piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 50

Z perspektywy Joanny

Była godzina 19.30 gdy drzwi się otworzyły i wszedł Krzysiek.
-O Asia. Już jesteś? -zapytał z dziwnym wyrazem twarzy.
-Co? -zdziwiłaś się. -Przecież ja nigdzie nie wychodziłam.
-Co? Ah, tak. Przepraszam, oberwałem piłką na treningu i coś mi się w głowie pomieszało. -usiadł obok ciebie.,
-Biedny ty. -pogłaskałaś go po głowie i pocałowałaś w policzek.
-Żyję i żyć będę. -zaśmiał się, a ty razem z nim.
-Oj Krzysiek.
-Dobra idę robić kolacje. -twój wzrok wyrażał wielkie zdziwienie. -Co tak patrzysz?
-Ty? Ty idziesz robić kolację? Nie wierzę! -prawie krzyknęłaś.
-Ehh, Asia. Kocham cię. -pocałował cię i poszedł do kuchni. Uśmiechnęłaś się. Poszłaś na górę zobaczyć co u syna. Okazało, że nie spał tylko patrzył na wiszące zabawki.
-I co tam skarbie? Tak wiem nie odpowiesz mi. -wzięłaś do ręki jakiegoś misia i zaczęłaś mówić i bawić się misiem. -Synku nie uwierzysz, twój tata robi kolację. -wypowiadając te słowa Filip się zaśmiał. -Widzę, że ty też w to ie wierzysz. -zaśmiałaś się. Usłyszałaś huk.
-Nic się nie stało, żyję! -usłyszałaś krzyk z dołu i znów się zaśmiałaś. Bawiłaś się z dzieckiem, ale zaczęło być głodne więc zeszłaś na dół po herbatkę.
-A ty co? Won! -powiedział gdy zobaczył cię w progu kuchni.
-Krzysiek, twój syn chce jeść, chcesz go zagłodzić?
-A, nie, nie. Już robię herbatę. -wyszczerzył się, ale i tak ie pozwolił ci wejść do kuchni. Poczekałaś chwilę i dostałaś butelkę z herbatą. Podziękowałaś i poszłaś na górę nakarmić syna. Ponosiłaś go trochę, aby mu się odbiło. Potem umyłaś Filipa, ponieważ był zmęczony. Gdy go ubierałaś, Krzysiek zawołał, że kolacja zaraz będzie podana. Odpowiedziałaś, że musisz uśpić Filipa. Nie zajęło ci to długo, bo po paru minutach on już słodko spał. Wyszłaś z pokoju i spojrzałaś na zegarek, gdzie widniała 20.40. Zeszłaś na dół, a na stole stały świece i wasza kolacja. Był to kurczak w ziołach. Nie wiedziałaś, że Krzysiek umie takie coś ugotować.
-Ty sam to wszystko?
-Tak, z małą pomocą książki kucharskiej. -wyszczerzył się. -Zapraszam panią do stołu. -chwyciłaś jego rękę i usiadłaś. Krzysiek nalał wina do kieliszków i usiadł na przeciwko ciebie. Zaczęliście jeść. Co jakiś czas wymienialiście się uśmiechami. Po skończonym posiłku przeszliście do salonu i usiedliście na kanapie.
-I jak smakowało? -zapytał dolewając wam do kieliszków wina.
-Było pyszne. -uśmiechnęłaś się.
-Cieszę się. -pocałował cię w czoło. Przytuliłaś się do niego. Siedzieliście w ciszy popijając wino. Nie potrzebowaliście słów. Krzysiek zaczął głaskać twoje ramię. Obróciłaś się w jego stronę. Spojrzeliście sobie w oczy i zaczęliście się całować. Chciałaś odłożyć kieliszek, ale tak niefortunnie to zrobiłaś, że cała jego zawartość znalazła się na bluzce Krzyśka.
-Boże, Krzysiek, przepraszam. -zaczęłaś panikować. -Trzeba to szybko zaprać. -chwyciłaś go za rękę, żeby wstał.
-Asiu, spokojnie. -uśmiechnął się.
-Chodź do łazienki. -nie słuchałaś go. Weszliście na górę do łazienki i nie czekając na Krzyśka ściągnęłaś z niego koszulkę.
-Kobieto, ale ty jesteś napalona! -zaśmiał się, ale zgromiłaś go wzrokiem. Próbowałaś sprać plamę różnymi środkami, ale nadal było ją widać.
-Niech to szlag! Nadal jest plama. -załamałaś się. Poczułaś ręce Krzyską na swoich biodrach.
-Oj kochanie nie przejmuj się tym. -pocałował cię w szyję. Obrócił cię przodem do siebie. Ręce położyłaś na jego torsie. Znów zaczęliście się namiętnie całować. Ręce Krzyśka znalazły się pod twoją bluzką wywołując gęsią skórę. Krzysiek podniósł cię lekko tak abyś siedziała na blacie. Całowaliście się pozbywając się nawzajem ubrań. Pragnęliście siebie tu i teraz. Wepchnęłaś Krzyśka do prysznica, do którego także weszłaś. Krzysiek puścił wodę. Po gorącym prysznicu przenieśliście się do sypiali. Ta noc była magiczna dla was obojga.

Rano obudziłaś się. Spojrzałaś na prawo. Krzysiek już nie spał tylko podpierając się łokciem patrzył na ciebie z uśmiechem na ustach.
-Dzień dobry kochanie. -pocałował cię w czoło.
-Kiedy wstałeś?
-Niedawno. -uśmiechnął się.
-Ehh, nie chce stąd wychodzić. -westchnęłaś.
-Mi też, mi też. -chwycił cię za rękę.
-Za ile masz trening? -zapytałaś po chwili ciszy.
-O 10.
-A jest godzina?
-8.
-Co? Tak wcześnie? -zdziwiłaś się.
-No tak. -uśmiechnął się. Leżeliście tak do godziny 9. Rozmawialiście o wielu sprawach. Niestety musieliście już wstawać. Zjedliście śniadanie, nakarmiłaś Filipa i Krzysiek musiał jechać na trening. Pożegnaliście się i wyszedł z domu. Poszłaś na górę do syna lecz on spał więc poszłaś do sypiali, aby posprzątać. Po 5 minutach usłyszałaś dzwonek do drzwi. Zeszłaś na dół, otworzyłaś drzwi, ale na nimi nikogo nie było. Rozejrzałaś się, ale także nikogo nie zauważyłaś. Spojrzałaś w dół. Zobaczyłaś kopertę. Podniosłaś ją z ziemi, a przodzie pisało:
"Do Joanny"...


------------------------------------
Prezent mikołajkowy ! :) Mam nadzieję, że się podoba :) Zapraszam do komentowania :)

8 komentarzy:

  1. Jaki cudowny i romantyczny rozdział ! Nie mogę się doczekać kolejnego :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Zapraszam na 28 rozdział http://odzawszenazawsze.blogspot.com/

      Usuń
  3. rozdział jak zwykle bardzo ciekawy , ciekawe co dostanie :)
    pozdrawiam do kolejnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydaje mi sie ze ta koperta cos namiesza

    OdpowiedzUsuń
  5. Serdecznie zapraszam na mojego pierwszego bloga http://boobojeczujemytosamo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Serdecznie zapraszam na mojego pierwszego bloga gdzie pojawił się prolog http://boobojeczujemytosamo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń