wtorek, 28 stycznia 2014

Rozdział 57

Do sali wpadli siatkarze Resovii. Dosłownie. Grzesiu Kosok się potknął o próg, a że szedł pierwszy to upadli wszyscy z wyjątkiem trenera. Zaczęliście się śmiać, a chłopacy bluźnili na Grzesia.
-Witaj Asiu! -krzyknął trener i przytulił cię. Po chwili uczynił to każdy z siatkarzy.
-Jak się czujesz?
-Kiedy wracasz do domu? -zapytali jednocześnie Fabian i Piotrek.
-Dobrze i jutro wracam do domu. -uśmiechnęłaś się.
-Łee. -powiedział Piotrek. Wszyscy spojrzeliście na niego z dziwną miną wyrażającą zdziwieni.
-A tobie co? Nie cieszysz się, że jutro wychodzę?
-Nie no spoko, ale Filip jest taki fajny! -zaczęliście się śmiać.
-Oj Pit, chyba musisz postarać się z Olą o dziecko. -powiedział trener. Rozmawialiście do godziny 15, a później rozjechali się do domów. Cieszyłaś się, że cię odwiedzili. O 17 ubłagałaś Krzyśka, żeby jechał do domu. Niechętnie, ale się zgodził. Obiecał, że jutro o 9 po ciebie przyjedzie. O 19 przyszedł lekarz na obchód.Powiadomił cię, że będziesz musiała brać lekarstwa, ale jakie, ile, i kiedy miał ci powiedzieć jutro. O 20 przyszła Kamila, z którą przez godzinę rozmawiałaś. Po rozmowach z nią czułaś się lepiej, o wiele lepiej.Było po 21, gdy zasnęłaś.
Obudziłaś się o 8. Po chwili do sali wszedł lekarz z wypisem i receptami. Na kartce miałaś zapisane ile razy dziennie masz brać dany lek. Pożegnał się i wyszedł z sali, a ty zaczęłaś się pakować. Kilka minut przed godziną 9 do sali wszedł Krzysiek.
-Co ty robisz?
-Pakuję się?
-Daj to i idź się ubieraj. -powiedział. Wzięłaś ubrania i poszłaś do przebieralni. Miałaś w głowie sytuację sprzed tygodni, ale szybko się przebrałaś. Nie zdarzyło się nić złego z czego się cieszyłaś. Wróciłaś do sali, gdzie czekał już na ciebie Krzysiek. Ubrałaś jeszcze kurtę, kozaczki, szalik, czapkę i rękawiczki, bo bez tego Ignaczak nie wypuścił by cię z sali. Opuściliście szpital z uśmiechami. Wsiedliście do samochodu. Nie mogłaś się doczekać momentu, w którym zobaczysz dom, wejdziesz do niego i przytulisz Filipka. Po 30 minutach byliście na miejscu. Wysiadłaś z samochodu i biegiem ruszyłaś do domu. Usłyszałaś śmiech Krzyśka. Otworzyłaś drzwi, poczułaś ciepło. Rozebrałaś się i weszłaś do salonu.
-Asia! -krzyknęła Ola i rzuciła się na ciebie. -Stęskniłam się!
-Ja też. -uśmiechnęłaś się. -A gdzie jest Filip.
-Na górze, Piotrek go usypia.
-Nieźle sobie radzi, co? -zaśmiałyście się.
-Tak, Krzysiek mówił o wczoraj, a w nocy to nawet mi mówił, że chce małego lub małą Nowakowską.
-To się starajcie. -uśmiechnęłaś się. Krzysiek właśnie wszedł do środka. Powoli schodami ruszyłaś na górę. Weszłaś do odpowiedniego pokoju i zobaczyłaś Piotrka z Filipem na rękach.
-Cześć. -powiedziałaś.
-Cześć, o patrz Filip mama wróciła.
-Nie śpi?
-Nie chce zasnąć. Trzymaj. -podał ci go.
-No cześć skarbie. ucałowałaś go w główkę. Kilka łez spłynęło po twoim policzku. -Już cię nie zostawię, ciebie ani taty. -uśmiechnął się delikatnie. -Kocham was. -chwilę go ponosiłaś, aż zasnął. Włożyłaś go do łóżeczka, ucałowałaś. Obróciłaś się i zobaczyłaś Krzyśka uśmiechniętego w progu.
-Co się tak uśmiechasz? -zapytałaś podchodząc do niego.
-Cieszę się, że jesteś z nami. -pocałował cię.
-Ja też się cieszę. -znów zatracaliście się w pocałunkach. Krzysiek kierował was w stronę sypiali. -A Ola i Pit?
-Już pojechali. -powiedział. Cieszyliście się sobą.

-Kochanie, obiad. -usłyszałaś cichy szept Krzyśka.
-Hmm.. -przeciągałaś się. Zobaczyłaś Krzyśka z wielkim uśmiechem na ustach. Narzuciłaś na siebie koszulkę Krzyśka i zeszliście na dół, aby zjeść obiad. Filip leżał w łóżeczku. Po zjedzeniu obiadu usiedliście na kanapie w salonie. Wtuliłaś się w ramiona ukochanego.
-Asiu, zrobimy listę gości?
-Na wesele?
-No tak, chyba, że nie chcesz... -pocałowałaś go.
-Chcę. -uśmiechnęłaś się. Poszłaś po kartki i zaczęliście wypisywać. Najpierw rodzina twoja, potem jego, a na końcu znajomi, czyli cała reprezentacja i Resovia. Wyszło wam 150 osób.
-Chyba wszyscy. -powiedziałaś.
-To chyba będzie największy ślub cywilny. -zaśmialiście się.
-Muszę suknię kupić.
-A ja garnitur.
-Pogadam z Olą, Iwoną i Kasią, może mi pomogą.
-Ja już mam obstawę. -zaśmiał się.
-Już się boję.
-Nie ma czego, tylko Piotrek, Fabian, Paul, Alek, Kosa, Dawid, no i ogólnie cała Resovia plus twój brat.
-Tak, nie ma czego się bać. -śmialiście się.
-Wprosili się!
-Tak, tak!
-Wiesz o kimś zapomnieliśmy...
-O kim? -zdziwiłaś się.
-O nas samych. -zaśmiał się, a po chwili ty razem z nim. Faktycznie zapomnieliście policzyć was samych.

--------------------------------
Ten rozdział jest już przedostatnim.
Pozdrawiam!

piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział 56

Wszystko działo się szybko. Tak bardzo szybko. Płakałeś. Facet, na którego się rzuciłeś chciał uciec, ale policja go szybko złapała. Podszedłeś do niej. Była zimna. Przytuliłeś jej ciało do swojego.
-Krzysiek... -spojrzała w twoje oczy.
-Cii, kochanie. Już wszystko dobrze. -przytuliłeś ją do siebie, a ona płakała.
-Ja cię tak bardzo przeprasza.
-Nie masz za co Asiu. -pocałowałeś ją w czoło. Przyjechało pogotowie i zabrało Asię do szpitala. Nie chciała jechać, ale ją namówiliśmy.
-Dzięki Fabian.
-Za co? -zdziwił się.
-Gdyby nie ty, Asia mogłaby być już martwa.
-To nic, przecież jesteśmy ja rodzina. A teraz jedź do szpitala, ona cię potrzebuje. -pożegnaliście się i wsiadłeś do samochodu. Jechałeś szybko, ale ostrożnie. Po 30 minutach byłeś w szpitalu.
-Przepraszam gdzie znajduje się Joanna Wiśniewska?
-A kim pan dla niej jest? -zapytała pielęgniarka.
-Narzeczonym.
-Sala 210. -podziękowałeś i szybko zacząłeś szukać sali z tym własnie numerem. Zajęło ci to zaledwie kilka minut. Nie mogłeś wejść do sali ponieważ Asia miała robione badania. Usiadłeś więc na krzesełku i czekałeś, aż lekarz wyjdzie z sali. Minęło 10 minut, a drzwi się otworzyły.
-Dzień dobry, co jest z Asia?
-A pan jest jej...? -zapytał.
-Narzeczonym.
-Pani Asia musi zostać na kilka dni na obserwacji. Miała robione badania, ale na wyniki musimy poczekać do jutra. Nie widać oznak, że była zgwałcona, ale to musi stwierdzić ginekolog. Jak będziemy wiedzieć coś jeszcze to pana powiadomimy.
-Dziękuję. A mogę do niej wejść?
-Tak, proszę. A i jeszcze jedno, pani Asia będzie potrzebować psychologa. -pokiwałeś tylko głową. Lekarz odszedł, a ty wszedłeś do sali. Zobaczyłeś, że Asia leży i wpatruje się w jeden punkt, a po jej policzka płyną łzy. Usiadłeś koło niej i chwyciłeś ją za rękę.
-Nie bój się, to tylko ja. -pogłaskałeś ją.
-Tak bardzo źle mi z tym. -zaczęła płakać.
-Kochanie nie płacz. To nie twoja wina. -pocałowałeś ją delikatnie w rękę.
-A ona... ona co zrobiła? -opowiedziałeś jej wszystko tak jak było, a ona płakała.
-Filip... Jak on się trzyma?
-Czuję, że cię nie ma, ale kilka dni i wrócisz do domu. -uśmiechnąłeś się lekko. Siedzieliście jeszcze trochę, ale stwierdziłeś, że Asia musi odpocząć. Obiecałeś, że jutro do niej przyjedziesz. Pożegnaliście się i opuściłeś najpierw salę, a później szpital. Pojechałeś do domu, gdzie czekali na ciebie Ola i Piotrek. Opowiedziałeś im wszystko. Cieszyli się, że Asia żyje i wszystko jest dobrze. Filip jeszcze nie spał bo była dopiero 18. Podziękowałeś im za pomoc. Gdy pojechali poprosiłeś trenera o 2 dni wolnego, a ten bez problemu się zgodził. Bawiłeś się z synem do 21, potem go nakarmiłeś, wykąpałeś i położyłeś spać. Gdy zasnął wykonałeś te same czynności i zasnąłeś od razu gdy pod swoim ciałem poczułeś materac.

Z perspektywy Joanny

Obudziłaś się o 7.
\-Dzień dobry, nazywam się Kamila Bronowiec i jestem psychologiem. -usiadła na krzesełku obok twojego łóżka.
-Dzień dobry, ale ja nie potrzebuję psychologa.
-Pani Joanno, wiem, ze to trudna dla pani sytuacja, ale warto wypłakać się w ramie komuś obcemu. Obiecuję, że nikt się nie dowie o tej rozmowie. -uległaś. opowiedziałaś o wszystkim. Płakałaś, ale przynosiło ci to ulgę. Kamila okazało się, że jest w twoim wieku. Dogadałyście się. Musiałaś przyznać, że rozmowa z nią była dobrym pomysłem. Czułaś się lżej. O 8 przyszedł lekarz i przekazał ci informacje a temat stanu zdrowia. Okazało się, że nic poważnego ci nie jest. Także powiedział, ze nie zostałaś zgwałcona co sprawiło, że jeszcze bardziej odetchnęłaś z ulgą. Powiedział ci jeszcze, że jutro możesz wyjść ze szpitala i wrócić do domu. Ucieszyłaś się. Po tej rozmowie dostałaś śniadanie. Po godzinie 9 przyszedł Krzysiek. Okazało się, że wiedział już o wszystkim. Po jakieś godzinie przyszła policja i musiałaś złożyć zeznania. Po rozmowie z Kamilą przychodziło ci to o wiele lepiej. Gdy wyszli opowiedziałaś Krzyśkowi o pani psycholog. Cieszył się, że ktoś ci pomógł. Dowiedziałaś się, że Filip został z Olą w domu. Juz jutro tam wrócisz i zobaczysz swojego syna. Cieszyłaś się z tego powodu. Po kolejnej godzinie drzwi do sali się otworzyły, a twoje zdziwienie jak i Krzyśka sięgało zenitu.

-----------------------------------------
Przepraszam za opóźnienia, ale brak prądu robi swoje :( Także dodaję dzisiaj :)
Wiecie co wam powiem? Piszę sobie w wordzie i jak zakończyłam patrzę na ilość słów, a ona wynosi: 666 :O
ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA

PS. http://bede-walczyc-do-konca.blogspot.com/NA TYM BLOGU KOLEJNE ROZDZIAŁY BĘDĄ POJAWIAĆ SIĘ GDY ZAKOŃCZĘ TEGO!

POZDRAWIAM!

wtorek, 14 stycznia 2014

Rozdział 55

Z perspektywy Joanny

Obudziłaś się rano. Strasznie bolała cię głowa. Otworzyłaś oczy, ale szybko je zamknęłaś. światło niesamowicie cię raziło. Powoli zaczęłaś otwierać i szybko oczy przyzwyczaiły się do światła. Zobaczyłaś, że jesteś naga, ale nie pamiętałaś dlaczego. Ubrania były porozrzucane, więc wstałaś aby się ubrać. Lekko zakręciło ci się w głowie. Chwile odczekałaś i wszystko było w porządku. Pozbierałaś ubrania i szybko się ubrałaś. Zastanawiałaś się co się wczoraj wydarzało, ale nic nie pamiętałaś. Czy możliwe, ze on... on cie zgwałcił. Zaczęłaś płakać.

Z perspektywy Krzysztofa

W nocy nie spałeś długo. Cały czas myślałeś gdzie może być Asia, czy ona jeszcze żyje? Chciałeś ją znaleźć jak najszybciej. Chciałeś ją przytulić, pocałować. Chciałeś znów ją mieć przy sobie. W nocy Filip trochę marudził więc nakarmiłeś go, a potem razem z nim spaliście w jednym łóżku. Rano obudził cie dzwonek do drzwi. Otworzyłeś oczy i zobaczyłeś, że syn już nie śpi. Uśmiechnąłeś się do niego. Wziąłeś go na ręce i zszedłeś na dół. Otworzyłeś drzwi, a za nimi stał Piotrek z Olą.
-Cześć. -przywitali się.
-Hej, a co wy tu robicie? -byłeś zdziwiony.
-Postanowiliśmy, że Ola zajmie się małym dzisiaj, a my pojedziemy na trening. -uśmiechnął się.
-A która godzina? -wystraszyłeś się, że już po 9.
-Spokojnie, dopiero 8. -powiedziała Ola i odebrała od ciebie Filipa.
-Uff. Mogłabyś go nakarmić? -zapytałeś.
-Pewnie. -poszła z małym do kuchni.
-No leć się ogarnąć. -wygonił cie Piotrek. Szybko ruszyłeś na górę. Wziąłeś orzeźwiający prysznic, ubrałeś się i byłeś prawie gotowy. Poszedłeś jeszcze do pokoju spakować torbę na trening i zszedłeś z powrotem na dół.
-Zrobiłem ci śniadanie. -wyszczerzył się Piotrek.
-Ty?! -otworzyłeś szeroko oczy ze zdziwienia.
=Tak ja. Nie, nie otrujesz się. Smacznego. -w trójkę, a właściwie można powiedzieć, że w czwórkę zjedliście śniadanie. Porozmawialiście jeszcze trochę. I już mieliście wychodzić z domu, gdy zadzwonił twój telefon, na którym pisało : "Numer nieznany".

Z perspektywy Fabiana

Wróciłeś do domu. Opowiedziałeś swojej dziewczynie co się wydarzyło i dlaczego zaraz po treningu nie wróciłeś do domu. Bardzo się zamartwiła sprawą Krzyśka. Na kolacje zjadłeś kilka kanapek po czym poszedłeś się wykąpać. Po kilkudziesięciu minutach wyszedłeś do łazienki i ruszyłeś do sypialni.
-Kotek, nie martw się wszystko będzie dobrze. -przytuliła cię.
-Wiem, ale męczy mnie jedna sprawa. -westchnąłeś.
-Jaka?
-Policja mówiła coś o starym domu, na jakimś uboczu.
-I co to ma wspólnego z tą sprawą.
-Tam prawdopodobnie jest Asia.
-Aha. Ale czemu cię to męczy.
-Nikt nie wie gdzie to jest, a ja mam wrażenie, że kiedyś tam byłem i wiem gdzie to, ale nie umiem sobie przypomnieć.
-A to ci się nie wydaje? Przez te wszystkie emocje?
-Nie wiem, może. -przetarłeś twarz rękami.
-Będzie dobrze, śpij kochanie.
-Dobranoc. -pomimo, że twoja dziewczyna zasnęła, to ty ie mogłeś spać. Dopiero około godziny 4 nad ranem zasnąłeś. Miałeś niesamowity sen. Wszystko wyglądało jak z bajki, aż do pewnego momentu. Jechałeś samochodem, zabłądziłeś i trafiłeś pod stary dom na uboczu Rzeszowa. Szybko się obudziłeś. Wszystko robiłeś w biegu.
-Fabian, a ty gdzie? -zapytała Monika, gdy ubierałeś już kurtkę.
-Wiem gdzie to jest, muszę szybko jechać na policję, kocham cię, cześć. -wybiegłeś z domu. Odpaliłeś samochód i po 10 minutach byłeś na komisariacie. Opowiedziałeś wszystko policji. Miałeś jechać z nimi do tego miejsca, bo oni nie wiedzieli jak tam dojechać. Mieliście już jechać, gdy jeden z policjantów, zadzwonił jeszcze do Krzyśka.

Z perspektywy Krzysztofa

-Tak słucham. -powiedziałeś po odebraniu telefonu.
-Pan Krzysztof Ignaczak?
-Tak.
-Dzwonimy z komisariatu Policyjnego w Rzeszowie, nazywam się Mariusz Kłobuch, własnie dostaliśmy informację, gdzie znajduje się pani Joanna, czy chce pan z nami jechać na miejsce? -powiedział.Zastygłeś w ruchu. -Halo? Jest pan tam?
-Tak, tak jestem. Oczywiście, ze chcę.
-To proszę się jak najszybciej zjawić na komisariacie.
-Dobrze, będę za 5 minut. -powiedziałeś.
-Kto dzwonił? -zapytała Ola równo z Piotrkiem.
-Policja, wiedzą gdzie jest Asia. Musze jechać na policję, jedziemy tam/
-Czekaj jadę z tobą. -powiedział Piotrek. Szybko znaleźliście się na komisariacie.
-Fabian, a co ty tu robisz? -zapytał Piotrek.
-Ten pan na powiedział, gdzie może znajdować się pai Asia.
-Ty? -zdziwiłeś się.
-Miałem sen, ale wszystko wam powiem później, a teraz jedziemy. -jechaliście za samochodem policji. Po 30 minutach najprawdopodobniej byliście na miejscu. Byliście w miejscu, gdzie na około był las, a na środku stał duży, stary dom, a przed nim stał samochód.

Z perspektywy Joanny

Płakałaś do momentu kiedy drzwi się nie otworzyły i nie wszedł Rafał.
-Wstałaś już? -uśmiechnął się drwiąco. -Pamiętasz ta piękną i namiętną noc?
-Jaką noc, do niczego między nami nie doszło! -krzyknęłaś.
-Tu się mylisz kochanie. Robiliśmy sobie nawzajem dobrze. Ćwiczyliśmy różne pozycje, było tak cudownie, ale przykro mi, ze tego nie powtórzymy.
-Co? O czym ty mówisz.
-Marta, która udawała ciebie i była z Krzyśkiem trafiła do wiezienia. Dostałem od niej sms'a, że muszę cię zabić.
-Proszę nie. -mówiłaś płacząc.
-Miała to być długa i bolesna śmierć, ale oszczędzę ci tego. -wyciągnął z kieszeni pistolet. Siedziałaś jak sparaliżowana, a on wymierzył w ciebie.

Z perspektywy Krzysztofa

Wybiegłeś z samochodu. Jak najszybciej chciałeś się znaleźć w środku.
-Panie Krzysztofie, co pan robi! -krzyczał jeden z policjantów.
-Krzysiek! -nie obchodzili cię oni. Biegli za tobą i krzyczeli. Znalazłeś się przy drzwiach, otworzyłeś je i zobaczyłeś faceta, który miał pistolet w ręku, wycelowany prosto na twoją Asię.
-Żegnaj. -powiedział mężczyzna.
-Nie! -krzyknąłeś i rzuciłeś się na mężczyznę Usłyszałeś szczał i krzyk Asi, który zaraz znikł. Podniosłeś wzrok i zacząłeś płakać...

---------------------------
Przepraszam, ze rozdział dopiero dzisiaj, ale miałam małe problemy techniczne.
Zachęcam do komentowania!
Pozdrawiam!

piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 54

-Musimy porozmawiać, poważnie. -powiedziałeś, a na twarzy Asi pojawił się strach.
-Ale o czym? -jąkała się.
-O nas. -odpowiedziałeś.
-To po co tu oni?! -warknęła.
-Bo to moi przyjaciele! -krzyknąłeś.
-Nie krzycz na mnie! -również krzyknęła.
-Uspokój się dziewczyno! -powiedział Piotrek.
-Nie będziesz mi rozkazywał ty beznadziejny siatkarzy spod sklepu! -uniosła się.
-Wredna suka. -powiedział i wyszedł z pomieszczenia. Prawdopodobnie poszedł na górę, bo usłyszeliście jak wchodził po schodach. Chwilę mierzyliście się wzrokiem, aż w końcu odważyłeś się coś powiedzieć.
-Gdzie jest Asia?
-No przecież tu jestem -zdziwiła się lekko.
-Boże dziewczyno! Weź idź się lecz. Asia, PRAWDZIWA Asia się tak nie zachowuje jak ty teraz! -warknął Achrem.
-Ale ja nią jestem. -skruszyła się pod wpływem głosu Alka.
-Powiedz mi gdzie jest Asia, moja Asia. Ja nie wiem kim ty jesteś i co kombinujesz, ale mam cię dość. To Piotrek mi to uświadomił, ze nie jesteś tą Asią, która kocham. Nigdy bym nie powiedział. Z resztą, chłopacy też się nabrali. Dobrze, że chociaż Piotrek miał głowę na karku.
-Piotrek to marny siatkarzyna!
-Jeszcze raz to powiesz, a nie wiem co ci zrobię! -chłopacy stali i nic nie mówili.
-Wiesz co ci powiem? A właściwie wam? Że jesteście debilami. Nienawidzę was, oprócz ciebie Krzysiek, bo się w tobie zakochałam. Już dawno chciałam cię mieć, ale najpierw Iwona, a potem ta cała niewyparzona Aśka. Jak się domyślasz to ja napisałam wtedy do niej ten list. Nienawidzę jej. Chciałabym żeby umarła. W sumie pewnie za niedługo umrze i wtedy ani ja, ani ona nie będzie mogła cię mieć.
-Co ty mówisz?! -chwyciłeś ją mocno za nadgarstki i spojrzałeś w jej oczy.
-Skoro to wszystko się wydało, wystarczę, ze napiszę jeden sms, a ona może być zgwałcona, zabita, poćwiartowana i zakopana w lesie. -uśmiechała się perfidnie.
-Nie możesz tego zrobić. -puściłeś ją. Ne chciałeś żeby Asi się coś stało.
-Już piszę. -powiedziała i wyciągnęła telefon. Zaczęła pisać sms gdy do domu wleciała policja. Asia została zatrzymana. Chłopaki dali policji nagranie, które pokazało, że przyznała się do winy. Każdy został przesłuchany. Byłeś pierwszy. Błagałeś policję aby znaleźli twoją Asię. Mówili, ze zrobią wszystko co w ich mocy. Gdy zostałeś przesłuchany poszedłeś na górę do syna. Był taki mały, słodki i niewinny. Zabrałeś go na ręce ponieważ nie spał. Chodziłeś z nim po pokoju, tuląc go do siebie. Pojedyncze łzy wypływały z twoich oczu. Opanowałeś się gdy do pokoju wszedł Piotrek z herbatą do Filipa. ten jakby na zawołanie zaczął płakać.
-Mogę go nakarmić? -zapytał Piotrek.
-Pewnie. -odpowiedziałeś i podałeś mu małego. Usiadłeś na podłodze i obserwowałeś Nowakowskiego.
-Pasuje ci. -powiedziałeś gdy włożył małego do łóżeczka, gdyż zasnął mu na rękach. On tylko się uśmiechnął. Zeszliście na dół i weszliście do salonu, gdzie siedzieli prawie wszyscy chłopacy. Nie było Fabiana, ale on własnie był przesłuchiwany na policji.
-Nie wierzę w to co się dzieje. -powiedział po chwili ciszy Dawid.
-Nie tyko ty. -dopowiedział Kosa. W tym momencie do salonu wszedł Fabian, a policja zawołała już ostatniego świadka czyli Paula. Rozmawialiście o tej sytuacji. Zgodnie stwierdziliście, że ta cała jak się dowiedzieliście Marta musi być chora psychicznie. Po niecałych 30 minutach wrócił Paul, ale policja zawołała cię jeszcze do siebie.
-Tak, o co chodzi? -zapytałeś.
-Nie wiemy czy pani Marta wysłała sms, ponieważ zniszczyła telefon. Znalazł się już w odpowiednich rękach, teraz musimy czekać na wiadomość od nich Mówiła także, że pani Asia zginie w starym domu, na uboczu, gdzie nikt jej nie będzie słyszał. Służby zostały już powiadomione i mają szukać starego domu na obrzeżasz miasta. Jeśli czegoś się dowiemy to do pana zadzwonimy. -pokiwałeś głowa. Policjanci wyszli z domu, a ty wróciłeś do salonu. Powiedziałeś chłopakom to co powiedzieli ci policjanci.
-Na uboczu? Stary dom? -zaciekawił się Fabian. Lecz nikt dalej nie drążył tematu. Chłopaki za chwile zmyli się do domu. Gdy leżałeś na łóżku, wyjrzałeś za okno i spojrzałeś w niebo.
-Boże proszę, niech Asia żyje, proszę. Zrobię wszystko aby była szczęśliwa jeszcze bardziej niż była, ale niech szybko ją znajdą, żywą znajdą.

-----------------------
54 rozdział. I z rozdziału na rozdział coraz bardziej zbliżamy się do końca tej przygody.
Czekam na wasze komentarze!

http://bede-walczyc-do-konca.blogspot.com/ -ZAPRASZAM TAKŻE TUTAJ NA NOWY BLOG ! :)