniej. Chciałaś krzyczeć, ale zasłaniał ci twarz ręką...

Z perspektywy Krzysztofa

Siedziałeś na krzesełku przy wyjściu ze szpitala. W ręce trzymałeś wypis Asi i czekałeś na to, aż się przebierze i w końcu będziecie mogli jechać do domu. Za chwile za rogu wyszła Asia z uśmiechem.
-Jedziemy? -zapytałeś z uśmiechem i chwyciłeś jej dłoń.
-Tak. -odpowiedziała.
-Jak się cieszę, że w końcu wracasz do domu. -mówiłeś. -Filip tez już się stęsknił.
-Nie bardziej niż ja. -uśmiechnęła się. Po 20 minutach byliście w domu. Weszliście do środka. -Cześć. -powiedzieli wychodzący z salonu Piotrek i Ola.
-Cześć. -przywitaliście się.
-Piotrek? Ola? Co wy tu robicie? -zdziwiła się Asia.
-Jak to co? -Piotrek zmierzył ją wzrokiem.
-Asiu, przecież zajmowali się Filipem, nie pamiętasz? Przecież ci mówiłem. -powiedziałeś.
-Ah tak. Zapomniałam. -powiedziała z przepraszającym uśmiechem. Wypiliście kawę i Piotrek z Olą pojechali do swojego domu.

Z perspektywy "Joanny"

Krzysiek poszedł do kuchni zrobić obiad, a ty poszłaś na górę. Byłaś zdenerwowana, bo przez cały czas Piotrek dziwnie się na ciebie patrzył. Gdy byłaś na górze otworzyłaś drzwi, za którymi była sypialnia. Uśmiechnęłaś się perfidnie. Otworzyłaś kolejne drzwi i był to pokój Filipa Podeszłaś do łóżeczka. Mały spał więc go nie budziłaś. Po chwili dostałaś sms'a .

"Jesteśmy na miejscu, nie było jakiś problemów plan zakończony powodzeniem."  

Uśmiechnęłaś się. Po chwili doszedł kolejny sms, ale na telefon nie twój, tylko Asi. Otworzyłaś wiadomość od : Piotrek ;)
"Kim jesteś? Gdzie jest Asia? PRAWDZIWA Asia!" 

Przestraszyłaś się. Myślałaś, że nie zauważy. Odpisałaś, że ty jesteś, prawdziwą Asią może się nabierze. Ale po chwili napisał, że ci nie wierzy. Odpisałaś : to uwierz. Nie odpisał już więcej. Potem poszłaś na obiad, zrobiony przez Krzyśka. Cały dzień przesiedzieliście w salonie. Filip płakał tylko gdy chciał jeść, a potem znów spał. Siedzieliście w salonie, słuchając wolnej muzyki. Bardzo ci się to podobało. Pocałowaliście się. Było to dla ciebie czymś więcej. Chciałaś czegoś więcej. Twoje ręce znalazły się pod koszulką Krzyśka, ale on tego nie chciał? 

Z perspektywy Joanny

Jechaliście gdzieś, nie wiesz gdzie. Siedziałaś w ciemności. Po jakiś czasie, drzwi się otwarły.
-Wychodź. -powiedział głos. Z małymi trudnościami wyszłaś z samochodu. Zobaczyłaś las. Wszędzie las, a w środku stary, piętrowy dom. -Idziemy. -szarpnął tobą. 
-Mógłbyś mnie puścić?! -krzyknęłaś. -Umiem chodzić!
-Agresywna, lubię takie. -perfidnie się uśmiechnął. 
-Dlaczego ja tu jestem?! Ja chcę do MOJEGO domu!
-Przykro mi, ty już nie masz tamtego dom, to jest twój nowy dom. -pokazał na stary dom. 
-Wypuść mnie. 
-Nie kochanie. -otworzył drzwi i weszliście do środka. Przywitała was ciemność, ale po chwili on zapalił światło. -To twoje łóżko. -pokazał na materac w rogu. 
-Dlaczego to robicie? -zapytałaś. -Dlaczego niszczycie mi i Krzyśkowi życie?
-Tobie, tylko tobie. Krzysiek będzie z Martą szczęśliwy, nie to co z tobą. -perfidny uśmiech zawitał na jego twarzy. 
-Bo ty wiesz jak było. 
-Śmiesz temu zaprzeczać? -podchodził bliżej,a ty cofałaś się do tyłu. 
-Tak. -powiedziałaś pewnie, choć serce waliło ci jak oszalałe. Bałaś się.
-To pożałujesz. -powiedział, a ty poczułaś jak twoje plecy stykają się ze ścianą. Przyparł na ciebie swoim ciałem i zaczął cie całować. Chciałaś go odepchnąć, ale nie miałaś tyle siły. Jego ręce cię rozbierały, a z twoich oczu poleciały łzy. Bałaś się tego co się może stać. Pchnął cie na materac i pozbył cie spodni z lekkimi trudnościami. Broniłaś się jak tylko mogłaś. Kopałaś go, ale nie reagował.  Gdy zostałaś w bieliźnie, wstał. 
-Teraz tyle, ale następnym razem nie będzie tak miło. -powiedział i wyszedł z domu. Płakałaś. Za chwile usłyszałaś jak odjeżdża. Powoli wstawałaś. Pozbierałaś ubrania i ubierałaś się. Poszłaś sprawdzić czy drzwi są otwarte, ale myliłaś się. Po drodze potykałaś się o różnie przedmioty. Oczy miałaś całe we łzach i obraz stawał się rozmazany. Położyłaś się na materacu i płakałaś. Płakałaś dopóki nie zasnęłaś. 

Z perspektywy Krzyśka

Pocałowaliście się. Nie poczułeś tego czucia co zawsze. Coś było nie tak. Wiedziałeś, że ona chciała coś więcej, ale ty nie mogłeś na to pozwolić. 
-Nie chcesz tego? -zapytała ze smutną miną. 
-To nie tak. -przetarłeś twarz rękami. -Powiedz mi coś, coś bardzo ważnego. -powiedziałeś i spojrzałeś na jej twarz. 

-------------------------
Tadam! 52 rozdział już jest! :) Zapraszam do komentowania! :) 


piątek, 13 grudnia 2013

Nominacja Liebster Award

DZIĘKUJĘ ZA NOMINACJĘ : miliB

Nominacja od Liebster Award jest otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób ( nie możesz jednak nominować osoby, która nominowała Ciebie) oraz zadajesz im 11 pytań.

Pytania:

1. Siostrą, którego siatkarza chciałabyś być?

Chciałabym być siostrą Piotra Nowakowskiego.

2. Masz szanse pojechać na mecz po którym mogłabyś pójść do szatni jednej z drużyn, zrobić sobie zdjęcia z siatkarzami, umówić się z nimi i gdzieś razem wyjść. Do czyjej szatni być poszła? ( podaj nazwę klubu )

Zdecydowanie poszłabym do szatni Asseco Resovii Rzeszów.

3. Piosenka, która kojarzy ci się z siatkarzami/siatkówką?

Top One- Mówię Ci hello

4. Przyśnił Ci się jakiś siatkarz? Jak tak to kto i o ci się śniło?

Tak, śnił mi się Krzysztof Ignaczak, którego spotkałam na mieście. Wzięłam od niego autograf, zrobiłam sobie zdjęcia, a potem dał mi bilet na mecz.

5. Masz szanse spotkać jednego siatkarza, obojętnie skąd jest. Kto by to był?
Krzysztof Ignaczak.

6. Najdziwniejsza sytuacja związana z siatkówką? 

Chyba nie mam takiej.

7. Jaki  numer na koszulce wybrałabyś gdybyś była siatkarką?

Zastanawiałam się już dużo razy nad tym, ale chyba byłby to numer 1.

8. Na I trenera reprezentacji wybrałabym... a na II ....

Andrea Anastasi i Andrea Gardini

9. O czyim autografie/zdjęciu/koszulce marzysz?

Autografie całej reprezentacji, zdjęciu także całej reprezentacji, a o koszulce Krzysztofa Ignaczaka.

10. Ulubiony cytat z Igłą Szyte. 

"Matka wie, że ćpiesz?"

11. Co myślisz o tzw. hotkach? 

Zostawię to dla siebie.


Nominuję:
http://volleyball-dreams-come-true.blogspot.com/
http://volleyballstorydream.blogspot.com/
http://beenoughopowiadanie.blogspot.com/
http://moni2824-z-siatkowka-przez-zycie.blogspot.com/
http://glupimaszczescie.blogspot.com/
http://szalonezyciezsiatkarzami.blogspot.com/
http://boobojeczujemytosamo.blogspot.com/
http://odzawszenazawsze.blogspot.com/
http://be-my-heartbeat.blogspot.com/
http://wszyscy-jestesmy-zwyciezcami.blogspot.com/
http://nawiedzona-deskorolka.blogspot.com/

Pytania:
1. Od kiedy siatkówka?
2. Kiedy założyłaś bloga?
3. Co cię nakłoniło do założenia bloga?
4. Ulubiony klub siatkarski?
5. Twoim marzeniem związanym z siatkówką jest...?
6. Jakiego siatkarza/siatkarkę chciałabyś spotkać w swoim mieście?
7. Byłaś na jakimś meczu? Jeśli tak to jakim?
8. Co sądzisz na temat nowego trenera reprezentacji?
9. Ulubiony siatkarz/siatkarka?
10. Co byś zrobiła gdybyś dowiedziała się, że twoim bratem jest siatkarz?
11. Za co kochasz siatkówkę?

niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 51

Zdziwiłaś się. nie wiedziałaś od kogo ten list jest. Zamknęłaś drzwi i poszłaś do kuchni. Otworzyłaś kopertę i wyciągnęłaś list.

"Droga Joanno,
jako, że jesteś narzeczoną Krzyśka i jego przyszłą żoną, nie mogę na to pozwolić. Kocham go i nie chcę, aby on był z tobą. Nieudacznikiem życiowym. Będę dla niego lepsza, nie to co ty. Uważaj na siebie. A potem nie martw się o nic, zajmę się Krzyśkiem oraz Filipem.
Przyszła żona Krzyśka "

Otworzyłaś szeroko oczy ze zdziwienia. Siedziałaś i wpatrywałaś się w list. Czytałaś to już po raz 10 i nadal nie wierzyłaś w to co jest napisane. Z zamyślenia wyrwał cię płacz Filipa. Szybko zrobiłaś mleko dla niego i poszłaś na górę go nakarmić, po czym znów zasnął. Poszłaś do kuchni i nie wierzyłaś w to wszystko. Po 13 drzwi się otworzyły i wszedł Krzysiek. 
-Cześć! -krzyknął. Nie odpowiedziałaś mu. Wyszłaś z kuchni i podałaś mu list. Krzysiek zmrużył oczy i zaczął czytać. Po chwili spojrzał na ciebie, a po twoich policzkach zaczęły spływać łzy. 
-Kochanie, nie płacz. -otarł spływające łzy i przytulił cię. 
-Boję się. -powiedziałaś. 
-Nie masz czego. Nic ci się nie stanie. Obiecuję. -pocałował cię w czoło. Wtuliłaś się w niego mocno i płakałaś. Krzysiek nic nie mówił. Tulił cię i głaskał po plecach. Po dłuższej chwili się opamiętałaś. 
-Przepraszam. -powiedziałaś i odsunęłaś się od niego i chciałaś iść na górę. 
-Hej! -złapał cie za rękę i przyciągnął do siebie. Złapał twoją twarz w swoje ręce. -Nie bój się niczego, nic ci nie grozi. Nie płacz już więcej. -mówił patrząc ci w oczy. 
-Kocham cię. 
-Ja ciebie też. -pocałowaliście się. Po wszystkim poszłaś ugotować obiad w czym pomagał ci Krzysiek. 

Minął tydzień. 

Sylwestra spędziliście w towarzystwie siatkarzy z Resovii i ich partnerek. Filip w tym czasie był u dziadków. Bawiliście się świetnie. Teraz był 5 stycznia. Krzysiek miał wolny dzień. Od rana źle się czułaś. Nie mówiłaś nic Krzyśkowi ponieważ nie chciałaś go denerwować. Cały czas byliście przy synku, z którym się bawiliście. W pewnym momencie poczułaś się gorzej. Zeszłaś na dół, weszłaś do kuchni i oparłaś się o blat. 
-Asiu co się dzieje? -zapytał Krzysiek. Obróciłaś się w jego stronę. Nie zobaczyłaś już nic. 

Z perspektywy Krzysztofa

-Asiu co się dzieje? -zapytałeś. Asia obróciła się i zaczęła się osuwać na ziemię. Szybko podbiegłeś i w ostatnim momencie ochroniłeś ją przed upadkiem. -Asiu, Asiu co jest. Halo. -mówiłeś do niej, ale ona nie reagowała. Zaniosłeś ją do salonu na kanapę. Szybko zdzwoniłeś na pogotowie i do Piotrka, aby szybko przyjechał. Dobrze się składało, bo powiedział, że właśnie parkuje przed domem. Szybko wszedł do domu z Olą. Widząc sytuacje bardzo się przejęli.
-Dzwoniłeś już na pogotowie? -zapytała Ola. 
-Tak, zaraz powinno być. -odpowiedziałeś cały czas trzymając Asię za rękę. 
-Spokojnie Krzysiek, wszystko będzie dobrze. -Piotrek z Olą cię wspierali. Pogotowie przyjechało i zabrało Asię do szpitala. Lekarze nie pozwolili ci jechać. 
-Zaopiekujecie się Filipem? -poprosiłeś, ubierając się. 
-Pewnie. -odpowiedziała Ola. 
-Czekaj Krzysiek zawiozę cię, bo ty nie jesteś w stanie. -powiedział Piotrek. Zaraz byliście już w drodze do szpitala. Po 10 minutach byliście na miejscu. Szybko znaleźliście się w środku. Na recepcji dowiedzieliście się gdzie jest Asia. Pobiegliście tam szybko. 
-Panie doktorze co z nią? -zapytałeś lekarza, który akurat wychodził z sali. 
-Pani Asia ma na razie robione badania, dopiero wtedy dowiemy się dokładnie co pani Asi jest. 
-Jak długo mam czekać?
-Przepraszam, ale nie wiem. Jak tylko się czegoś dowiem to panu przekażę. -powiedział i odszedł. Usiedliście z Piotrkiem na krzesełkach i z niecierpliwością czekaliście na jakiekolwiek wieści na temat zdrowia Asi. Po niecałej godzinie okazało się, że jest to zapalenie jajowodów. 
-Nie jest to aż tak bardzo groźne jeśli do końca jest wyleczone. -mówił. -Pani Asia musi zostać w szpitalu na tydzień jak nie dłużej. 
-Dobrze. -pokiwałeś głową. -Mogę do niej wejść.?
-Tak oczywiście, a teraz przepraszam muszę iść do reszty pacjentów. -powiedział i odszedł. Wszedłeś do sali i podszedłeś do łóżka. 
-Asiu... -zacząłeś.
-Przepraszam. 
-Za co? -zdziwiłeś się. 
-Za kłopoty. -kilka łez spłynęło po jej policzkach. 
-Przestań kochanie. Ważne żebyś była zdrowa. -pocałował cię w rękę. Dalej siedzieliście w ciszy. 

Z perspektywy Joanny

Minęło 10 dni i mogłaś wyjść ze szpitala. Razem z Krzyśkiem odebrałaś wypis. Wzięłaś torbę z ubraniami i poszłaś do łazienki się przebrać. Weszłaś do tzw. przebieralni. Zaczęłaś się przebierać. Cieszyłaś się, że wracasz już do domu, do Krzyśka, do Filipa. Byłaś już wyleczona, musiałaś tylko brać jeszcze jakieś tabletki. Ubierałaś bluzkę, gdy usłyszałaś trzask drzwi i słowa, które cię sparaliżowały. 


-------------------------------------
Taki suprajs ! :D Dodaję rozdział dlatego, że na stronie na fb zobaczyłam bardzo ciekawy wpis i pozwolę sobie go tutaj wkleić:

Hey Widziałam kiedyś u Was na stronce opowiadanie o Ignaczaku. On był z siostrą jednego z siatkarzy. Ona była dwa razy w ciąży i dwa razy poroniła. Pamiętam jeszcze że było cos takiego że w necie czy gdzies pojawiły się zdjęcia Igły z jego byłą żoną i wtedy ta jego dziewczyna odeszła od niego. Pomoocyy uwielbiam tego bloga /J.

Dziękuję za te słowa! :) Mam nadzieję, że nadal czytasz tego bloga! :) Ten rozdział dedykuję tobie, czyli osobie, która to napisała :) Z tego co widzę masz na imię Natalia! :) Gdyby nie ty i ten wpis ten rozdział by się nie pojawił! :) Pozdrawiam cię serdecznie! 

Do następnego! Pozdrawiam! :)

piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 50

Z perspektywy Joanny

Była godzina 19.30 gdy drzwi się otworzyły i wszedł Krzysiek.
-O Asia. Już jesteś? -zapytał z dziwnym wyrazem twarzy.
-Co? -zdziwiłaś się. -Przecież ja nigdzie nie wychodziłam.
-Co? Ah, tak. Przepraszam, oberwałem piłką na treningu i coś mi się w głowie pomieszało. -usiadł obok ciebie.,
-Biedny ty. -pogłaskałaś go po głowie i pocałowałaś w policzek.
-Żyję i żyć będę. -zaśmiał się, a ty razem z nim.
-Oj Krzysiek.
-Dobra idę robić kolacje. -twój wzrok wyrażał wielkie zdziwienie. -Co tak patrzysz?
-Ty? Ty idziesz robić kolację? Nie wierzę! -prawie krzyknęłaś.
-Ehh, Asia. Kocham cię. -pocałował cię i poszedł do kuchni. Uśmiechnęłaś się. Poszłaś na górę zobaczyć co u syna. Okazało, że nie spał tylko patrzył na wiszące zabawki.
-I co tam skarbie? Tak wiem nie odpowiesz mi. -wzięłaś do ręki jakiegoś misia i zaczęłaś mówić i bawić się misiem. -Synku nie uwierzysz, twój tata robi kolację. -wypowiadając te słowa Filip się zaśmiał. -Widzę, że ty też w to ie wierzysz. -zaśmiałaś się. Usłyszałaś huk.
-Nic się nie stało, żyję! -usłyszałaś krzyk z dołu i znów się zaśmiałaś. Bawiłaś się z dzieckiem, ale zaczęło być głodne więc zeszłaś na dół po herbatkę.
-A ty co? Won! -powiedział gdy zobaczył cię w progu kuchni.
-Krzysiek, twój syn chce jeść, chcesz go zagłodzić?
-A, nie, nie. Już robię herbatę. -wyszczerzył się, ale i tak ie pozwolił ci wejść do kuchni. Poczekałaś chwilę i dostałaś butelkę z herbatą. Podziękowałaś i poszłaś na górę nakarmić syna. Ponosiłaś go trochę, aby mu się odbiło. Potem umyłaś Filipa, ponieważ był zmęczony. Gdy go ubierałaś, Krzysiek zawołał, że kolacja zaraz będzie podana. Odpowiedziałaś, że musisz uśpić Filipa. Nie zajęło ci to długo, bo po paru minutach on już słodko spał. Wyszłaś z pokoju i spojrzałaś na zegarek, gdzie widniała 20.40. Zeszłaś na dół, a na stole stały świece i wasza kolacja. Był to kurczak w ziołach. Nie wiedziałaś, że Krzysiek umie takie coś ugotować.
-Ty sam to wszystko?
-Tak, z małą pomocą książki kucharskiej. -wyszczerzył się. -Zapraszam panią do stołu. -chwyciłaś jego rękę i usiadłaś. Krzysiek nalał wina do kieliszków i usiadł na przeciwko ciebie. Zaczęliście jeść. Co jakiś czas wymienialiście się uśmiechami. Po skończonym posiłku przeszliście do salonu i usiedliście na kanapie.
-I jak smakowało? -zapytał dolewając wam do kieliszków wina.
-Było pyszne. -uśmiechnęłaś się.
-Cieszę się. -pocałował cię w czoło. Przytuliłaś się do niego. Siedzieliście w ciszy popijając wino. Nie potrzebowaliście słów. Krzysiek zaczął głaskać twoje ramię. Obróciłaś się w jego stronę. Spojrzeliście sobie w oczy i zaczęliście się całować. Chciałaś odłożyć kieliszek, ale tak niefortunnie to zrobiłaś, że cała jego zawartość znalazła się na bluzce Krzyśka.
-Boże, Krzysiek, przepraszam. -zaczęłaś panikować. -Trzeba to szybko zaprać. -chwyciłaś go za rękę, żeby wstał.
-Asiu, spokojnie. -uśmiechnął się.
-Chodź do łazienki. -nie słuchałaś go. Weszliście na górę do łazienki i nie czekając na Krzyśka ściągnęłaś z niego koszulkę.
-Kobieto, ale ty jesteś napalona! -zaśmiał się, ale zgromiłaś go wzrokiem. Próbowałaś sprać plamę różnymi środkami, ale nadal było ją widać.
-Niech to szlag! Nadal jest plama. -załamałaś się. Poczułaś ręce Krzyską na swoich biodrach.
-Oj kochanie nie przejmuj się tym. -pocałował cię w szyję. Obrócił cię przodem do siebie. Ręce położyłaś na jego torsie. Znów zaczęliście się namiętnie całować. Ręce Krzyśka znalazły się pod twoją bluzką wywołując gęsią skórę. Krzysiek podniósł cię lekko tak abyś siedziała na blacie. Całowaliście się pozbywając się nawzajem ubrań. Pragnęliście siebie tu i teraz. Wepchnęłaś Krzyśka do prysznica, do którego także weszłaś. Krzysiek puścił wodę. Po gorącym prysznicu przenieśliście się do sypiali. Ta noc była magiczna dla was obojga.

Rano obudziłaś się. Spojrzałaś na prawo. Krzysiek już nie spał tylko podpierając się łokciem patrzył na ciebie z uśmiechem na ustach.
-Dzień dobry kochanie. -pocałował cię w czoło.
-Kiedy wstałeś?
-Niedawno. -uśmiechnął się.
-Ehh, nie chce stąd wychodzić. -westchnęłaś.
-Mi też, mi też. -chwycił cię za rękę.
-Za ile masz trening? -zapytałaś po chwili ciszy.
-O 10.
-A jest godzina?
-8.
-Co? Tak wcześnie? -zdziwiłaś się.
-No tak. -uśmiechnął się. Leżeliście tak do godziny 9. Rozmawialiście o wielu sprawach. Niestety musieliście już wstawać. Zjedliście śniadanie, nakarmiłaś Filipa i Krzysiek musiał jechać na trening. Pożegnaliście się i wyszedł z domu. Poszłaś na górę do syna lecz on spał więc poszłaś do sypiali, aby posprzątać. Po 5 minutach usłyszałaś dzwonek do drzwi. Zeszłaś na dół, otworzyłaś drzwi, ale na nimi nikogo nie było. Rozejrzałaś się, ale także nikogo nie zauważyłaś. Spojrzałaś w dół. Zobaczyłaś kopertę. Podniosłaś ją z ziemi, a przodzie pisało:
"Do Joanny"...


------------------------------------
Prezent mikołajkowy ! :) Mam nadzieję, że się podoba :) Zapraszam do komentowania :)

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Rozdział 49

-Muszę was poinformować, że 25 kwietnia 2015 bierzemy ślub. -powiedział, a tobie szczęka opadła. Wszyscy zaczęli się cieszyć, a ty nie wiedziałaś co powiedzieć.
-Krzysiek, ale jak ty, sam? Wszystko?
-Spokojnie Asiu. Niedawno wszystko załatwiłem. -uśmiechnął się.
-Na prawdę? -pokiwał głową. Przytuliłaś się do niego.
-Przepraszam.
-Za co? -zdziwiłaś się.
-Za to, że ci wcześniej nie powiedziałem i za to, że nie będziesz miała ślubu kościelnego.
-Krzysiek zdziwiłam się, że ty sam wszystko przygotowałeś, a poza tym nie jest potrzebny mi ślub cywilny.
-Cieszę się. -pocałowaliście się.
-Szwagier! A gdzie będzie zabawa? -zapytał Łukasz.
-No najpierw w urzędzie stanu cywilnego, a potem w restauracji Major.
-Ja cie, muszę kupić garnitur. -zaśmialiście się.
-Oj braciszku. -powiedziałaś. Cały wieczór spędziliście na rozmowie o weselu, ale także o sezonie, rodzinie.

Święta minęły bardzo szybko. Nim się obejrzeliście wszyscy wrócili do swoich domów, a wy znów zostaliście sami. 28 Krzysiek miał trening, ale tylko po południu. O 12 poszłaś do kuchni gotować obiad. Poczułaś czyjeś ręce na swoich biodrach.
-Kochanie. -powiedział Krzysiek i pocałował cię w szyje.
-Hmm. -obróciłaś się w jego stronę. Patrzyliście sobie w oczy. Nie potrzebowaliście słów. Zaczęliście się namiętnie całować, Krzysiek wziął cię na ręce i zaraz znaleźliście się w sypialni.
Obudziłaś się wtulona w Krzyśka. Uwielbiałaś patrzeć, gdy śpi. Spojrzałaś na zegarek i zobaczyłaś godzinę 15.48. Otworzyłaś szeroko oczy.
-Krzysiek. -zaczęłaś go budzić. -Krzysiek.
-Co jest. -przeciągnął się.
-Za 10 minut masz trening. -powiedziałaś, wstałaś i zaczęłaś się ubierać.
-O cholera ! -krzyknął. Szybko wstał i zaczął się ubierać. Zaczęłaś mu pakować torbę na trening.
-Proszę. -powiedziałaś.
-Dziękuję, kochanie. -pocałował cię.
-Jedź ostrożnie.
-Dobrze. To cześć. -pocałował cię i zbiegł na dół. Za chwilę usłyszałaś, że odjeżdża. Pokręciłaś głową. Usłyszałaś płacz małego więc poszłaś do jego pokoju. Wzięłaś go na ręce i zeszłaś na dół w celu przygotowania mleka.
-Wiesz Filip jaki ten twój tata jest zakręcony.

Z perspektywy Krzyśka

Była 16, a ty dopiero wyjeżdżałeś z domu na trening, który własnie się zaczął. Po 15 minutach byłeś na miejscu. Miałeś szczęście, że nie było korków. Szybko pobiegłeś do szatni, nikogo w niej nie było. Przebrałeś się i biegiem ruszyłeś na halę.
-Dzień dobry ! Przepraszam za spóźnienie. -zacząłeś jak uczeń, który spóźnia się na lekcje.
-Witamy, a kto to nas odwiedził. -zakpił Andrzej i po chwili wszyscy zaczęli się śmiać. -Dlaczego się spóźniłeś?
-No bo wie trener była mała awaria.
-Ciekawe czego. -powiedział Kosa i znów wszyscy się śmiali.
-A nie rozmawiam już z wami. -strzeliłeś focha i zacząłeś rozgrzewkę. Po treningu siedzieliście w kółeczku. -Mogę coś powiedzieć?
-Tak Krzysiek, prosimy. -powiedział Andrzej.
-25 kwietnia szykujcie sobie wolną sobotę.
-Ale po co? -zdziwił się Alek.
-Bo razem z Asią bierzemy ślub. -uśmiechnąłeś się. Wszyscy zaczęli ci gratulować. Po chwili poszliście do szatni, gdzie szybko się przebieraliście. Wyszliście z szatni, a potem z hali. Niedaleko zobaczyłeś znajomą postać. Stanąłeś jak wryty.
-Ignaczak rusz dupę! Ducha zobaczyłeś czy co? -powiedział Fabian i wszyscy po raz kolejny zaczęli się śmiać.
-No już. -mruknąłeś. Pożegnaliście się. Nie wierzyłeś, że to może być ta osoba, tylko co by tu robiła?

----------------------------------------------
Słabe. Krótkie. Miał być wczoraj, ale jest dzisiaj. Miał by lepszy, ale ze względu na mój stan zdrowia nic innego nie napiszę, po prostu nie mam siły :( Następnym razem postaram się aby był lepszy i dłuższy.

Pytanie:
Czy jest ktoś chętny do przejęcia bloga?

niedziela, 24 listopada 2013

Rozdział 48

Filip w nocy obudził się jeszcze kilka razy. Rano rodzice Krzyśka pojechali już do domu. Krzysiek dzisiaj miał trening tylko popołudniu. Mały był spokojny. Do momentu. Gdy Krzysiek pojechał na trening, po pół godzinie Filip zaczął płakać. Chciałaś go nakarmić, ale nie był głodny. Wzięłaś go na ręce i ponosiłaś go, ale nie przestał płakać. Zaczęłaś się denerwować. Włożyłaś go do wózka i zaczęłaś masować po brzuszku, ale to także nic nie dało. Zadzwoniłaś do Krzyśka, ale nie odbierał. Coraz bardziej się denerwowałaś. Nie wiedziałaś po kogo zadzwonić. Zdecydowałaś, że pojedziesz do lekarza. Ubrałaś Filipa, siebie i zabrałaś go do samochodu. Całe szczęście, że mieliście 2 samochody. Po 30 minutach byłaś u lekarza. Musiałaś chwilę poczekać, aż pacjent wyjdzie. Miałaś to szczęście, że inni rodzice zgodzili się, żebyś weszła. Filip nadal płakał. Weszłaś do gabinetu i lekarz zaczął badać małego.
-Kolka.
-Czyli to nic poważnego?
-Nie -lekarz lekko się uśmiechnął. -Pielęgniarka poda małemu krople, a pani zapiszę krople do pokarmu.
-Dobrze. -pokiwałaś głową. Pielęgniarka podała małemu krople i mogłaś wychodzić.
-Dziękuję, do widzenia.
-Do widzenia. -uśmiechnął się. Na korytarzu ubrałaś małego, który już nie płakał. Gdy wychodziłaś podziękowałaś wszystkim, za to, że cię przepuścili. Wróciłaś do domu. Zaniosłaś małego do łóżeczka, gdzie kontynuował swoje spanie. Zeszłaś na dół i przeczytałaś jak dokładnie trzeba stosować te kropelki, które wykupiłaś w aptece. Przestałaś czytać, gdy mały zaczął płakać. Zrobiłaś szybko mleko i dodałaś kropelki na kolkę. Poszłaś na górę i zaczęłaś karmić małego. Po 19 do domu wrócił Krzysiek. Powiedziałaś mu wszystko co się działo. Trochę się zmartwił i przepraszał, że nie odebrał, ale nie mógł mieć na sali telefonu, bo mieli jakąś wizytację.

14 grudnia 2014 roku

Dzisiaj Filip będzie miał chrzest. O 9 domu przyjechali wasi rodzice oraz rodzeństwo. Na chrzestnego wybraliście Łukasza, a chrzestną siostra Krzyśka -Iza. Jak przystało na matkę chrzestną kupiła ona ubranie, a Łukasz kupował świece. Iza ubrała Filipa i o 11:30 wyjeżdżaliście do kościoła. Msza zaczęła się o 12. Przez całą msze Filip nie płakał, ale także nie spał. O 13 msza się skończyła i wszyscy zaproszeni goście pojechali na salę. Zaprosiliście rodziców, rodzeństwo, zawodników Resovii i kilku z reprezentacji przyjechało, ponieważ reszta nie mogła. I taką najbliższą rodzinę. Na sali byliście do godziny 20, a potem większość rozjechała się do domów. Łukasz z Kasia pomogli wam się zabrać i to oni wzięli większość prezentów. W domu byliście wy, rodzice twoi i Krzyśka, Łukasz z Kasią i Iza z Pawłem - swoim mężem. O 22 Łukasz z Kasią wracali do Kędzierzyna, Iza z Pawłem do Warszawy. Wasi rodzice także wracali do domów, ponieważ nie chcieli wam zawracać głowy przed świętami.

Wigilię spędzacie w Rzeszowie, ale nie sami. Rodzice Krzyśka, twoi oraz wasze rodzeństwo przyjeżdża. Tak rodzinnie spędzicie te święta. Od rana panie siedzą w kuchni, a panowie przystrajają cały dom. Co jakiś czas wychodzisz zobaczyć co tam u Filipa, ale on sobie słodko śpi i nic mu nie przeszkadza. O 18 poszłyście się przygotować. Około 19 wszystko było na stoli, oraz wszystkie panie oraz wszyscy panowie byli gotowi. Podzieliliście się opłatkiem, składając sobie życzenia i zasiedliście do stołu. Obok siebie miałaś wózek, w którym spał Filip. Przy stole każdy z każdym rozmawiał, a cała atmosfera była przyjemna. Gdy skończyliście jeść Krzysiek ubrał czapkę mikołaja i rozdawał każdemu prezenty. Najwięcej ich dostał nie kto inny jak Filipek. Ty Krzyśkowi kupiłaś bokserki i wodę toaletową. Ty natomiast dostałaś naszyjnik oraz sukienkę.
-A i jeszcze mam do was informację. -powiedział Krzysiek. Kompletnie nie wiedziałaś o co chodzi.
-No to co nam powiesz? -zapytał Łukasz.
-Muszę was poinformować, że...

------------------------------
Przepraszam ! Miał być wczoraj, ale pojechałam na imieniny do wuja i wróciłam bardzo późno. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie :) Przepraszam też, że nie odpowiedziałam na komentarze, ale te tydzień był bardzo ciężki, a stwierdziłam, że dzisiaj nie warto odpowiadać :) Postaram się poprawić.
A teraz mam dla was INFORMACJĘ, którą warto przeczytać !
Pod ostatnim rozdziałem pojawił się pewien komentarz, który pozwolę sobie zacytować:
"Troche chamsko to robisz bo zmuszasz nas do komebtowania pomimo ze wiesz ile osib to czyta i ile osob na tego bloga wchodzi. -.- bezsensu ."
Trochę zrobiło mi się smutno, ale moim zdaniem to jest dla was. Bo jeśli komentujecie to rozdziały pojawiają się szybciej. Ale jeżeli tak ma być to ja dziękuję i nie będę już w ogóle pisać, żebyście komentowali. Jeśli chcecie to komentujcie jeśli nie to nie. Rozdziały będą się pojawiać wtedy kiedy będę miała chwilę czasu, a teraz mam go mało ponieważ muszę się poprawić w nauce. I teraz zwracam się do osoby, która to napisała, jeśli coś ci się nie podoba to nie czytaj, nikt cię nie zmusza. I proszę nie pisz mi takiego czegoś, że gdyby było np. 25 komentarzy to bym dodała szybko rozdział.
Dziękuje to na tyle.

niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział 47

Podeszłaś do drzwi i otworzyłaś je.
-Witaj Asiu. -zobaczyłaś rodziców Krzyśka. Poznaliście się w wakacje, gdy byli w odwiedzinach.
-Dzień dobry, proszę, niech państwo wejdą. -uśmiechnęłaś się i wpuściłaś ich do środka.
-Przyjechaliśmy odwiedzić nasze wnuki. -powiedziała pani Maria.
-No i bardzo dobrze. Napiją się państwo czegoś? -zapytałaś.
-Ja poproszę kawę. A ty Stefan?
-Ja herbatę. -uśmiechnął się.
-A gdzie jest Filip?
-W salonie, niech państwo wejdą, a ja zaraz dojdę. -poszłaś do kuchni i zrobiłaś 2 herbaty i kawę. Wyłożyłaś na talerzyk jakieś ciastka. Wszystko położyłaś na tacy i poszłaś do salonu. Dziadkowie zabawiali wnuka, który już nie spał. Położyłaś wszystko na ławie i odniosłaś tackę. Wróciłaś do pokoju.
-Mogę go wziąć? -zapytała pani Maria.
-Oczywiście, niech się pani nie pyta. -uśmiechnęłaś się.
-Tylko go nie upuść! -zażartował pan Stefan i zaczęliście się śmiać. Siedzieliście i rozmawialiście. Filip spokojnie leżał w wózku, aż do momentu kiedy nie zaczął płakać. Stwierdziłaś, że jest głodny i wcześniej przepraszając rodziców Krzyśka wyszłaś zrobić mleko. Wróciłaś po chwili z mlekiem. Wyciągnęłaś małego i usiadłaś w fotelu. Zaczęłaś go karmić.
-Uczycie go nosić? -zapytała mam Krzyśka.
-Nie. -odpowiedziałaś. -Lepiej, żeby poleżał trochę niż potem cały czas mielibyśmy go nosić, a dziecko szybko się tego nauczy.
-Bardzo mądrze.
-Kto to wymyślił? -zapytał pan Stefan.
-Ja to zainicjowałam, bo Krzysiek to by go nosił cały czas. -zaśmialiście się. Gdy małemu się obiło włożyłaś go z powrotem do wózka, w którym zasnął.
-My się będziemy zbierać, musimy jakiś hotel wynająć. -powiedział tata Krzyśka.
-No proszę. My mamy pokój wolny.
-Nie będziemy wam głowy zawracać.
-A niech państwo przestaną. Nie będą się państwo po hotelach włóczyć.
-Ale Asiu... -zaczęła pani Maria.
-Nie chcę żadnych, ale To nie jest kłopot, a Krzysiek raczej też nie będzie za tym, żeby państwo spali w hotelu.
-No dobrze. -westchnęła. Uśmiechnęłaś się. Po 19 do domu wszedł Krzysiek.
-Cześć Asiu. -powiedział, gdy wyszłaś na korytarz.
-Cześć. -pocałowaliście się. -Jak na treningu? -zapytałaś.
-Dobrze, a gdzie mój synek?
-Twój? -uniosłaś brwi.
-Nasz. -westchnął. -To gdzie on jest?
-W salonie. powiedziałaś. Wyminął cię i wszedł do salonu.
-Mama, tata? A co wy tu robicie? -zapytał zdziwiony.
-Przyjechaliśmy odwiedzić wnuki. -powiedziała pani Maria. Przywitali się. Usiadłaś w fotelu i przyglądałaś się temu wszystkiemu. Krzysiek po przywitaniu podszedł do syna. Chciał go wziąć, ale spał więc odpuścił. Pogłaskał go tylko po główce i usiadł w drugim fotelu, na przeciwko ciebie. O 21 Zabrałaś syna, żeby go wykąpać.
-Pomóc ci? -zapytał Krzysiek.
-Nie, dam sobie rade. -uśmiechnęłaś się lekko. Poszłaś na górę. Włożyłaś syna do łóżeczka i przygotowałaś wanienkę, do której nalałaś ciepłej wody. Rozebrałaś synka, uśmiechając się do niego co chwilę. Włożyłaś go do wody i zaczęłaś go kąpać. Nie lubił kąpieli i za chwilę płakał.
-No już, zaraz kończymy. -mówiłaś. Po chwili wyciągnęłaś go z wody, wytarłaś, naoliwkowałaś i ubrałaś. Włożyłaś go do łóżeczka i usiadłaś obok. Siedziałaś tak długo, aż mały zasnął. Poszłaś się wykąpać i zeszłaś na dół.
-Zasnął? -zapytał Krzysiek.
-Tak. -powiedziałaś. -Idę naszykować pokój. -ruszyłaś na górę. Przygotowałaś pokój dla rodziców Krzyśka. Schodzą na dół minęłaś się z panią Marią i panem Stefanem. Weszłaś do kuchni i nalałaś sobie wody. Poczułaś czyjeś ręce na swojej talii.
-Kochanie.
-Słucham? -odłożyłaś szklankę i odwróciłaś się do niego przodem.
-Kocham cię. -powiedział i cię pocałował.
-Jesteś tego pewien?
-Asia, no co ty? Masz wątpliwości? -zdziwił się.
-Nie wiem. -wzruszyłaś ramionami.
-O co chodzi? -podniósł twój podbródek. Spojrzałaś w jego oczy.
-Po twoim dzisiejszym zachowaniu mam wątpliwości.
-A co ja zrobiłem? -uniósł brwi.
-"Mój synek". -mruknęłaś.
-O to ci chodzi? Przecież to tylko tak, to było małe przejęzyczenie.
-Małe. -prychnęłaś. -A to jak mnie potraktowałeś? Wyminąłeś mnie i poszedłeś do syna.
-I ty sądzisz, że przestałem cię kochać?
-Dobranoc. -usłyszeliście głos pani Marii.
-Dobranoc. -odpowiedziałaś i uśmiechnęłaś się do niej lekko. Odwzajemniła uśmiech i poszła na górę.
-Nie usłyszałem odpowiedzi.
-Krzysiek, wiesz jak ja się poczułam. -łzy stanęły ci w oczach. -Jak coś gorszego. Jakby syn był dla ciebie ważniejszy ode mnie. -nie wytrzymałaś i rozpłakałaś się. Wyminęłaś go i ruszyłaś na górę do sypiali. Rzuciłaś się na łóżko i płakałaś.
-Asiu, kochanie. -Krzysiek usiadł na łóżku. Podniosłaś się. -Przepraszam, to nie miało tak wyglądać. Przecież cie kocham, Asiu, no. Nie płacz. -tarł twoje łzy i przytulił cię. -Kocham cię. -powiedziałeś i pocałował cię w czoło.
-Też cie kocham. -powiedziałaś. Pocałowaliście się i znów mogłaś poczuć smak jego ust. Za chwilę Krzysiek poszedł się umyć, a ty położyłaś się w łóżku. Nawet nie wiesz kiedy zasnęłaś. Obudził cię płacz Filipa. Spojrzałaś na zegarek, na którym widziała 2 w nocy.
-Głodny jest? -usłyszałaś za plecami.
-Raczej tak. -westchnęłaś.
-Pójdę go trochę uspokoić. -wstaliście. Ty poszłaś na dół, a Krzysiek do Filipa. Szybko zrobiłaś mleko i poszłaś na górę. Nakarmiłaś małego, ale on nadal płakał. Zdziwiłaś się. Nigdy nie płakał po jedzeniu.
-Ej skarbie, co jest. -mówiłaś do niego. Nic go nie uspokajało, cały czas płakał. Włożyłaś go do łóżeczka.
-Może to kolka? -zapytał Krzysiek.
-Nie wiem. -westchnęłaś. Zaczęłaś masować brzuszek Filipa. Po półgodzinie przestał płakać i zasnął.
-Chodź spać, jesteś zmęczona. -powiedział Krzysiek. Gdy weszliście do sypiali, położyłaś się i niemalże od razu zasnęłaś.

-------------------------
No to jest dzisiaj :) Mam do was pytanie, jak dowiedzieliście się o istnieniu tego bloga? Czekam na wasze odpowiedzi :)

Mam też taka propozycję:
jeżeli będzie 5 komentarzy rozdział pojawi się w niedzielę,
jeżeli będzie 10 komentarzy rozdział pojawi się w sobotę, itd.
Wiecie o co chodzi, nie? :D
Także, teraz od was będzie zależeć kiedy dodam rozdział :)
Pozdrawiam ! :)

Ps. Nie toleruję komentarzy minuta po minucie.

piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 46

Usiadłeś na korytarzu i schowałeś twarz w dłonie. Płakałeś. Po chwili usłyszałeś.
-Panie Krzysztofie... -podniosłeś głowę i zobaczyłeś pielęgniarkę. -Niech pan nie płacze, Pani Asia żyje.
-Żyje? -poderwałeś się. Otarłeś łzy -Jak to żyje?
-Sprzęt się popsuł. Przepraszamy.
-Asia żyje? -nie dowierzałeś.
-Tak, może pan do niej wejść. -powiedziała i lekko się uśmiechnęła. Wszedłeś do sali. Asia spała. Usiadłeś obok. Nie odzywałeś się, po prostu byłeś obok. Po godzinie do sali weszła pielęgniarka z waszym synem.
-Filip. -powiedziałeś. Wziąłeś go na ręce. Nie spał. Oczy miał otwarte. Pielęgniarka wyszła.
-Krzysiek... -usłyszałeś. Obróciłeś się i zobaczyłeś Asię.
-Kochanie. -powiedziałeś i pocałowałeś ją. Uśmiechnęła się.
-Mogę go wziąć? -zapytała.
-Pewnie. -podałeś jej syna.
-Jaki on słodki i podobny do ciebie. -zaśmiała się.
-Ma twoje oczy. -powiedziałeś. Do sali wszedł lekarz.
-Jak się pani czuje?

Z perspektywy Joanny

-Dobrze. -odpowiedziałaś.
-Boli coś panią?
-Brzuch.
-To normalne po operacji.
-A co z dzieckiem? -zapytał Krzysiek.
-Wszystko jest dobrze. -uśmiechnął się. -Chciałem tez państwa bardzo przeprosić.
-Za co? -zapytałaś.
-Nastraszyłem, że ma pani białaczkę.
-Mam białaczkę? -nie dowierzałaś.
-No właśnie o to chodzi, że przed chwilą dostałem wyniki badań i nie ma pani białaczki. Tamte wyniki były na szybko i po prostu coś źle zrobili. Jeszcze raz przepraszam. -powiedział. Odetchnęliście z ulgą. -Musimy jeszcze panią poinformować, że nie może pani piersią karmić dziecka.
-Dlaczego?
-Nie ma pani pokarmu. Zaraz napisze jakie mleko może pić państwa syn i pielęgniarka pani je przyniesie.
-Dobrze. -powiedziałaś. Lekarz wyszedł.
-Nie przejmuj się. -przytulił cię Krzysiek.
-Wiesz co, może to nawet lepiej. Dużo razy jest tak, że kobiety maja za dużo pokarmu i mają problemy.
-No widzisz. -uśmiechnął się. Za pół godziny przyszła pielęgniarka z pokarmem. Pokazała jak najlepiej butelką karmić dziecko. Pielęgniarka wyszła. Nakarmiłaś małego i za chwilę już spał. Zmusiłaś Krzyśka, żeby poszedł do domu się przespać. Niechętnie, ale się zgodził. Na drugi dzień przyszedł o 9. Akurat karmiłaś małego. O 12 do sali weszli siatkarze no bo jakby inaczej. Musieli zobaczyć "przyszła gwiazdę polskiej siatkówki" jak to powiedział Dawid. Posiedzieli z godzinę i pojechali do swoich domów. Przyjechał także trener Kowal. Po twoim obiedzie do sali weszła Iwona z dziećmi.
-Cześć, możemy? -zapytała.
-Pewnie. -odpowiedziałaś.
-Cześć. -przywitały się dzieci.
-Hej. -uśmiechnęłaś się.
-Jaki on mały. -powiedziała Dominika siedząc u Krzyśka na kolanach.
-Ty też kiedyś taka byłaś, wiesz? -powiedział Krzysiek.
- Na prawdę?
-Tak, każdy gdy się urodzi jest taki mały, a potem rośnie. -tłumaczył.
-Jak fajnie, że mam braciszka. -Sebastian się zachwycał.
-Nie wolałbyś siostry? -zapytałaś.
-Nie, bo bym musiał bawić się lalkami. -powiedział, a wy się zaśmialiście. Filip za chwilę zasnął więc Krzysiek włożył go do jego łóżeczka. Iwona z dziećmi nie siedzieli długo i po chwili zbierali się do domu. Powiedziała, że przyjadą gdy będziecie już w domu. Nie mieliście długo spokoju gdyż do sali wszedł Łukasz z Kasią.
-Cześć. -przywitał się Łukasz i od razu podszedł do łóżeczka, gdzie spał Filip. -Mogę go wziąć? -zapytał.
-Tylko nie zrób mu krzywdy. -zaśmiałaś się. Łukasz delikatnie wziął małego na ręce i zaczął do niego mówić.
-Cześć słodziaku, tutaj twój najlepszy wujek. Rodzice powinni nazwać cię Łukasz, no ale wybaczymy im to, prawda? -zaczęliście się śmiać, a mały się w tym momencie obudził. -Ale ty jesteś podobny do taty, ale oczy to masz mamusi, a jak oczy mamusi to i moje.
-Dobra, dobra. -powiedziałaś. -Nie dodawaj sobie.
-Taka prawda. -uśmiechnął się. Odłożył małego do łóżeczka i zaczął robić głupie miny.
-Jak się czujesz? -zapytała Kasia.
-Już dobrze. -uśmiechnęłaś się.-Dzisiaj już wstałam i chodziłam po pokoju. -Filip zaczął płakać.
-To nie moja wina. -powiedział Łukasz, a wy się zaśmialiście. Krzysiek podszedł do łóżeczka i wziął go. Pielęgniarka przyniosła mleko, więc Krzysiek zaczął go karmić. Łukasz z Kasią posiedzieli ok. 2 godzin i musieli wracać do Kędzierzyna.

Minęły dwa dni...

Dzisiaj wracaliście do domu. Krzysiek rano was odebrał ze szpitala. W domu poczułaś się o wiele lepiej. Zanieśliście małego do pokoju. Włożyłaś go do łóżeczka. Zeszliście na dół.
-Cieszę się, że jesteście już w domu. -pocałował cię.
-Ja tez się cieszę. -uśmiechnęłaś się. - O której masz trening?
-O 16. -odpowiedział. -Najchętniej to bym na niego nie poszedł.
-Musisz kochanie. -pocałowałaś go. Damy sobie radę.
-Wiem. -westchnął. Krzysiek od wczoraj wrócił do treningów, ponieważ zbliżały się ważne mecze. Usłyszeliście płacz małego. -Czekaj ja pójdę. -powiedział.
-Dobrze. -uśmiechnęłaś się.
-Mały jest głodny. -zszedł z nim na dół.
-Już robię mleko. I Krzysiek, nie noś go tyle, niech poleży.
-Dlaczego? -włożył go do wózka.
-Bo szybko się nauczy, że go nosimy i cały czas będziemy musieli go mieć na rękach.
-No dobrze. -powiedział. Zabawiał małego. Szybko zrobiłaś mleko. Wzięłaś małego na ręce, usiadłaś w fotelu i go nakarmiłaś. Wypił i poczekałaś aż mu się odbije i włożyłaś go do łóżeczka.
-Krzysiek przynieś jakieś ciepłe rzeczy dla małego. -posłusznie poszedł i przyniósł. Ubrałaś małego. Przykryłaś go kocem, aby było mu ciepło i zaczęłaś się ubierać.
-A ty gdzie? -zdziwił się.
-Na dwór, musimy zahartować małego. -uśmiechnęłaś się.
-To idę z wami. -wyszliście na dwór. Nie byliście długo. Po 10 minutach wróciliście do domu. Mały spał w wózku. Rozebrałaś go, aby nie było mu za gorąco. Krzysiek ugotował obiad. O 15.30 pojechał na trening, a ty zostałaś sama z małym w domu. Nakarmiłaś małego i usiadłaś w fotelu. Zaczęłaś oglądać telewizję. Po godzinie usłyszałaś dzwonek do drzwi.


-----------------------------------
Przepraszam za wszystko. Ostatnio wszystko nie jest tak jak powinno być. Przepraszam jeszcze raz. Czekam na wasze komentarze ! :)

czwartek, 14 listopada 2013

Przepraszam

Przepraszam was, zapomnijcie o 46 rozdziale. Mam totalny mętlik w głowie, w życiu tez dużo spraw nie jest tak jak powinno. Przepraszam. Kolejny rozdział nie wiem kiedy się pojawi. Postaram się aby był jak najszybciej...
Jeszcze raz przepraszam...

środa, 13 listopada 2013

Rozdział 45

Czas mijał bardzo, bardzo szybko. Minął sierpień, wrzesień... Polska reprezentacja zdobyła złoty medal na Mistrzostwach Świata. Wszyscy nie spodziewali się, że nowy trener szybko osiągnie taki sukces. Wielkimi krokami zbliżał się także ślub Łukasza i Kasi. Właściwie to już jutro. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Całe wesele i ślub miał odbyć się w Kędzierzynie. Większość osób miała wynajęty pokój w hotelu, ale wy mieliście to szczęście i spaliście u Łukasza. Rano obudziłaś się o 8. Zeszłaś na dół gdzie byli wszyscy.
-Dzień dobry. -przywitałaś się.
-Dzień dobry. -odpowiedzieli. Usiadłaś obok Krzyśka i zaczęłaś jeść śniadanie.
-Jak się czujesz? -zapytała twoja mama. Wasze kontakty może nie były idealne, ale było o wiele lepiej niż rok temu.
-Dobrze. -uśmiechnęłaś się.
-Ciekawe czy to będzie chłopiec czy dziewczynka... -zastanawiał się Łukasz. Chwyciłaś ręką brzuch, bo maluszek zaczął cię kopać jakby wyczuł, że mowa jest o nim.
-Ważne, żeby było zdrowe. -powiedział Krzysiek.
-No wiadomo, a jakieś imiona już macie wybrane?
-Tak. -uśmiechnęłaś się. -Ale nie powiemy. -wyprzedziłaś brata.
-Ale dlaczego? -zrobił smutną minkę.
-Dowiecie się gdy mały będzie na świecie lub mała.
-No i foch. -powiedział, a ty się zaśmiałaś tak samo jak reszta. O 9 przyjechała fryzjerka wraz z kosmetyczką więc razem z Kasią, mamą i panią Mariola-mamą Kasi. udałyście się do pokoju tak aby panowie was nie widzieli. Pierwsza poszła mama, potem Kasi. Twoja fryzura to nie było nic specjalnego, ale tylko ty tak uważałaś. Usiadłaś do makijażystki i za jakiś czas ujrzałaś swój makijaż. Na końcu była Kasia, jej fryzura była śliczna. Tak samo jak makijaż. Spojrzałaś na zegarek i nie dowierzałaś była już 12:30. Twoja mama poszła się przebrać, a ty pomagałaś Kasi ubrać sukienkę co było dla ciebie wielkim wyczynem z brzuszkiem. Poszło wam to nawet szybko. Wpięłaś jej jeszcze tylko welon we włosy i była prawie gotowa. Założyła buty i już wszystko było idealnie. Prezentowała się przepięknie.
-I jak? -zapytała.
-Przepięknie. -uśmiechnęłaś się.
-To teraz ty musisz się ubrać. -powiedziała. Zdjęłaś sukienkę z wieszaka i założyłaś ją. Do tego ubrałaś buty oraz marynarkę.
-Ślicznie wyglądasz. -powiedziała Kasia gdy stanęłaś przed lustrem.
-Nie prawda. -uśmiechnęłaś się lekko. -Która godzina? -zmieniłaś temat.
-13:25. -powiedziała.
-Powoli idziemy na dół, nie? -zapytałaś.
-Możesz iść ja jeszcze chwilę zaczekam. -uśmiechnęła się.
-To będziemy czekać. -przytuliłaś ją i wyszłaś z pokoju. Zabrałaś jeszcze z waszej sypialni torebkę i powoli schodziłaś na dół. Na korytarzu stał Łukasz i Krzysiek. Uśmiechnęłaś się do nich. Szczęka im opadła gdy cię zobaczyli.
-No, no no, ale mam piękną narzeczoną. -powiedział Krzysiek i cię pocałował.
-Pięknie siostra. A gdzie moja, przyszła żona? -zapytał.
-Zaraz przyjdzie. -powiedziałaś. Weszliście do salonu. Usłyszałaś od każdego, że ślicznie wyglądasz. Za chwilę znów wyszliście na korytarz, lecz tym razem wszyscy. Łukasz podszedł do schodów i wtedy Kasia zaczęła schodzić na dół. Pięknie razem wyglądali. Szybko odbyło się błogosławieństwo i zostało jeszcze kilka minut do wyjazdu. Wyszłaś z Krzyśkiem na dwór. Stali tam prawie wszyscy siatkarze z małżonkami, narzeczonymi lub dziewczynami wraz z dziećmi oraz Łukasza i Kasi rodzina.
-Krzysiek, a z kim ty jesteś? Gdzie Asia? -zapytał Winiar gdy podeszliście do nich.
-Hahaha, co? -Krzysiek zaczął się śmiać ta jak reszta. -Przecież to jest moja Asia. -powiedział i cię przytulił.
-Michał starzejesz się. -poklepał go po plecach Piotrek i znów zaczęliście się śmiać. Za chwilę wyjeżdżaliście do Kościoła. O 14:40 byliście już na parkingu. Wszyscy udali się do środka, tylko ty, Kamil -brat Kasi oraz para młoda zostaliście na zewnątrz. Było ciepło jak na październik. Przyszedł do was fotograf i kamerzysta. Pozowaliście do zdjęć, a Pan Mirek wszystko uwieczniał swoją kamerą. O równej piętnastej wchodziliście do kościoła. Organista grał marsz weselny. Szliście za młodymi. Żeby dziwnie nie wyglądało byłaś świadkową Kasi, a Kamil Łukasza. Po drodze uśmiechałaś się do każdego. Ceremonia bardzo szybko się skończyła. Poszliście do zakrystii podpisać dokumenty i wychodziliście z kościoła.Para Młoda została obrzucona ryżem, pieniążkami oraz płatkami róż. Siatkarze wystrzelili konfetti w żółto-niebieskim kolorze. Za chwilę jechaliście na salę. Łukasz przeniósł Kasię przez próg. Wtedy zaczęła się zabawa. Składanie życzeń, toast, a wcześniej wiadomo śpiewanie "sto lat". Siatkarze byli najgłośniejsi, szczególnie duet - Krzysiek i Michał W. Nic nie pili, a już się bawią. Ciekawe co z tego będzie. Pierwszy taniec i już każdy był na parkiecie, no prawie każdy. Starsze osoby siedziały oraz ty i Krzysiek.
-Idź tańczyć. -powiedziałaś.
-Nie zostawię cię.
-Spokojnie pójdę porozmawiać z ciociami. -zaśmiałaś się. Krzysiek pocałował cię w czoło i poszedł tańczyć w tzw. kółeczku. Wstałaś i poszłaś porozmawiać z ciociami. Pytały się prawie o wszystko. Całe wesele minęło wszystkim bardzo szybko. Tańczyłaś z Krzyśkiem, Łukaszem i innymi siatkarzami, ale tylko do wolniejszych piosenek. Z Krzyśkiem wyrwaliście się z wesela około 3. Reszta bawiła się do 5. W niedzielę o 15 wszyscy goście zjawili się na poprawinach. Tym razem dla was impreza skończyła się po 22, a inni bawili się do 1 w nocy.

Minął miesiąc... Był dokładnie 15 listopada 2014 roku...

Zeszłaś po schodach, na dół do Krzyśka.
-Krzysiek... -ledwo powiedziałaś. -Zaczęło się.
-Dobrze spokojnie. -szybko poszedł po torbę i zaniósł ją do samochodu. Wrócił po ciebie i wolno szliście do samochodu. Gdy usiadłaś Krzysiek pobiegł zamknąć drzwi i wrócił odpalił samochód i pojechaliście do szpitala. Mieliście szczęście, że nie było korków i po 15 minutach byliście pod szpitalem. Krzysiek pomógł ci wysiąść i szliście do środka. Pielęgniarki szybko się tobą zajęły.

Z perspektywy Krzysztofa

Wróciłeś po torbę i zarejestrowałeś Asię. Potem szybko poszedłeś usiąść przed porodówką. Wyciągnąłeś telefon, a on zaczął dzwonić. "Andrzej"
-Tak?
-Krzysiek gdzie ty jesteś? Trening jest!
-Nie będzie mnie... -nie dokończyłeś.
-A to niby czemu?
-Jestem w szpitalu, Asia zaczęła rodzić.
-To było trzeba mówić od razu. Trzymaj się, cześć.
-Cześć. -zadzwoniłeś jeszcze do Łukasza, rodziców Asi i do swoich rodziców. Siedziałeś już 2 godziny i nic. Nikt nic nie wiedział. Po chwili obok ciebie usiadł Piotrek i Fabian.
-I jak?
-Nikt nic nie wie.
-Będzie dobrze. -nie rozmawialiście siedzieliście w ciszy. Minęły kolejne 2 godziny.
-Jedźcie, nie siedźcie tu tak, dam sobie radę.
-No przestań. -powiedział Fabian. Po godzinie wyszedł lekarz, a wy wstaliście.
-Czy ktoś z rodziny pani Joanny? -zapytał.
-Jestem jej narzeczonym. Niech pan mi powie co z nią?
-Pani Joanna urodziła zdrowego synka.-odetchnąłeś. -Waży 3870g i ma 58cm.
-Panie doktorze, nich pan przyjdzie. -powiedziała pielęgniarka. On przeprosił i wszedł do sali. Po chwili inna z pielęgniarek wyszła z dzieckiem.
-Pan jest ojcem? -pokiwałeś głowa. -Proszę oto pański syn.-podała ci go. Chwilę go trzymałeś, ale zaraz musiała go zabrać na badania. Za chwilę z sali na łóżku wywozili Asię.
-Co tu jest grane? -zapytałeś.
-Pani Joanna straciła bardzo dużo krwi, po zaszyciu puściły szwy i doszło do krwawienia, musimy przeprowadzić operację. -powiedział szybko lekarz i poszedł na salę operacyjną. Załamałeś się.
-Krzysiek wszystko będzie dobrze. -powiedział Pit. Chłopaki cię wspierali. Co jakiś czas pielęgniarki wychodziły i wchodziły. Strasznie się denerwowałeś. Po jakimś czasie wyszedł lekarz.
-Panie doktorze i co z nią? -zapytałeś.
-Pani Joanna straciła dużo krwi. Udało się zatrzymać krwotok, ale nie wiemy ci dalej. Zdecydują 24 godziny o jej stanie zdrowia. -już miał odchodzić. -Aha, panie Krzysztofowie, dlaczego nie mówił pan, że żona ma białaczkę?
-Co? Słucham? Jaką białaczkę.
-Robiliśmy szybkie badania, takie podstawowe i wyszło, że pani Joanna ma białaczkę. Dlatego stan życia jest w zagrożeniu. -powiedział i odszedł. Załamałeś się kompletnie. Chłopaki cię wspierali jeszcze bardziej. Zadzwoniłeś do rodziców, Łukasza. Za chwilę wyjechała Asia. Była strasznie blada. Szedłeś obok niej. Pozwolili ci wejść do sali. Piotrek i Fabian pojechali już do domów, ale obiecali, ze jeszcze przyjadą. Usiadłeś przy łóżku i czekałeś. Chwyciłeś ją za rękę i zacząłeś płakać.
-Kochanie proszę cię nie umieraj. ja cię kocham. Mamy syna-Filipa. Będziemy z nim chodzić na spacery. Proszę nie umieraj. -płakałeś. Siedziałeś kilka godzin, straciłeś rachubę czasu. Poczułeś, ze się poruszyła. Podniosłeś głowę i zobaczyłeś, że otwiera oczy.
-Krzysiek... -powiedziała po cichu. -Kocham cię, zaopiekuj się naszym synem. -zamknęła oczy.
-Nie Asiu, nie umieraj, nie zostawiaj mnie. -płakałeś. Usłyszałeś ten cholerny dźwięk. Jej serce stanęło. -Asiu, dlaczego? -cały czas płakałeś. Przyszła pielęgniarka.
-Musi pan wyjść. -spojrzałeś na nią zapłakanymi oczami.
-Żegnaj Asiu. -pocałowałeś ją po raz ostatni i wyszedłeś z sali.


--------------------------------
Czekam na wasze komentarze ! Także do dzieła !
Ps. Nie akceptuję komentarzy minuta po minucie !

sobota, 9 listopada 2013

Rozdział 44

O godzinie 18 zaczęłaś się szykować na kolację. Ubrałaś zwiewną sukienkę, baleriny i na wszelki wypadek zabrałaś marynarkę. Włosy zostawiłaś rozpuszczone. Zrobiłaś delikatny makijaż i już praktycznie byłaś gotowa. Wzięłaś jeszcze małą torebkę, w której były najpotrzebniejsze rzeczy. Zeszłaś na dół gdzie stał Krzysiek ubrany w ciemne jeansy, białą koszulę i ręce trzymał marynarkę.
-Gotowa? -zapytał.
-Tak.
-To idziemy. -chwycił cię za rękę i wyszliście z domu. Wsiedliście do samochodu i pojechaliście. Kilka minut przed 19 Krzysiek zaparkował samochód na parkingu przed restauracją. Wyszedł z samochodu, okrążył go i otworzył tobie drzwi. Uśmiechnęłaś się i chwyciłaś dłoń Krzyśka.
-Dzień dobry, rezerwacja na nazwisko Ignaczak. -powiedział Krzysiek.
-Dzień dobry, tak, zapraszam państwa. -miły pan wskazał stolik przy, którym usiedliście.
-Dzień dobry, proszę oto karta dań. -podała najpierw tobie, potem Krzyśkowi i odeszła. Po chwili wróciła. -Co dla państwa?
-Ja poproszę grillowanego fileta drobiowego na kolorowych warzywach, zwieńczonego sosem serowym z brokułami. -powiedziałaś.
-Coś jeszcze dla pani?
-Sałatkę grecką.
-A do picia?
-Wodę.
-Dobrze, a dla pana?
-Ja poproszę także grillowanego fileta , ale z sosem grzybowym.
-Coś jeszcze dla pana?
-Sałatkę meksykańską i wodę.
-Dobrze. Zamówienie będzie za jakieś 20 minut. -powiedziała i odeszła.
-Zaszalałeś panie Ignaczak. -zaśmiałaś się.
-Niby czemu? -zdziwił się.
-Sałatka meksykańska.
-Dobra jest. -oburzył się. -Też mogłaś sobie zamówić.
-Jest ostra, a ja ostrych rzeczy nie mogę jeść.
-A no fakt. -pacnął się w czoło i zaczęliście się śmiać.
-Czemu mnie tu zabrałeś? -zapytałaś po chwili ciszy.
-Bo to ostatni dzień kiedy jestem w Rzeszowie, bo zaraz zgrupowanie. Więc po co się męczyć z robieniem kolacji.
-Nie wierzę ci. -powiedziałaś.
-To nie wierz, taka prawda. -uśmiechnął się. Za chwilę dostaliście swoje zamówienie. Zaczęliście jeść. Żadne z was się nie odzywało.
-Smakowało? -zapytał Krzysiek, gdy skończyliście jeść.
-Tak, pyszne było. -uśmiechnęłaś się.
-To zaraz idziemy. -powiedział.
-Gdzie? -zdziwiłaś się.
-Zobaczysz. -uśmiechnął się cwaniacko.
-Nie lubię cię Ignaczak, wiesz?
-A ja cię kocham Wiśniewska.
-Idę do łazienki. -wstałaś i ruszyłaś w stronę toalet. Gdy wróciłaś zaczęliście się zbierać. Krzysiek jeszcze zapłacił i wyszliście na zewnątrz. Było w miarę ciepło, ale ubrałaś marynarkę. Szłaś w stronę samochodu.
-A ty gdzie?
-Do samochodu?
-Nie, nie, nie. -powiedział. -Idziemy na spacerek.
-Ehh, no dobra. -chwyciliście się za ręce i ruszyliście. Szliście powoli w ciszy. Doszliście do parku, w którym nie było nikogo. Weszliście do altanki, która znajdowała się w samym środku parku. Powoli robiło się ciemno. Wtuliłaś się w Krzyśka.
-Kocham cię. -ucałował twoje czoło.
-Ja ciebie też. -poczułaś, że Krzysiek odsuwa cię od siebie. Spojrzałaś zdziwiona na niego.
-Asiu ja wiem, ze między nami nie zawsze wszystko było dobrze, że nie zawsze dawałem z siebie wszystko żebyś czuła się idealnie. Były wzloty i upadki, ale mam nadzieję, że już nigdy ich nie będzie, że zawsze będziemy razem, aż do śmierci. -przerwał. W twoich oczach pojawiły się łzy. -Może to nie jest idealne i prze ze mnie stracisz to, że nie staniesz przed ołtarzem w długiej, białej sukni, ale chcę żebyś została moją żoną. -Uklęknął i wyciągnął z kieszeni czerwone pudełeczko. -Wyjdziesz za mnie? -twoim oczom ukazał się śliczny pierścionek.
-Tak. -powiedziałaś poprzez łzy. Krzysiek założył ci pierścionek, wstał i mocno cię pocałował.
-Nie wiesz jak się cieszę. -powiedział. -Nie płacz już. -otarł twoje łzy.
-Kocham cię. -powiedziałaś i znów się pocałowaliście.

-------------------------------
Tadam ! :D Na cele opowiadania wymyśliłam park i tą altankę, bo nie wiem czy takie coś jest w Rzeszowie :D
25 komentarzy = nowy rozdział !

poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział 43

Rano obudziłaś się o 9. Zabrałaś z szafy czyste rzeczy i poszłaś do łazienki. Szybko się przebrałaś, rozczesałaś włosy. Także po niecałych 30 minutach schodziłaś na dół, do kuchni. Zajrzałaś po drodze do salonu, ale nie było tam Krzyśka. Weszłaś do kuchni i włączyłaś czajnik z wodą na herbatę. Wyciągnęłaś chleb i zrobiłaś sobie 3 kanapki. Zalałaś herbatę i usiadłaś przy stole. W momencie, w którym skończyłaś jeść do domu wszedł Krzysiek. Po chwili czułaś, że wszedł do kuchni, ale go nie widziałaś, bo stałaś tyłem do niego.
-Asiu... Ja chciałem cię przeprosić za wczoraj. Poniosło mnie. Jestem za bardzo przewrażliwiony. Bardzo martwię się o ciebie, o was. -łzy zaczęły spływać po twoich policzkach. -Asiu, kochanie, wybacz mi. -podszedł do ciebie. -Wybaczysz mi? -odwróciłaś się do niego. Spojrzałaś w jego smutne oczy.
-Tak. -powiedziałaś. Krzysiek przytulił cię.
-To dla ciebie. -wręczył ci bukiet kwiatów.
-Ale ja na nie nie zasługuję.
-Dlaczego.
-Dlatego, że tak na ciebie wczoraj naskoczyłam.
-Asiu, ja cię rozumiem. Byłaś zła na mnie i jeszcze te humorki kobiet w ciąży.
-Przepraszam. -wtuliłaś się w niego bardziej.
-Nie przepraszaj to ja cie przepraszam. -w jego objęciach czułaś się bezpiecznie. -Już nie płacz. -otarł ręką spływające po policzkach łzy i złożył delikatny pocałunek na twoich ustach. Włożyłeś kwiaty do wazonu i zaniosłeś go do salonu. Razem z Asią usiedliście na kanapie. a właściwie ty siedziałeś, a Asia leżała z głową na twoich nogach.
-Krzysiek... -zaczęłaś.
-Tak?
-Jak nazwiemy naszego maluszka. -dotknęłaś brzucha tak samo jak Krzysiek i w tym momencie maluszek zaczął kopać. Uśmiechnęłaś się lekko pod nosem.
-Nie mam pojęcia, a ty masz jakieś propozycje?
-Niestety nie, ale wiem jedno...
-Co takiego?
-Jeśli będzie syn nie nazwiemy go Michał. zaczęliście się śmiać.
-Tak masz rację, za dużo tych Michałów.
-Dobra koniec śmiechów, zastanawiaj się jakie imię możemy dać. -chwile się zastanawialiście.
-Może dla dziewczynki Julia? -powiedział po chwili Krzysiek.
-Julia... Julia Ignaczak. Podoba mi się. -uśmiechnąłeś się.
-No to dziewczynka załatwiona, a chłopiec?
-Może Filip?
-Filip Ignaczak. Pasuje.
-Czyli co? Sprawa załatwiona?
-Tak. -uśmiechnął się. Siedzieliście tak jeszcze przez godzinę rozmawiając o tym, że niedługo będziecie musieli udać się na zakupy dla maluszka i dla ciebie.
-Idę robić obiad. -powiedziałaś i zaczęłaś się podnosić.
-Pomogę. -wyszczerzył się.
-Nie chcesz odpocząć?
-Przed czym? -zdziwił się.
-Jutro jedziesz na zgrupowanie.
-No i co z tego?
-Co chwile treningi, przecież to męczy. Musisz mieć dużo siły.
-Gotowanie obiadu to nie jest ekstremalny wysiłek.
-No jak tam uważasz. -powiedziałaś poszliście do kuchni. Postawiliście na spaghetti. Krzysiek wyciągnął garnek na makaron. Nalał wody i postawił na piecu. Włączył gaz.
-A sól? -zapytałaś.
-Co? -obrócił się.
-A sól to kiedy wsypiesz?
-A fakt. -uśmiechnął się i posolił wodę. Wyciągnęłaś z lodówki mięso mielone, a Krzysiek garnek na sos. Wrzuciłaś mięso do garnka i zaczęłaś je smażyć. Dodałaś przyprawę.
-Woda się gotuje. -powiedziałaś. Krzysiek wyciągnął z szafki makaron, otworzył go i wrzucił do garnka. Po pół godzinie zajadaliście się już spaghetti.
-Jeju, ale to było dobre. -powiedział Krzysiek. Uśmiechnęłaś się pod nosem.
-Cieszę się, że ci smakowało. -usiedliście na kanapie i wtuliłaś się w niego.
-A wieczorem idziemy na kolacje.
-Co?! -prawie krzyknęłaś. -Po co?
-Żeby zjeść? Jutro wyjeżdżam.
-Musimy?
-Tak.
-Ale...
-Nie ma żadnego, ale idziemy i koniec.
-No dobra. -westchnęłaś.
-A po za tym mam dla ciebie niespodziankę.
-Niespodziankę? Jaką? -ożywiłaś się.
-Nic nie powiem. Dowiesz się później. -uśmiechnął się tajemniczo.
-Jeszcze będziesz coś chciał. -udałaś obrażoną, a Krzysiek zaczął się śmiać.

----------------------------------
Wróciłam ! :) Myślę, że teraz już nie będzie jakiś przerw. Dziękuję za odpowiedź na pytanie, ale niestety. Jest jeden wielki remis ! Tak więc decyzja będzie należała do mnie :) A teraz pozdrawiam serdecznie !
25 komentarzy = nowy rozdział !
PS. Dziękuję za 10 tysięcy wyświetleń jesteście niesamowici :)


piątek, 1 listopada 2013

WAŻNE !

Cześć wszystkim ! Chciałabym wam napisać, że przyszły gorsze dni. Mam zanik. Niby wiem co chcę napisać, ale gdy przychodzi co do czego to mam kompletną pustkę. Kolejny rozdział pojawi się jakoś na początku tygodnia. Bynajmniej mam takie plany. Myślę, że mnie zrozumiecie i nie przestaniecie zaglądać na tego bloga.

Przepraszam...
Aneta.

wtorek, 29 października 2013

Rozdział 42

Wakacje minęły wam bardzo szybko. Nim się obejrzeliście byliście już w swoim domu i siedzieliście na kanapie popijając sok. Pogoda była wyśmienita więc z laptopem wyszliście na dwór i tam zaczęliście oglądać zdjęcia z wakacji.
-O nowa tapeta na telefon. –wyszczerzył się Krzysiek. Na ekranie widniało wasze zdjęcie na tle morza. Krzysiek stał za tobą i obejmował cię rękami, które były na twoim brzuchu.
-Słodkie. –skomentowałaś.
-Wiadomo. –uśmiechnął się. Oglądaliście dalej zdjęcia i co jakiś czas wybuchaliście śmiechem.
-W poniedziałek muszę jechać. –powiedział gdy przestaliście oglądać zdjęcia. Posmutniałaś, ale on również.
-Wiem. –oparłaś się o jego ramię. Dalej siedzieliście w ciszy.
-Witajcie ! –krzyknął za wami jakiś głos. Obróciliście się i zobaczyliście cała reprezentacje.
-Co wy tu robicie? –zapytał Krzysiek gdy wyszedł z szoku. Ty nadal w nim byłaś.
-Przyjechaliśmy was odwiedzić. –powiedział Winiar.
-Ale, ale, jak tu weszliście?
-Normalnie? Przez drzwi.
-No, ale kto wam otworzył?
-Ja? –powiedział i wszyscy się zaśmiali. Zaczęliście się ze sobą witać. Krzysiek z Piotrkiem i Bartkiem zaczęli znosić krzesła na taras. Trochę nas było. Całe szczęście wszyscy się zmieścili.
-Kawy, herbaty? –zapytałaś.
-Kawy.
-Herbaty.
-Herbaty.
-Kawy. –usłyszałaś.
-Poczekajcie. –zaśmiałaś się. –Kto chce kawę ręka w górę. Policzyłaś wszystkich. –Kto herbatę. –także policzyłaś te osoby. –A ktoś chce coś innego? –wszyscy pokiwali przecząco głową. –Ok. –powiedziałaś i poszłaś do kuchni, a za tobą weszła Ola od Pita i Daga od Winiara.
-Mamy ciasta. –powiedziała Ola i pokazała na stół gdzie leżały 3 ciasta.  
-I produkty na grilla. –dodała Daga pokazując na kilka reklamówek.
-Widzę, że przygotowani. –zaśmiałaś się.
-Pewnie. –również się zaśmiały. Zrobiłyście kawy i herbaty. Robiłyście na 4 kolejki. W końcu usiadłyście przy stole gdzie wszyscy popijali swoje napoje i zajadali się ciastem. Chłopacy cały czas żartowali. Bartek z Pitem zaczęli rozpalać grilla, a chłopacy się z nich śmiali, że i tak tego nie umieją robić. Rozmawiałaś z dziewczynami, gdy nagle źle się poczułaś. Powiedziałaś, że musisz iść do łazienki. Oparłaś się o umywalkę. Byłaś strasznie blada. Obmyłaś twarz wodą.
-Asiu, wszystko w porządku. –usłyszałaś głos Oli.
-Tak. –odpowiedziałaś. Wyszłaś z łazienki.
-Na pewno?
-Tak.
-Jesteś strasznie blada.
-Trochę źle się poczułam, ale już lepiej, naprawdę. –uśmiechnęłaś się.
-Jak coś to mów. –również się uśmiechnęła. Poszłyście do kuchni gdzie była Daga i Marta.
-O, zaniesiecie to chłopaką?- -zapytał Marta.
-Pewnie. –powiedziałaś. Marta podała ci talerz z kiełbaskami, a Ola wzięła mięso.
-Proszę panowie. –powiedziałaś i razem z Olą położyłyście talerze na stole. Spojrzałaś na Krzyśka, który nie miał zadowolonej miny. Nie wiedziałaś o co mu chodzi, ale stwierdziłaś, że zapytasz jak już nikogo nie będzie. Wróciłaś z Olą do kuchni, a dziewczyny przygotowywały sałatki. Zaczęłyście pomagać, ale szybko kazały ci przestać cokolwiek robić ze względu na twój stan. Mruknęłaś tylko, że ciąża to nie choroba, ale nie miałaś zdania. Usiadłaś więc na krześle i przyglądałaś się dziewczyną. Co jakiś czas mówiłaś gdzie znajdują się talerze, łyżki itp. Za chwilę zaczęłyście znosić wszystko na stół. Krzysiek doniósł jeszcze jakieś napoje. Po chwili na stole pojawiły się kiełbaski i mięsko. Zaczęliście jeść. Co jakiś czas któryś z chłopaków rzucał jakimś żartem i wszyscy wybuchali śmiechem.
-Ej, a słyszeliście to : ile kaw dziennie wypija pielęgniarka? –powiedział Winiar. Cisza. –Strzykawki. –zaczął się śmiać jak opętany. Wy ogarnęliście to dopiero po chwili i także zaczęliście się śmiać.
-Jacie, Winiar jaki suchar. –powiedział Fabian.
-Prawie jak klasyk z kwejka. –dorzucił Bartek i wszyscy spojrzeli na Pita.
-No, ale to był klasyk z kwejka ! –oburzył się i znów zaczęliście się śmiać. „Impreza” trwała do pierwszej w nocy. Już o 23 przenieśliście się do środka. Oczywiście chłopacy po kawie zaczęli pić procenty, a ich kobiety były kierowcami. Ostatni wychodzili Bartek, Pit, Ola i Natalia. Zamknęliście drzwi.
-Ale jestem zmęczona. –powiedziałaś i ruszyłaś na górę, a Krzysiek za tobą. Poszłaś się wykąpać. Krzysiek w trym czasie zajmował łazienkę na dole. Po pół godzinie leżałaś już w łóżku. Dotknęłaś brzucha. Maluszek zaczął cię kopał co było nawet przyjemne. Były to jego pierwsze ruchy. Jeszcze bardziej czułaś, że w tobie jest mała istotka. Niektóre jego ruchy sprawiały ci ból. Gdy miałaś lekki grymas na twarzy po tym jak maluszek kopnął cię dosyć mocno wszedł Krzysiek.
-Wiedziałem. –powiedział.
-Co?
-Wiedziałem, ze będziesz się źle czuła, ze coś będzie nie tak.
-Ale o co ci teraz chodzi?
-Dźwigałaś dzisiaj.
-Że niby co dźwigałam?! –uniosłaś się.
-Wszystko?
-Ciebie chyba głowa boli. Twoja córka, albo syn właśnie zaczął mnie kopać, a ty mi mówisz, ze dużo dźwigałam. –krzyknęłaś.
-Kopać?
-Tak. Nawet nie wiesz jakie to piękne uczucie.
-Nie wiem? Iwona tez była w ciąży i czułem jak dzieci ja kopały.
-Iwona. To może idź teraz do niej i zrób jej dziecko! –byłaś strasznie zła.
-Asia.
-Nie! Wyjdź stąd. Wyjdź powiedziałam ! –krzyknęłaś. Spojrzał na ciebie i wyszedł trzaskając drzwiami.

-------------------
Przepraszam, że dopiero teraz, dzisiaj. Miałam problemy z zalogowaniem i ogólnie z blogspotem. Przepraszam także, że nie odpisałam na komentarze. :( 
Mam do was pytanie: Ma być dziewczynka czy chłopiec? Czekam na wasze opinie w komentarzach :D
25 komentarzy = nowy rozdział :)


sobota, 26 października 2013

Rozdział 41

Obudziłaś się około godziny 5 nad ranem. Byłaś cała mokra. Poczułaś czyjąś dłoń na ramieniu.
-Kochanie, wszystko dobrze? -zapytał. -Słońce? 
-Tak, wszystko w porządku. -wymusiłaś uśmiech. 
-No, ale widzę, że coś jest nie tak. -pogładził cię po plecach. 
-Ale wszystko jest dobrze. 
-Kocham cię. -powiedział i pocałował cię co ty odwzajemniłaś. -Ale nie lubię kiedy kłamiesz.
-Nie kłamię. -zdziwiłaś się. 
-Kłamiesz, znam cię zbyt dobrze. 
-Krzysiek...
-No mów. 
-Śniło mi się, że cię zdradziłam. -powiedziałaś, a on zrobił śmieszna minę. 
-Co? -zaśmiał się. 
-Wróciliśmy z wakacji pokłóceni. Nie odzywaliśmy się do siebie w ogóle. na drugi dzień przyszedł Piotrek, a ciebie nie było. Wypiliśmy kawę i herbatę i siedział do obiadu. Chciał iść, ale go powstrzymałam. Zrobiliśmy razem obiad. Po zjedzeniu poszliśmy na spacer. -mówiłaś bardzo szybko i w skrócie. -Wróciliśmy i zamówiliśmy pizze. Zaczęliśmy oglądać film. I tak się stało, że zaczęliśmy się całować. poszliśmy do sypialni i się stało. -kilka łez spłynęło po twoim policzku. -Potem wszedłeś ty i zaczęliście się bić. I nie pamiętam co było dalej, bo się obudziłam. -zakończyłaś, a łzy spływały po twoich policzkach. 
-Kochanie... -przytulił cię. -To tylko sen. -otarł spływające po policzkach łzy. -Na pewno się nie spełni. 
-Ja wiem, ale, ale to było straszne. -wtuliłaś się w niego jeszcze mocniej. 
-Nie płacz. -powiedział. Tulił cię do siebie, aż w końcu zasnęłaś. Rano obudziliście się przed 9 i zaraz zeszliście na śniadanie dosiedliście się do reszty. Zaczęliście żartować. Humor ci się poprawił. 
-Na kiedy masz termin? -zapytał Piotrek w peny momencie. 
-Na listopada.-odpowiedziałaś. 
-A w październiku wesele Łukasza. 
-Nie wiem jak ja to przetrwam. -westchnęłaś. 
-Damy rade. -powiedział Krzysiek i objął cię ramieniem. 
-Chyba ja dam. To nie ty będziesz wyglądał jak słoń tylko ja. Dziękuje za miłą atmosferę, do zobaczenia. -wyszłaś ze stołówki i udałaś się do pokoju. Usiałaś na łóżku i zaczęłaś myśleć nad tym jak to będzie w 8-9 miesiącu ciąży. Gdy tak myślałaś drzwi się otworzyły i Krzysiek wleciał do pokoju. I to dosłownie, bo potknął się o prób i wylądował na podłodze. Zaczęłaś się śmiać, a on udał obrażonego. Po chwili usiadł obok ciebie. 
-Asiu, dlaczego uważasz, że ty dasz radę, a nie My. -ostatnie słowo zaakcentował. 
-Bo to ja jestem w ciąży. 
-Z moją pomocą. Dobrze wiesz, że nie zostawię cię z niczym samą. Choćbym musiał wyjechać na mecz zawszę powiem Oli i Marcie, żeby u nas na ten czas zamieszkały. Na 100% się zgodzą. 
-Krzysiek, przecież ja będę wyglądała jak słoń ! -uniosłaś się. 
-Słyszałaś kiedyś te słowa, że kobieta będąc przez 9 miesięcy w ciąży jest dla mężczyzny najpiękniejsza? -powiedziałeś, a ona pokiwała przecząco głowa. -To teraz już słyszałaś. Dlatego zrozum, że dla mnie zawsze będziesz piękna. -nie byłaś do tego przekonana, ale nie kłóciłaś się z nim. Dzisiejszy dzień spędziliście na zwiedzaniu okolic. Do hotelu wróciliście na obiad. Usiedliście przy stoliku, a po chwili dołączyli do was plażowicze, którzy od rana byli na plaży. 
-A teraz co będziecie robić? -zapytałaś. 
-Idziemy na plaże. -wyszczerzyła się Ola. 
-Bo się spalicie. 
-Najwyżej, warto dla opalenizny. -odpowiedziała Natalia. 
-Może my też pójdziemy na plaże? -zagadałaś do Krzyśka. 
-No możemy, ale nie na długo. -uśmiechnął się. 
-No to idziemy razem. -powiedział Bartek. Zjedliście obiad. Uzgodniliście, że za pół godziny widzicie się przed hotelem i razem idziecie na plaże. Po pół godzinie szliście na plażę, na której byliście po niecałych pięciu minutach. Rozłożyliście się na plaży. Chłopacy poszli powariować do wody, a wy się opalałyście. Zaczęłyście rozmawiać o wszystkim. Rozmowę przerwał dobrze znany ci głos.
-Witaj Joanno, jak miło cię widzieć. -obróciłaś się w prawo i zobaczyłaś znienawidzoną twarz Maksa.
-Co ty tu robisz? -zapytałaś, rzecz jasna po angielsku. 
-Jesteś piękna. -powiedział i zbliżył się do ciebie. 
-Odejdź. -warknęłaś. Dziewczyny się przyglądały. 
-Widzę, że jesteś w ciąży. Ciekawe z kim. Wtedy nie byłaś taka chętna do tego. -poruszał brwiami.
-Nie zbliżaj się do mnie. -powiedziałaś gdy podszedł jeszcze bliżej. 
-Zostaw ją w spokoju! -uniosła się Natalia, która wiedziała kto to jest. 
-Asia, kto to? -zapytała po polsku Ola, ale nie odpowiedziałaś jej kto to, bo podszedł Krzysiek. 
-A co tu się dzieje? 
-To on? To z nim jesteś w ciąży? Z tym marnym siatkarzykiem. -prychnął.
-Licz się ze słowami. -warknął Krzysiek po angielsku. 
-Boże znowu ty. -westchnął Bartek. 
-Bartek ty go znasz? -zdziwił się Piotrek. Bartek tylko powiedział później. 
-Krzysiek chodźmy stąd, proszę. -powiedziałaś po Polsku, tak żeby Maks nie rozumiał. 
-Kto to?
-Powiem ci później, dobrze? -zapytałaś, a Krzysiek pokiwał tylko głową. 
-Już się zbieracie? 
-Nie powinno cię to interesować. -warknęłaś. 
-Uważaj na siebie, żebyś czasem sobie czegoś nie zrobiła. -rzucił i odszedł. 
-Potem wam powiem. -powiedziałaś do zdziwionego Piotrka i Oli. Natalia wiedziała kto to był, tak samo jak Bartek. Razem z Krzyśkiem wróciłaś do hotelu. Tam powiedziałaś mu kto to był. Wkurzył się, ale za chwile cię przytulił i powiedział, że masz się nim nie przejmować. Że nic ci nie zrobi, że będzie cię bronił. Ufałaś mu. Siedziałaś wtulona w niego, aż do kolacji. Zeszliście na dół gdzie była już reszta. Zjedliście kolację i powiedziałaś im żeby przyszli do waszego pokoju. Tam opowiedziałaś im kto to był. Bartek z Natalią trochę o nim opowiedzieli. Krzysiek wiedział o wszystkim, bo już dawno mu o tym powiedziałaś. Ola z Piotrkiem byli zaskoczeni, ale okazali wsparcie. O 22 wrócili do siebie, a wy udaliście się spać.


-----------------------------------------
Na specjalne życzenie dodaje rozdział :D 
25 komentarzy = nowy rozdział ! :)

OGŁOSZENIE :
http://zostales-w-tle.blogspot.com/ <-- wchodźcie na tego bloga ! Czytajcie i KOMENTUJCIE :) Jest to wielka prośba ode mnie :) Skoro u mnie tyle osób komentuje to mam nadzieję, że wjedziecie na tego bloga, przeczytacie go i będziecie komentować :) Jak wiecie komentujesz=motywujesz , a ona ma mało tej motywacji także dajmy jej motywację do dalszego pisania ! Liczę na was kochani ! :)


piątek, 25 października 2013

Rozdział 40

Właśnie wróciliście z wakacji. Gdy weszłaś do domu udałaś się na górę i trzasnęłaś z drzwiami od sypialni. Od 2 dni nie rozmawialiście. Strasznie się pokłóciliście. Siedziałaś na łóżku. Krzysiek wniósł walizki i nawet na ciebie nie spojrzał. Była godzina 20 więc poszłaś wziąć prysznic i poszłaś spać. Nie wiedziałaś gdzie spał on, ale jakoś mało cię to teraz interesowało. Rano obudziłaś się o 9. Szybko się ogarnęłaś i zeszłaś na dół i poszłaś do kuchni zrobić sobie śniadanie. Na krześle siedział Ignaczak i nawet nie spojrzał na ciebie. Zrobiłaś sobie kanapki i herbatę. Po chwili Krzysiek wyszedł z kuchni i z mieszkania. Zaraz do kuchni wszedł Piotrek.
-Cześć Asiu. -przywitał się całusem w policzek.
-Cześć, co ty tu robisz?
-Przyszedłem was, a teraz właściwie ciebie odwiedzić. -powiedział.
-A jak tu wszedłeś?
-Minąłem się z Krzyśkiem w drzwiach. -pokiwałaś głową.
-Kawę, herbatę?
-Kawę. -odpowiedział.
-To idź do salonu, a ja zaraz przyjdę. -zrobił tak jak powiedziałaś. Po 5 minutach wniosłaś na tacy kawę dla Piotrka, herbatę do siebie i jakieś ciasteczka.
-Proszę. -podałaś kawę.
-Dziękuję. -uśmiechnął się. -Jak maluszek?
-A dobrze, nawet bardzo.
-To się cieszę.
-Ole gdzie masz?
-W domu, albo na zakupach z Martą. Nie wiem.
-Nie wiesz? -zaśmiałaś się.
-No nie wiem. Bo jak wychodziłem z domu to jeszcze w nim była, ale wspominała coś, że pójdzie na zakupy.
-Rozumiem. -powiedziałaś. Rozmawialiście tak do godziny 14. Piotrek chciał już iść, ale mu nie pozwoliłaś. Powiedziałaś mu, że Ola pewnie jeszcze nie wróciła z zakupów. Został. Przygotowaliście razem obiad. Zrobiliście spaghetti. Zjedliście razem obiad, a po nim udaliście się na spacer. Do domu wróciliście o 18 i zamówiliście pizze. Po niecałej godzinie zajadaliście się pizzą.
-Może coś obejrzymy? -powiedziałaś po zjedzeniu.
-No możemy.
-A co chcesz?
-A co proponujesz?
-Może jakąś komedię?
-Nie lepiej horror?
-Lepiej nie. -spojrzałaś mu w oczy tak jak on w twoje.
-Czemu? -poruszał brwiami.
-W moim stanie to raczej nie jest wskazane.
-Dobra, to niech będzie komedia.
-"Spadaj tato!" , może być?
-Pewnie. -szybko włączyłaś i usiadłaś obok niego opierając się o jego ramie. Co jakiś czas wybuchaliście śmiechem. W pewnym momencie nogą zrzuciłaś z ławy gazetę. Schyliłaś się żeby ją podnieść, a Pit zrobił to samo. Spojrzałaś mu w oczy, a on tobie. Zarumieniłaś się. Wasze twarze zbliżały się do siebie, aż w końcu się pocałowaliście. Z początku delikatnie, ale po chwili zachłannie. Jego dłonie znalazły się pod twoją koszulką, a ty rozpinałaś guziki jego koszuli. Wziął cię na ręce i zaniósł do sypialni. Tam pozbywaliście się swoich ubrań. Piotrek był delikatny ze względu na twój stan. Połączyliście się w jedność. Po chwilach namiętności opadliście na łózko. Wasze oddechy były przyśpieszone. Leżeliście w łóżku patrząc na siebie i uśmiechając się. Drzwi do pokoju się otworzyły i stanął w nich Krzysiek.
-A tu co jest kurwa?! -krzyknął. Piotrek szybko zaczął się ubierać, a ty zakryłaś się kołdrą.
-Krzysiek to nie tak. -zaczęłaś tłumaczyć, ale było za późno. Podszedł on do Piotrka. Zaczęli się bić, a ty krzyczałaś. Dużo nie pamiętałaś, bo gdy wstałaś żeby ich rozdzielić, zemdlałaś.

-----------------------------
Przepraszam, że dopiero dzisiaj !
AA kochamy cię !
25 komentarzy = nowy rozdział !

wtorek, 22 października 2013

Rozdział 39

A stali tam Piotrek, Ola, Natalia i Bartek.
-Witajcie. -powiedzieli gdy tylko podeszli do waszego stolika.
-A witamy witamy. -odpowiedział Krzysiek.
-A państwo co tu robi? -zapytał Bartek.
-Odpoczywamy.
-Śledzicie nas. -zaśmiała się Ola.
-To raczej wy nas. -zmierzyłaś ją wzrokiem i wybuchnęłaś śmiechem. Śniadanie zjedliście w 6, a potem udaliście się do pokoi. Ich znajdowały się piętro niżej i z Krzyśkiem się śmiałaś, że biedni są i nie stać ich na pokoje na wyższym piętrze. Umówiliście się, że wieczorem pójdziecie na miasto na jakąś kolację. Teraz razem z Krzyśkiem poszliście na plaże, gdzie był Bartek z Pitem wraz z partnerkami. Usiadłaś na leżaku. Chłopacy zaraz polecieli do wody. Ściągnęłaś sukienkę i znów położyłaś się.
-Kwitniesz. -powiedziała Natalia leżąc obok na leżaku.
-Krzysiek to chyba szaleje. -dodała Ola.
-Jest strasznie nadopiekuńczy. -powiedziałaś.
-To dobrze, taki ma być. -uśmiechnęła się Ola. Leżałaś tak dopóki nie poczułaś wody na sobie. Otworzyłaś oczy i zobaczyłaś Krzyśka.
-Co ty kretynie robisz?!
-Chodź do wody. -powiedział.
-Boli cię coś?
-Woda jest cieplutka, no nie daj się prosić. -złożył ręce jak do modlitwy.
-No dobra. -powiedziałaś. Wstałaś z leżaka, a ten już chwycił cię za rękę i prowadził do wody. Ludzie dziwnie patrzeli na was, ale mało się nimi przejmowaliście. Stanęliście. Sprawdziłaś wodę i faktycznie była ciepła. Powoli wchodziliście dalej. Zatrzymaliście się dopiero gdy woda sięgała ci do bioder.
-Pięknie tutaj.
-Dlatego tu przyjechaliśmy.
-Kocham cię. -powiedział. Byliście coraz bliżej gdy nagle ochlapałaś Krzyśka.
-Ej ! -krzyknął, a ty zaczęłaś się śmiać. -Doigrasz się. -powiedział z groźną miną.
-Chcesz zrobić krzywdę kobiecie w ciąży? -uniosłaś brwi.
-Teraz nie, ale jak urodzisz. -poruszał zabawnie brwiami na co się zaśmiałaś.
-To chyba jeszcze trochę poczekam na tą karę. -powiedziałaś i pocałowałaś go w policzek. Jeszcze chwilę się "pochlapaliście" i wróciliście do reszty. Na plaży byliście z Krzyśkiem coś koło 2 godzin, żeby zbytnio się nie spalić, bo w twoim stanie nie było to wskazane. Do hotelu wróciliście w ekspresowym tempie. Własnie podawali obiad więc od razu udaliście się na stołówkę. Po obiedzie poszliście na spacer po mieście. Chodziliście tak do godziny 17, a potem wróciliście do hotelu. położyliście się na łóżku i czekaliście na 19.
-Jak tam maluszek? -zapytał głaszcząc cię po brzuchu.
-Dobrze, a nawet bardzo.
-To fajnie.
-Chyba mu się tutaj podoba. -uśmiechnęłaś się.
-No ciekawie. W Rzeszowie jeszcze bardziej mu się spodoba po urodzeniu.
-Na pewno. -zaśmiałaś się. W tym momencie zadzwonił twój telefon. 'Adam dzwoni". Zdziwiłaś się, ale odebrałaś.
-Tak słucham.
-Witaj Asiu to ja Adam, pamiętasz?
-Oczywiście. -zaśmiałaś się.
-Co robisz przez około 2 miesiące?
-Obijam się. -odpowiedziałaś.
-Słuchaj, bo jest taka sytuacja. Jedna z zawodniczek złamała nogę i w sztafecie i w biegach na 60, 100 nie mamy kogo wstawić. Byłabyś chętna?
-Ja? Oczywiście, ale nie mogę.
-O kurde, a co się stało.
-No bo wiesz, jestem w ciąży.
-A to nie, odpada.
-Raczej. -uśmiechnęłaś się.
-To gratulacje, a kto tatą? Krzysiek?
-Dziękuję, skąd wiesz, że on?
-Domyśliłem się już przecież w Spale was do siebie ciągnęło.
-Aha, rozumiem.
-Dobra to nie przeszkadzam. jeszcze raz gratulacje, cześć.
-Dziękuję, cześć. -uśmiechnęłaś się i rozłączyłaś.
-Kto dzwonił?
-Adam.
-Co chciał? -opowiedziałaś Krzyśkowi całą rozmowę. -Nie pozwalam. -powiedział i przytulił cię.
-No przecież się nie zgodziłam. -zaśmiałaś się.
-Moje kochanie. -powiedział i pocałował cię. O 19 byliście na holu i wszyscy razem w szóstkę udaliście się wolnym krokiem do restauracji na kolację. Czas minął wam bardzo szybko w świetnej atmosferze. Chłopaki cały czas was rozśmieszali. Około 21 wracaliście we dwójkę do hotelu, a reszta udała się jeszcze na spacer. Gdy byłaś w łazience usłyszałaś głos Krzyśka.
-Nie jeszcze nie. Dopiero jesteśmy pierwszy dzień. Pewnie, że napiszę.Za kilka dni. Spokojnie. No cześć. -zastanawiałaś się o co chodzi.Wyszłaś z łazienki,a Krzysiek właśnie odkładał telefon na stolik.
-Już?
-Tak. -uśmiechnęłaś się. Teraz to on poszedł się wykąpać, a ty cały czas zastanawiałaś się z kim rozmawiał i najważniejsze o czym.

-----------------------------------------
Już 19 rozdział ! :O jak to szybko mija ! :)
25 komentarzy = nowy rozdział !