Do sali wpadli siatkarze Resovii. Dosłownie. Grzesiu Kosok się potknął o próg, a że szedł pierwszy to upadli wszyscy z wyjątkiem trenera. Zaczęliście się śmiać, a chłopacy bluźnili na Grzesia.
-Witaj Asiu! -krzyknął trener i przytulił cię. Po chwili uczynił to każdy z siatkarzy.
-Jak się czujesz?
-Kiedy wracasz do domu? -zapytali jednocześnie Fabian i Piotrek.
-Dobrze i jutro wracam do domu. -uśmiechnęłaś się.
-Łee. -powiedział Piotrek. Wszyscy spojrzeliście na niego z dziwną miną wyrażającą zdziwieni.
-A tobie co? Nie cieszysz się, że jutro wychodzę?
-Nie no spoko, ale Filip jest taki fajny! -zaczęliście się śmiać.
-Oj Pit, chyba musisz postarać się z Olą o dziecko. -powiedział trener. Rozmawialiście do godziny 15, a później rozjechali się do domów. Cieszyłaś się, że cię odwiedzili. O 17 ubłagałaś Krzyśka, żeby jechał do domu. Niechętnie, ale się zgodził. Obiecał, że jutro o 9 po ciebie przyjedzie. O 19 przyszedł lekarz na obchód.Powiadomił cię, że będziesz musiała brać lekarstwa, ale jakie, ile, i kiedy miał ci powiedzieć jutro. O 20 przyszła Kamila, z którą przez godzinę rozmawiałaś. Po rozmowach z nią czułaś się lepiej, o wiele lepiej.Było po 21, gdy zasnęłaś.
Obudziłaś się o 8. Po chwili do sali wszedł lekarz z wypisem i receptami. Na kartce miałaś zapisane ile razy dziennie masz brać dany lek. Pożegnał się i wyszedł z sali, a ty zaczęłaś się pakować. Kilka minut przed godziną 9 do sali wszedł Krzysiek.
-Co ty robisz?
-Pakuję się?
-Daj to i idź się ubieraj. -powiedział. Wzięłaś ubrania i poszłaś do przebieralni. Miałaś w głowie sytuację sprzed tygodni, ale szybko się przebrałaś. Nie zdarzyło się nić złego z czego się cieszyłaś. Wróciłaś do sali, gdzie czekał już na ciebie Krzysiek. Ubrałaś jeszcze kurtę, kozaczki, szalik, czapkę i rękawiczki, bo bez tego Ignaczak nie wypuścił by cię z sali. Opuściliście szpital z uśmiechami. Wsiedliście do samochodu. Nie mogłaś się doczekać momentu, w którym zobaczysz dom, wejdziesz do niego i przytulisz Filipka. Po 30 minutach byliście na miejscu. Wysiadłaś z samochodu i biegiem ruszyłaś do domu. Usłyszałaś śmiech Krzyśka. Otworzyłaś drzwi, poczułaś ciepło. Rozebrałaś się i weszłaś do salonu.
-Asia! -krzyknęła Ola i rzuciła się na ciebie. -Stęskniłam się!
-Ja też. -uśmiechnęłaś się. -A gdzie jest Filip.
-Na górze, Piotrek go usypia.
-Nieźle sobie radzi, co? -zaśmiałyście się.
-Tak, Krzysiek mówił o wczoraj, a w nocy to nawet mi mówił, że chce małego lub małą Nowakowską.
-To się starajcie. -uśmiechnęłaś się. Krzysiek właśnie wszedł do środka. Powoli schodami ruszyłaś na górę. Weszłaś do odpowiedniego pokoju i zobaczyłaś Piotrka z Filipem na rękach.
-Cześć. -powiedziałaś.
-Cześć, o patrz Filip mama wróciła.
-Nie śpi?
-Nie chce zasnąć. Trzymaj. -podał ci go.
-No cześć skarbie. ucałowałaś go w główkę. Kilka łez spłynęło po twoim policzku. -Już cię nie zostawię, ciebie ani taty. -uśmiechnął się delikatnie. -Kocham was. -chwilę go ponosiłaś, aż zasnął. Włożyłaś go do łóżeczka, ucałowałaś. Obróciłaś się i zobaczyłaś Krzyśka uśmiechniętego w progu.
-Co się tak uśmiechasz? -zapytałaś podchodząc do niego.
-Cieszę się, że jesteś z nami. -pocałował cię.
-Ja też się cieszę. -znów zatracaliście się w pocałunkach. Krzysiek kierował was w stronę sypiali. -A Ola i Pit?
-Już pojechali. -powiedział. Cieszyliście się sobą.
-Kochanie, obiad. -usłyszałaś cichy szept Krzyśka.
-Hmm.. -przeciągałaś się. Zobaczyłaś Krzyśka z wielkim uśmiechem na ustach. Narzuciłaś na siebie koszulkę Krzyśka i zeszliście na dół, aby zjeść obiad. Filip leżał w łóżeczku. Po zjedzeniu obiadu usiedliście na kanapie w salonie. Wtuliłaś się w ramiona ukochanego.
-Asiu, zrobimy listę gości?
-Na wesele?
-No tak, chyba, że nie chcesz... -pocałowałaś go.
-Chcę. -uśmiechnęłaś się. Poszłaś po kartki i zaczęliście wypisywać. Najpierw rodzina twoja, potem jego, a na końcu znajomi, czyli cała reprezentacja i Resovia. Wyszło wam 150 osób.
-Chyba wszyscy. -powiedziałaś.
-To chyba będzie największy ślub cywilny. -zaśmialiście się.
-Muszę suknię kupić.
-A ja garnitur.
-Pogadam z Olą, Iwoną i Kasią, może mi pomogą.
-Ja już mam obstawę. -zaśmiał się.
-Już się boję.
-Nie ma czego, tylko Piotrek, Fabian, Paul, Alek, Kosa, Dawid, no i ogólnie cała Resovia plus twój brat.
-Tak, nie ma czego się bać. -śmialiście się.
-Wprosili się!
-Tak, tak!
-Wiesz o kimś zapomnieliśmy...
-O kim? -zdziwiłaś się.
-O nas samych. -zaśmiał się, a po chwili ty razem z nim. Faktycznie zapomnieliście policzyć was samych.
--------------------------------
Ten rozdział jest już przedostatnim.
Pozdrawiam!
Przedostatni? ;'(
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że już wszystko jest w porządku. Teraz będzie już tylko lepiej, prawda? :)
Jestem ciekawa jak będzie wyglądało wesele... bo z taką świetną ekipą to na pewno będzie super impreza :D
Pozdrawiam :)
No niestety :( Jeszcze w tym tygodniu pojawi się epilog...
UsuńNo zobaczymy! :D
Pozdrawiam!
szkoda, że już kończysz to opowiadanie. naprawdę twój blog jest świetny. Znalazłam go jakiś czas temu i jak zaczęłam czytać nie mogłam skończyć. jest świetny. pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! :)
UsuńPrzedostatni jak to
OdpowiedzUsuńNo tak to... Z czasem trzeba zakończyć opowiadanie, a to już najwyższa pora :)
UsuńZapraszam na ósemkę http://boobojeczujemytosamo.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńświetny :)
OdpowiedzUsuń